Internauci są za Deppem. Coraz mniej osób broni Amber Heard, choć wcześniej było odwrotnie
Jeszcze kilka lat temu Johnny Depp był scancellowany, a teraz niemal każdy staje po jego stronie i krytykuje Amber Heard. W czasie procesu o zniesławienie wychodzą na jaw kłamstwa aktorki. Już mało kto wierzy, że filmowy kapitan Jack Sparrow był tym jedynym złym w ich małżeństwie.
Przykro jest patrzeć na trwający proces Johnny'ego Deppa i Amber Heard. Gwiazdor Hollywood domaga się 50 mln dol. odszkodowania (aktorka w kontrze też złożyłą pozew na 100 mln dol.) za wcześniejsze oskarżenia i zrujnowanie kariery, na jaw wyciągane są kolejne brudy, całość transmitowana jest w amerykańskiej telewizji niczym reality show.
Już to jest lekko żenujące, ale jeszcze gorsze jest to, że ludzie i media szybko wydają wyroki, a potem udają, że nic się nie stało. Johnny Depp może jeszcze odbuduje swoją karierę. Dla Amber Heard to naprawdę może być początek końca, bo nawet jeśli dalej będzie brana do filmów, to internauci jej tego nigdy nie zapomną. A wiadomo, do czego potrafią być zdolni.
Johnny Depp vs Amber Heard: od ponad 5 lat oglądamy publiczne pranie brudów
Wszystko zaczęło się od głośnego procesu rozwodowego z 2016 roku, w którym Amber Heard oskarżyła Johnne'go Deppa o pobicie. W 2018 roku brytyjski tabloid "The Sun" nazwał aktora "żonobijcą" (Depp wytoczył mu proces i przegrał w 2020 r.) i na fali #metoo został praktycznie zniszczony.
Chyba wszyscy pamiętamy, że Disney dał mu bana na "Piratów z Karaibów" (teraz za to sam przyznał, że już nigdy nie powróci jako Jack Sparrow), wyrzucono go też "Fantastycznych zwierząt 3". Tymczasem kariera aktorki kwitła w najlepsze. Pomimo protestów obrońców Deppa, Amber Heard zobaczymy w sequelu "Aquamana" w przyszłym roku.
Kątem oka przyglądam się obecnemu procesowi, bo trudno go przegapić - mówi się o nim niemal wszędzie. Niby to taka sprawa, przy której normalnie ludzie jedzą popcorn, ale tym razem czuć ścisk w gardle i przekąski przechodzą przez nie z trudem. Z żalem patrzymy na nagrania z sali sądowej, na których widzimy dwoje wykończonych ludzi, którzy zrobili ze swojego życia cyrk medialny i serwują nam wstydliwe szczegóły ze swojego krótkiego małżeństwa. Np. to, że Heard rzekomo zrobiła kupę w jego łóżku.
Mogli to pewnie załatwić w bardziej kameralny sposób, ale rozumiem, że w wypadku tak poważnych oskarżeń i tak znanych osobistości, tak się po prostu nie da. Johnny Depp chciał zapewne bronić też teraz swojego honoru, bo nie wierzę, że zależy mu na takich, w jego oczywiście przypadku, drobniakach jak 50 mln dolarów. Wpakował się w niezłe bagno, z którego nie ma łatwej ucieczki, ale możliwe, że to mu się jeszcze opłaci, ale nie w finansowym kontekście. Publiczny proces sprawia, że wreszcie wszyscy możemy wysłuchać obu stron. Bez pośredników i przeinaczeń.
Amber Heard została przyłapana na kłamstwach i manipulacjach. Johnny Depp zyskał przez to w oczach ludzi.
W procesie mieszają się stare zarzuty z nowymi, ale wydaje się, że Amber Heard pogrąża się coraz bardziej i jest coraz mniej wiarygodna. Pierwsza lampka zapaliła się, gdy oskarżyła Deppa o brutalny gwałt w Australii w 2015 roku. Wiele osób zastanawiało się (m.in. pod naszymi artykułami), dlaczego przypomniało jej się to dopiero teraz, a nie przy okazji rozwodu?
Natura traum jest taka, że nasza świadomość stara się je wyprzeć, czy też ukryć, a ofiary przemocy seksualnej wstydzą się o tym mówić lub dopiero po latach uświadamiają sobie, że zostały skrzywdzone. W przypadku tej pary, która mówi publicznie o dosłownie wszystkim i nie mają już nic do ukrycia, ten argument nie ma sensu. Mina Deppa, gdy to słyszał w sądzie, też mówi wszystko.
Do tego dochodzą zarzuty i sugestie, które teraz okazały się nie do końca prawdziwe lub zmanipulowane. W weekend wyszło na jaw, że Amber Heard prawdopodobnie kłamała, mówiąc, że maskowała rzekome siniaki zestawem korekcyjnym. Producent kosmetyków przyznał, że zaczął go sprzedawać dopiero w 2017 roku, czyli rok po rozwodzie.
Obrońcy chcieli też udowodnić, że Depp to narkoman i alkoholik (to wiadomo od dawna i on sam też przyznaje się do uzależnień), więc pokazali zdjęcie "zgonującego" aktora z kubłem lodów. Nie wiemy, co chcieli tym przekazać, ale okazało się, że Heard prawdopodobnie podrzuciła ex-mężowi kubełek lodów dla efektu.
Pani Heard poprosiła mi, bym potrzymał lody, gdy zauważyła, że kiwam głową, co oznaczało, że zasypiałem po 17-godzinnym dniu pracy i wstrzyknięciu opioidów. Możecie zauwazyć, że moja prawa ręka jest w kieszeni, więc nie uczestniczyłem w tym festiwalu lodów. Trzymałem jej lody, bo wiedziała, co się wydarzy, że zasnę i spadną, a to będzie świetna okazja do zdjęcia
– powiedział w sądzie Johnny Depp.
Internauci są coraz bardziej #teamdepp. I coraz mniej ludzi staje po stronie Amber Heard.
Te i inne rzeczy sprawiają, że topnieje liczba ludzi kibicujących Amber Heard. Nawet inne kobiety nie stają po jej stronie, bo widzą, jak się kompromituje. W komentarzach widzimy deklaracje w stylu #teamjohnny i #teamdepp oraz krytykę aktorki. Nazywana jest "potworem" i "kobietą, przed którą przestrzegają nas nasze matki". Taka narracja jest pod dowolnym nagraniem z sali sądowej na YouTube. Jednak np. pod jednym z artykułów "Pudelka" (dotyczących wspomnianych kosmetyków) zebrały się różne głosy, ale z przewagą zwolenników Deppa.
Obydwoje mają swoje za uszami i zupełnie nie wiemy, jak to wszystko się zakończy oraz kto był większą toksyną i przemocowcem. Nawet jeśli Johnny Depp przegra proces, to na razie wygrywa w oczach internautów, bo przynajmniej jest szczery. Amber Heard upubliczniając niektóre rzeczy, strzeliła sobie w stopę, mogła też zrobić ogromną krzywdę innym kobietom.
Już teraz mówi się o niektórych znanych ofiarach gwałtów i przemocy domowej na zasadzie: "Oho, druga Amber Heard" (tak było przy okazji niedawnych zarzutów Evan Rachel Wood w kierunku Marilyna Mansona). Aktorka więc zyskała na ruchu #metoo, ale go też osłabiła. Depp nie był idealnym małżonkiem, ale teraz już wiemy, że jego początkowy obraz był mocno przerysowany. Wszystko jednak może się jeszcze zmienić, bo proces ma łącznie potrwać siedem tygodni. Nie jesteśmy nawet na półmetku.
* zdjęcie główne: screen z Law&Crime Network / YouTube