Najnowszy sezon "Ty" to całkowita zmiana konwencji. Nie można odebrać twórcom, że dali nam to, czego oczekiwaliśmy po poprzednich sezonach – Joe Goldberg po raz kolejny zmienia swoją tożsamość, by oddzielić grubą kreską wydarzenia z przeszłości. Najważniejsze jednak pozostawało pytanie, kim będzie tytułowa "You" – kolejny obiekt zainteresowań sprytnego, błyskotliwego stalkera. Odpowiedź okazała się gigantycznym zaskoczeniem.
Doczekaliśmy się kolejnego sezonu głośnego serialu "Ty". W roli głównej Penn Badgley jako Joe Goldberg. Nie jest jednak typowy, przeorany przez popkulturę morderca. Joe działa bardzo spokojnie i przemyślanie, a przede wszystkim nie podejmuje kroków, które nie byłyby – według niego – kwestią życia lub śmierci.
Pierwsze sezony owiane były tajemnicą, która opierała się na przeszłości i relacjach damsko-męskich głównego bohatera, który potrafił z social mediów wycisnąć wszystko, co się da, by tropem tych informacji podążać za swoimi wybrankami. Najpierw była to Guinevere Beck, niepoprawna romantyczka, stała bywalczyni księgarni, w której pracował Joe. Ich relacja przeplatała się z wydarzeniami z dzieciństwa Joe’ego, a także jego poprzedniej miłości – Candace Stone. Po tragicznej śmierci Beck, Joe opuszcza Nowy Jork, by przyjąć nową tożsamość i już jako Will Bettelheim zaczyna pracę w sklepie Anavrin, gdzie poznaje Love Quinn. Zakończenie jest równie zaskakujące, co w pierwszym sezonie.
Love i Joe pojawiają się razem jako para w kolejnej części serialu. Nie powstrzymuje to jednak Joe’go przed rozwijaniem swoich stalkerskich umiejętności i tak poznaje Marienne. Ich relacja oraz zakończenie trzeciego sezonu mogło naprowadzić widzów na trop, że Marienne pojawi się w czwartym sezonie, a jej wątek będzie rozwinięty. Owszem, pojawiła się, ale tylko na chwilę – stała się pretekstem to stworzenia nowej tożsamości Joe’ego oraz do lawiny wydarzeń, które napędziły nowe odcinki.
"Ty" – nowa tożsamość Joe Goldberga
W czwartym sezonie serialu, Joe Goldberg opuszcza przedmieścia Kalifornii i rozpoczyna nowe życie w Anglii. Mężczyzna jako profesor Jonathan Moore, zostaje zatrudniony na londyńskim uniwersytecie, gdzie prowadzi przedmiot "Amerykańscy obrazoburcy opowiadań". Na kampusie poznajemy jego nowego znajomego, również profesora – Malcolma Hardinga. Mężczyzna, którego Joe poznał po rozmowie o pracę, polecił mu mieszkanie naprzeciwko swojego, z którego okien dokładnie widać co robi zarówno Malcom, jak i jego partnerka. Joe mimowolnie, choć bez trudu, wykorzystuje swoje stalkerskie umiejętności, by dowiedzieć się, że jego tajemnicza sąsiadka to Kate Galvin, a w międzyczasie na uczelni zaczyna nawiązywać bliższą relację ze swoją studentką – Nadią. I tu zaczyna się zabawa z widzem w kotka i myszkę.
Joe Goldberg - londyński Sherlock Holmes
Twórcy serialu genialne wykorzystali każdy najmniejszy detal, wykonując ukłon w stronę literackiej Anglii. Nie brakuje nawiązań do Sir Arthura Conana Doyle’a czy Agathy Christie – mistrzów kryminałów, w których świat wprowadza Joe’ego jego studentka Nadia, fanka gatunku. Cała pierwsza część sezonu zresztą poprowadzona jest w klasycznej kryminalnej konwencji, w której wszyscy podejrzani i podejrzane znajdują się w tym samym pomieszczeniu.
W czwartym sezonie serialu zostaje również ukazany przekrój społeczeństwa. Pokazano elity połączone siatką przywilejów i koneksji, które interesuje jedynie hedonizm, najlepiej w towarzystwie drogiego alkoholu i narkotyków. Sportretowano również ludzi z niższych sfer i tych rozdartych między dwoma światami, których łączą jedynie wspólne historie.
Zamysł, jaki stoi za scenariuszem nowego sezonu ujawnia się dopiero później i to jest to jedno z najprzyjemniejszych zaskoczeń w trakcie seansu. Jednak mimo nowej sytuacji, odmiennej konwencji Joe w tym wszystkim pozostaje sobą sobą, dzięki temu serial pozostaje wierny temu, za co go lubimy, a z drugiej strony nie jest to odgrzewany kotlet, który odcina kupony od poprzednich sezonów.
Galeria socjopatów
Joe zostaje wciągnięty w towarzystwo elitarnych socjopatów. Wśród tego zepsutego do szpiku kości towarzystwa, znajdują się także postaci nieoczywiste, jak wspomniana Kate, która nie wydaje się być taka, jak reszta jej przyjaciół. Jest ona również zupełnie inną kobietą niż te, które dotychczas spotykał Joe – stonowana, zamknięta i zimna, co daje też głównemu bohaterowi szansę na pokazanie się z innyej strony. A trzeba przyznać, że naprawdę widać, jak wiele targa nim emocji. Penn Badgley aktorsko dał radę właśnie dzięki perfekcyjnemu opanowaniu. Gdy trzeba, doskonale potrafi odegrać socjopatę bez emocji, ale tu świetnie pokazał, że rozgrywają się w nim wewnętrzne dylematy.
Odświeżony format to strzał w dziesiątkę.
Sam fakt, że Joe musi sobie radzić tradycyjnymi sposobami, które notabene idealnie wpisują się w szlachetną londyńską wizję, oraz nieoczywista zamiana ról, gdzie to Joe staje po drugiej stronie ekranu telefonu, daje poczucie, że oglądamy coś nowego. Nie jest to schemat, w którym zmieniają się jedynie tożsamości głównego bohatera i jego obiekty pożądania.
Niestety – ostatni odcinek marnuje szansę na mocny cliffhanger, a przy okazji sprawia, że widz nie do końca wie, dlaczego i po co Joe miałby dalej brnąć w tę intrygę. W sferze miłosnej również nie rozwija się to w takim ekscytującym i mrocznym kierunku, jaki znamy z poprzednich sezonów, a na elitarne, infantylne towarzystwo też nie można patrzeć w nieskończoność.
Premiera drugiej części 4. sezonu "Ty" 9 marca na Netflix.