Rozpoczęły się zdjęcia do "Avatara 4". Jest nawet data premiery, ale nie ma się z czego cieszyć
Na planie "Avatara 4" Jamesa Camerona oficjalnie wystartowały zdjęcia. Niestety, nie oznacza to, że w związku z tym możemy liczyć na niedługą przerwę między premierami "trójki", a realizowanej teraz odsłony.
James Cameron, reżyser aż trzech filmów z TOP 5 najlepiej zarabiających obrazów w historii kina, wrócił na plan swojego życiowego projektu - 4. części serii „Avatar”. Potwierdza to między innymi pierwsze zakulisowe zdjęcie, które opublikowano w social mediach. Twórca nieustannie ma ręce pełne roboty - teraz wychodzi z siebie, żeby patronujący mu Disney nie przełożył (ponownie!) premiery „Avatara 3”. Przypomnę, że pierwotnie miała się ona odbyć już w tym roku.
Czytaj więcej o Avatarach w Spider's Web:
Avatar 4: zdjęcia rozpoczęte. A co z 3. częścią?
Trochę sobie na kolejne „Avatary” czekamy, ale spokojnie: na razie nic nie wskazuje na to, by Cameron raz jeszcze skazał nas na trzynaście lat przerwy pomiędzy filmami. Trzeba pamiętać, że facet ma trochę na głowie: z jednej strony pracuje nad postprodukcją „trójki”, a to kupa roboty, z drugiej - już teraz realizuje następną odsłonę. Co ciekawe, legendarny twórca nakręcił już trochę ujęć do czwartego filmu, gdy nagrywał poprzednią część (niektóre ujęcia z aż trzech obrazów nagrano naraz, m.in. dlatego, by zachować wiarygodną ciągłość dorastania młodszych bohaterów).
Niestety, to wcale nie oznacza, że prędko trafi ona do kin - cała masa głównego materiału czeka jeszcze na realizację. Przypomnę też, że czeka nas w niej kolejny czasowy przeskok - co najmniej sześć lat.
„Avatar 3” miał trafić na ekrany już w tym roku, ale wiemy już, że do tego nie dojdzie. Według nowego harmonogramu film zobaczymy za ok. 2 lata, czyli 19 grudnia 2025 - trzy lata po debiucie „Istoty wody”. Kręcony już „Avatar 4” planowany jest na 21 grudnia 2029 roku, z kolei „Avatar 5” - na 19 grudnia 2031 roku. W ten sposób pierwszy i piąty film będą dzielić 22 lata.