REKLAMA

Twórcom „Akolity” gratuluję odwagi. Tak brutalnie w uniwersum „Star Wars” nie było od lat

5. odcinek „Akolity” - „Noc” - okazał się naprawdę zaskakujący. I to bynajmniej nie za sprawą ujawnienia tożsamości zamaskowanego wielbiciela Ciemnej Strony Mocy, a raczej dzięki ograniczeniu zachowawczości twórców (a nawet pewnej odwadze, jeśli chodzi o standardy franczyzy), którzy zdecydowali się pokazać nam prawdziwą rzeź. I bardzo dobrze. Uwaga: w tekście nie szczędzę spoilerów i przypuszczeń, które mogą okazać się prawdziwe.

akolita 5 odcinek quimir jedi śmierć opinia star wars gwiezdne wojny
REKLAMA

W 5. odcinku „Akolita” zdjął ze swoich bohaterów tak zwany plot armor i zafundował widzom największą ekranową masakrę Jedi od czasu „Zemsty Sithów”. Z ośmiorga członków Zakonu, którzy stanęli do walki z tajemniczym Mistrzem, przeżył zaledwie jeden. Nie było to - na szczęście - krótkie starcie, w którym stojący w miejscu członkowie Zakonu pozwalali przebijać się mieczem jeden po drugim (przypominam pamiętny atak Palpatine’a). Sekwencje walk - zarówno tych obejmujących większą liczbę osób, jak i pojedynki - zostały zrealizowane naprawdę atrakcyjnie. Widowiskowo, efektownie; choreografie, choć często bezsensowne (jak to zwykle bywa), wypadły naprawdę nieźle. Jej twórcy i obsada odwalili kawał dobrej roboty.

Tym bardziej, że - wbrew założeniom - żadna postać nie mogła czuć się bezpieczna. Osobiście podejrzewałem, zapewne podobnie jak większość z was, że Mistrz zdejmie kilku anonimowych Jedi z dalszego planu, a z samej walki niewiele wyniknie. Miło było się pomylić - byłem naprawdę zdumiony, gdy zamaskowany antagonista pozbawił życia Jecki i Yorda. I to w taki sposób. Łał.

To zdecydowanie najlepszy odcinek „Akolity” dotychczas - zarówno pod względem narracyjnym i tempa, jak i realizacyjnym. Ton staje się cięższy; jest wartko, intensywnie, dość brutalnie i nieprzewidywalnie. Nie twierdzę, że poprzeczka była zawieszona wysoko, ale „Noc” to naprawdę solidne, stylowe i niepozbawione pewnego tragizmu „Star Wars”. Epizod opierał się przede wszystkim na kolejnych potyczkach - i choć wydaje się, że wzbogacił nas o pewną wiedzę, w gruncie rzeczy zostawił nas z kolejnymi pytaniami (co, rzecz jasna, uznaję za plus). A jeśli komuś się wydaje, że ujawnienie oblicza mrocznego przeciwnika to jakieś ostateczne Wielkie Ujawnienie tego serialu, to... raczej tylko mu się wydaje.

REKLAMA

Akolita, odc. 5 - Noc - opinia. Co dalej?

Zgodnie z przypuszczeniami i wieloma wskazówkami, które podrzucała nam produkcja, pod zębatą maską mrocznego wojownika krył się Quimir (świetny w tej roli Manny Jacinto) - a raczej ktoś korzystający z tego imienia. Nie dowiedzieliśmy się, jak naprawdę nazywa się ta postać. Tak czy inaczej, to odkrycie nie należało do zaskakujących (podobnie zresztą jak niegdyś prawdziwa tożsamość Sidiousa).

Widząc wszelkie wskazujące na Quimira tropy (sprawność w krótkiej wymianie ciosów z Mae, rzekome komunikowanie się z „Mistrzem”, unikanie odpowiedzi na część pytań, fakt przybycia na tę planetę oraz wiedza o miejscu pobytu Kelnakki) zakładałem, że albo serial się z nami bawi (w końcu umiejętnie wkręcił widzów odcinkiem opartym na Efekcie Rashōmon, czyli perspektywie jednej z postaci, która wcale nie musi być zgodna z tym, co wydarzyło się naprawdę) i pod maską znajduje się ktoś inny, albo to rzeczywiście Quimir, ale wówczas to nie on jest prawdziwym Mistrzem. Tak czy inaczej - jestem przekonany, że twórcy nie odsłonili wszystkich kart już teraz, w piątym odcinku.

Qimir pragnął, aby Mae została jego uczennicą i akolitką, choć po zdradzie jego plany definitywnie uległy zmianie. Do tego przyznał Solowi, że „może” jest Sithem - i nie ma imienia. To z kolei może oznaczać, że jest kimś, kto pragnie Sithem zostać i ma obsesję na ich punkcie. Kolejny scenariusz, któremu jestem bardziej przychylny, zakłada, że Quimir służy komuś innemu - prawdziwemu Sithowi - ale zechciał potajemnie wyszkolić sobie akolitkę i wkrótce pozbyć się swojego Mistrza, hołdując Zasadzie Dwóch. Ewentualnie porzucił dawnego Pana i teraz działa na własną rękę, ale ten się o niego upomni i zapewne pozbędzie, gdyż niesforny wojownik psuje mu plan. Co więcej - ze słów mrocznego użytkownika Mocy wynika, że jego ścieżka kiedyś przecięła się ze ścieżką Sola („Nie pamiętasz mnie?”). Dalej: motyw muzyczny Kylo Rena, który się tu pojawia, może sugerować, że postać jest jakimś protoplastą rycerzy Ren.

Czytaj więcej o Star Wars:

REKLAMA

Co dalej? Trudno powiedzieć, dlaczego Mae zdecydowała się przyjąć tożsamość siostry i dołączyć do Sola. Czy planuje większy sabotaż? Może po prostu czeka na odpowiedni moment, by zabić mistrza Jedi - albo ze względu na własne przekonania, albo z chęci odzyskania przychylności Quimira? Wątpliwe jednak, by Mistrz wybaczył jej zdradę - dziewczyna najpewniej doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Tak czy owak, szczegółowa informacja o tych wydarzeniach raczej nie trafi do Rady Jedi. Albo Sol zginie, zanim opowie tę historię „górze”, albo zgłosi się do mistrzyni Vernestry, która może zechcieć utrzymać to wszystko w tajemnicy - nie lubi przecież polegać na Radzie, gdyż ta musi składać sprawozdania Senatowi Republiki. Tak duża liczba ofiar to coś, co trudno ukryć, w związku z czym albo nikomu nie uda się przekazać dalej tych wieści, albo Jedi z jakiegoś powodu spróbują to wszystko zatuszować. Jak wiemy, wspomniana mistrzyni wkroczy jeszcze do akcji - w końcu jeden ze zwiastunów pokazuje ją używającą bicza świetlnego w otoczeniu, które przypomina Khofar. Najpewniej znów odwiedzimy miejsce masakry.

Bazil prawdopodobnie czuje już, że z rzekomą Oshą coś jest nie tak - czy zdąży poinformować o tym Sola? Inna sprawa, że Sol też zdaje się coś podejrzewać, ale póki co zależało mu przede wszystkim na opuszczeniu planety. Tymczasem Quimir pojmał Oshę - i to od niego dziewczyna pozna prawdę o tym, co przytrafiło się jej matce i innym wiedźmom. Być może bolesna prawda sprawi, że bohaterka odwróci się od Jedi. Siostry wymieniły się tożsamościami i mistrzami, co może doprowadzić do ciekawych zmian frontów. Nie sądziłem, że to powiem, ale jestem naprawdę ciekaw, co wydarzy się w kolejnych epizodach.

Akolitę możecie oglądać tutaj.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA