REKLAMA

Battlefield 2

Dobrze, słuchajcie mnie żołnierze! Dzisiaj mamy wykonać zadanie przejęcia wszystkich punktów na mapie, wywieszając swe flagi na nich. Jest nas kilku w drużynie, tak więc damy radę! Bo kto jest górą?! DELTA skład! Ruszajcie się, zaskoczymy przeciwnika, 2 z nas idzie od przodu, 3 od tyłu! Do boju! Przemierzając gęste zarośla trawy, kryjąc się pośród drzew i dzielnie unikając wzroku nieprzyjaciela, drużynie udaje się przejąć jeden z obszarów. A to dopiero początek. Korzystając z wielu dostępnych maszyn czy uzbrojenia, wytrenowali w sobie szybkość, refleks, rządzę krwi. Są niepokonani. Delta skład! Atakujcie!

Rozrywka Blog
REKLAMA

Battlefield 2 jest jedną z najlepszych gier sieciowych w jakie dane mi było zagrać. Ciągła akcja nie pozwala oderwać się od monitora, a chęć poprawienia sobie statystyk w oficjalnym rankingu tylko zachęca do kontynuacji rozgrywki. Tytuł rozpoczyna się interesującym intrem, na którym widać ciągłą walkę możliwymi dostępnymi pojazdami oraz zgranie żołnierzy. Jeden z szybkich samochodzików typu "Buggy" wpada na rampę, przeskakuje przez płot, zatrzymuje się piskiem opon, a z niego wyskakują 3 osoby, wkraczając na teren fabryki i eliminując wojska nieprzyjaciela. Gdy wydaje się, że wszystko jest już załatwione, a obszar zdobyty, zapada niezręczna cisza. Do tego stopnia, iż jedna z osób ma problem z muchą. Nie mija kilka sekund, a fabryka zostaje doszczętnie zrównana z ziemią przez ostrzał artyleryjski "zamówiony" wcześniej przez snajpera lecącego w helikopterze.

REKLAMA

Mimo że tytuł ten nastawiony jest na rozgrywkę sieciową, pozwolę sobie opisać dostępny tryb dla pojedynczego gracza. Twórcy oddali nam 10 map, na których może się zmierzyć ze sobą maksymalnie 16 osób. Oczywiście mamy do dyspozycji pojazdy, wybieramy poziom trudności i oddajemy się zabawie. Chciałoby się powiedzieć - wspaniałej. Niestety, mimo iż inteligencja naszych kompanów, czy też wroga, nie stoi na najniższym poziomie, a już tym bardziej gdy wybierzemy wyższy stopień zaawansowania inteligencji, to nie da się ukryć, że raz kosztując zabawy sieciowej, nigdy nie powrócimy do singla. Bitwa toczona z prawdziwymi ludźmi, ustalanie taktyk, zgranie, niektóre akcje. Wszystko to jest niepowtarzalne, powodujące zapamiętanie Battlefielda 2 przez długi czas.

Kupując ten produkt obowiązkowo bądźmy zaopatrzeni w minimum półmegową neostradę. Mimo że EA pisze na opakowaniu o 128 kb/s, bardzo wątpliwe jest by na takiej prędkości osiągnąć płynną, przyjemną rozgrywkę z 64 graczami, dołączając do tego pojazdy. Po akceptacji prędkości Internetu tworzymy konto sieciowe (w zależności od szybkości połączenia, będzie trwało to troszkę czasu) i przechodzimy do głównego menu rozgrywki wieloosobowej. Zapomniał bym jeszcze o jednej ważnej sprawie. Zmuszeni jesteśmy uaktualnić naszą grę do najnowszej wersji, by móc pograć z innymi. Poprawka waży ponad 500 mb. Po instalacji owej, w polu wyszukiwania serwerów już w samej grze, zaznaczamy jaka mapa nas interesuje, określamy czy ma ona być duża, mała, bądź średnia, klikamy by była rankingowa (zdobywamy punkty które nam się zapisują na głównym serwerze) czy też początkowo nie, co pozwala potrenować. Samych tylko serwerów istnieje ponad 4,5 tysiąca. Po wybraniu tego właściwego czekamy na wczytanie się go i rozpoczynamy grę.

Wybieramy klasę postaci z dostępnych 7 oraz miejsce gdzie chcemy się odrodzić. Możemy wcielić się w rolę komandosa, snajpera, szturmowca, człowieka zaopatrującego drużynę w amunicję, medyka, mechanika i grenadiera. Każdą gra się oczywiście inaczej, wszyscy są ważni dla drużyny czy rozgrywki. Osobiście najlepiej zabija mi się sanitariuszem, którym mogę uleczyć siebie i innych, a także odratować ich życie impulsem elektrycznym (tzw. Defibrylatorem). Bez zaopatrzeniowca z kolei wszystkim zabrakło by amunicji, ten wyposaża w nią nawet wszelkie pojazdy. Będąc przy nich, psują się, to oczywiste. Od czego więc mechanik? No właśnie, gdy jest w środku czołgu, bądź helikoptera, samoczynnie go naprawia. Ma też świetne miny przeciw wszelkim pancerniakom. Jedna taka wystarczy na wszystko. Polecam spróbować swoich sił każdym z wojaków.

Maszyny i cały sprzęt którym możemy kierować jest zabójczy. Do wyboru, do koloru wszystko czego będziemy potrzebować w danej sytuacji. Podstawowym pojazdem jest czołg, mający miejsce dla kierowcy czyli operatora lufy oraz strzelca na wieżyczce. Jest kilka rodzajów w zależności od tego, którym państwem gramy. Znajdziemy tu także pojazdy, zwykłe łaziki terenowe, 3 miejscowe. Szybkie i zwinne, dostaniemy się nimi prędko tam gdzie chcemy. Gdy ląd stanie się zbyt niebezpieczny, wsiadamy do samolotu albo helikoptera. Są bombowce, myśliwce, oraz transportowce. Do tego ostatniego wchodzi nawet 7 osób, każdy nie licząc pilota, jest w stanie strzelać. Nie muszę chyba mówić, jak zabójcza jest taka broń, gdy mamy 2 grenadierów po obydwu stronach, a reszta wali z karabinów maszynowych zamontowanych na pokładzie. Wytrzymałość wysoka, świetny patent. W mojej opinii, samoloty nawet na mapach dla 64 graczy, są nieco zbyt szybkie, by dało się nimi latać i niszczyć szybko i sprawnie, zdobywając przy okazji dużą liczbę punktów. Droga lądowa i powietrzna nie pasuje? A co powiesz na morską? Są łódki, osobiście bardzo rzadko wsiadałem do takowych, gdyż można je łatwo zaobserwować i jeszcze prędzej zniszczyć. Gdy będą do nas strzelać i zdążymy wyskoczyć, gra zaoferuje możliwość popływania sobie. Z rybkami czy bez, lepiej jest zginąć niż mozolnie płynąć do brzegu lub na lotniskowiec, bo rozgrywka się skończy nim dotrzemy do celu.

Tylko podczas zabawy przez sieć pogramy na mapach nawet dla 64 osób. Wymagane bardzo szybkie łącze i potężny komputer. Wtedy dopiero czujemy prawdziwą potęgę tej gry. Łączenie się w drużyny, ustalanie własnych strategii i współpraca. Mamy jeszcze wersje 48, 32 i 16. Czasem trafią się 10 osobowe, lecz na takich sens gry jest niemal żaden. Samych aren jest do wyboru kilkanaście. W uaktualnieniach czasem dojdzie nowa, jeszcze lepsza od pozostałych. Moimi faworytami są zdecydowanie Road To Jalalabad oraz Strike At Karkand. Mapy głównie miejskie, pośród dużej liczby budynków, z wieloma możliwościami ukrycia się. Zabawa jest interesująca, trzeba mieć szeroki kąt widzenia, by zaobserwować wroga niemal w każdym punkcie. Oczywiście, znajdziemy tu także arenę zwaną Shargi Peninsula. Otwarte tereny, mokradła, pagórki i brak możliwości ukrycia się i ostrzeliwania wroga z takowej pozycji. Tu nie ma emocjonującej bitwy, helikopter dostrzeże twoją osobę z dużej odległości i zabije szybciej niż będziesz w stanie powiedzieć "Osz kurcze".

REKLAMA

Graficznie tytuł mocno się nie zestarzał. Battlefield 2 miał swą premierę w roku 2005. Nie oczekuj graczu fajerwerków, co zresztą widać po zamieszczonych screenach. Tekstury są wystarczająco ostre i dokładne, a pojazdy wykonane z dbałością o szczegóły. Podobnie żołnierze, chociaż denerwuje małe zróżnicowanie twarzy. Najważniejsze elementy uzbrojenia takie jak bronie, również doszlifowano. Bez problemu zauważymy nawet takie smaczki jak bujająca się na wietrze zawleczka od granatu, czy też amunicja w karabinie zaopatrzeniowca. Z elementów składających się na wygląd terenu, przyczepić mógłbym się do trawy, która osobiście nie podoba mi się, lecz z technicznego punktu widzenia wtedy lepiej się chyba nie dało. Ogólnie przyzwoicie. O wiele lepiej wypada dźwięk. Główny motyw muzyczny Battlefielda jest cudowny. Mógłbym słuchać go godzinami. Zachęca do zabawy, dodaje sił, aż chce się walczyć. Twórcy mogli jednak pomyśleć o zmianie muzyki w menu, bo po kilku minutach nuży ona i najchętniej po prostu wyłączamy głośniki. Podczas walki słychać jak żołnierze porozumiewają się między sobą, gdy czołg wystrzeli pocisk w naszej obecności, zostajemy ogłuszeni, a z głośników wydobywa się przeraźliwy świst. Nie mam zastrzeżeń do technicznych elementów BF2. Wszystko stoi tu na wystarczająco wysokim poziomie.

Battlefield 2 jest znakomitym następcą drugo wojennego BF1942. Początkowo miałem obawy, czy przeniesienie gry do czasów współczesnych jest dobrym posunięciem. Zdecydowanie tak! Polecam ten tytuł każdemu miłośnikowi produkcji sieciowych. Zabawa przednia, spotkamy wiele ciekawych osób, a możliwości jakie oferuje nam rozgrywka są niemal nieskończone. Skoki na spadochronie, wzlecenie jak najwyżej i pikowanie w dół, pływanie, zabijanie własnych kolegów. Tutaj po prostu się bawimy, a to jakim wojakiem będziemy, zależy wyłącznie od nas. Warto nabijać punkty, podwyższać statystyki. Otrzymujemy odznaczenia, medale i baretki, którymi chwalimy się później wśród znajomych. Osobiście stawiam dychę i ani minusika mniej. Biorąc jednak pod uwagę oprawę techniczną, jestem zmuszony obniżyć ocenę do dziewięciu oczek. Polecam!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA