REKLAMA

Battlefield Heroes

Moda na gry wykonane w technologii cel-shadingu trwa już od długiego czasu. I do teraz istnieje w najlepsze. Choć wysypu tytułów w przyjemnej dla oka i wręcz kreskówkowej, żeby nie powiedzieć komiksowej, oprawie wizualnej nigdy nie mieliśmy. Ot, od czasu do czasu pojawiały się nowości na rynku, oferujące taką właśnie grafikę. Electronic Arts, mimo że twierdzi inaczej, najwidoczniej zazdrościł sukcesu co bardziej znanym dziełom, np. całkiem niedawno wydanej sieciówce Team Fortress 2. W swoim planie wydawniczym mają zamiar za czas niedługi wypuścić na rynek podobny tytuł (nie bez kozery przytoczyłem produkt Valve Software). O tym przeczytacie poniżej.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Projekt pod egidą amerykańskiego giganta zwie się Battlefield Heroes i rodzi się w studiu EA DICE, które stworzyło m.in. inne BF-y. Jednakże różni się o tyle od poprzedniczek, o ile będzie darmowy. Ponadto charakter gry ulegnie zmianie - więcej nieskrępowanej rozwałki w najczystszym wydaniu, więcej soczystego humoru, a wszystko to zawinięte w zabawną szatę graficzną. W zasadzie to nazwa je łączy i nic więcej. Warto na marginesie dodać, że uruchamiać ją będziemy nieco niestandardowo, bo przez przeglądarkę, wchodząc na oficjalną stronę internetową. Czego to dziś nie wymyślą.

REKLAMA

"Darmowość" Battlefield Heroes to pojęcie względne. Z jednej strony otrzymujemy całkowicie za darmo pełną wersję. Z drugiej zaś - jak to zresztą bywa - jest mały haczyk. A nawet dwa. Primo - będziemy zmuszeni oglądać reklamy na stronie z danymi i osiągnięciami wybranej przez nas postaci oraz w menu głównym. Da się przeżyć, nieprawdaż? Chociaż znam takich, którzy - delikatnie mówiąc - nie lubią reklam wciskanych "na chama" i woleliby już płacić niż oglądać apetycznego hamburgera nad napisem "szukaj serwera" czy - bardziej prawdopodobne w tym przypadku - pudełka gier z logiem EA. Co kto woli. Secundo - gra będzie oferować możliwość wykupienia przedmiotów nie do zdobycia poprzez zwykłe giercowanie, ale tylko i wyłącznie za pomocą mikropłatności. Niby też nic takiego. Ale i tu mamy haczyk w haczyku. Głównie przez dodanie tzw. mikrotransakcji gra traci w moich oczach. Twórcy argumentują, że za sprawą ich wprowadzenia gracze, którzy nie będę mieli czasu na codzienne potyczki w Heroes, będą mogli dogonić tych przesiadujących nad grą po kilkanaście/kilkadziesiąt godzin w tygodniu, płacąc po prostu za "cyferki". Pieniądze mogą czynić cuda. Poza tym - będzie można za nie wykupywać przedmioty ulepszające naszą postać czy nowe bronie. Zagranie nie fair dla tych, co nie mają zamiaru wysupłać ani grosza na tę z pozoru darmową zabawę?

Czy zbalansowanie, do jakiego dążą twórcy, szlag trafi? Autorzy tłumaczą się, że stworzenie tzw. mikrotransakcji spowoduje, że rozgrywka będzie jeszcze bardziej zrównoważona. Co ciekawsze - mają zamiar rozegrać to tak, by serwery były przeznaczone dla osób z mniejszymi i większymi umiejętnościami; spowoduje to, że nie będzie tak jak w kilku głośniejszych sieciowych hitach, w których dochodziło do pogromu, tylko dlatego, że po jednej stronie barykady stali sami wprawieni w boju żołnierze, a po drugiej słabi padawani. Osobiście podchodzę dość sceptycznie zarówno do powyższego, jak i do tych "ulepszaczy", że jakoby w celu nadgonienia graczy spędzających z grą więcej czasu. No cóż, zobaczymy jak to wyjdzie w praniu.

Będziemy mogli stanąć po jednej z dwóch zwaśnionych stron. Royal lub National Army. Jak sami twórcy twierdzą - wybór powinien zależeć li tylko od naszych upodobań. Podobnie sprawa ma się z klasami, których jest - mało, bo mało - trzy. Można było oczekiwać więcej, ale skoro dostajemy za darmo, bez żadnych opłat, to nie ma co narzekać. Lepszy rydz niż nic.

Tak a propos jeszcze balansu. Ekipa z EA DICE zapewnia, że mimo dostępu do pojazdów i samolotów, zdanie się na własną pukawkę i siły w nogach będzie równie opłacalne, co użytkowanie różnej maści maszyn. Ponadto uważają, że np. czołgi w takim BF 2 były zbyt mocne, tak więc postanowili, ze względu na m.in. luźną rozgrywkę w BF Heroes, trochę je osłabić, by gracze mieli frajdę nie mniejszą niż szybowanie w gradzie świszczących pocisków. Bez problemu też będziemy mogli wysadzić wrogi pojazd, ponieważ, niezależnie od klasy, w ekwipunku każdej postaci znajdziemy ładunki wybuchowe. Zatem żaden czołg nie będzie nam straszny. Moim zdaniem świetne zagranie, podobnie jest w ET: Quake Wars, tyle że o ile tam może to razić, tak tu, w nowym BF-ku, już nie powinno.

REKLAMA

Od strony wizualnej Battlefield Heroes prezentuje się niezbyt bogato. Niby jest kolorowo, niby jest bajecznie. Ale jakoś nie robi to na mnie wrażenia. A na tle innych tytułów, w których użyto technologii cel-shadingu, darmowy produkt od EA DICE wypada ociupinkę ubogo. Chociaż być może powodem tego są planowane niskie wymagania sprzętowe. Według zapewnień producenta, gra ma chodzić ładnie nawet na bardzo słabym komputerze, którego lata świetności minęły dobre kilka lat temu i ze zintegrowaną kartą graficzną! Jeśli będzie tak rzeczywiście - można pogratulować, bo w ogólnym rozrachunku wizualnie nie jest AŻ tak źle. Może się podobać, mimo nie najlepszego pierwszego wrażenia. Jak zapewne zauważyliście, grę wiąże z ostatnią sieciówką Valve Software wiele wspólnego, to jednak znajdzie się także różnica. Kamera w Heroes będzie nie w FPP, tylko w TPP, czyli umiejscowiona zostanie zza plecami widzianej przez nas postaci. Co nie każdemu musi koniecznie przypaść do gustu. Patrząc na to z innej, lepszej strony - w sumie takich gier na "pieca" to ze świecą szukać. Może więc dobrze, że tak się stanie.

Czy Battlefield Heroes zyska zwolenników? To pewne. Czy odniesie sukces zbliżony do innej darmowej, sieciowej strzelanki - Enemy Territory? To już nie jest tak pewne. Bez wątpienia jednak spora ilość graczy zainteresuje się grą, tylko z tego powodu, że będzie udostępniona za darmo. Beta-testy planowane są na początek lata, pełna wersja zaś również ma ukazać się latem, ale na decyzję o premierze zapewne wpłynie odbiór wczesnej wersji gry. Nie wiadomo, czy beta będzie dostępna dla wszystkich, czy tylko dla wybrańców, ale już teraz można napisać, że szykuje się ociekająca wybornym humorem strzelanka dla masy. Dobry marketing nie jest zły. W końcu EA ma doświadczenie w zachęcaniu ludzi, by kupowali prawie to samo rok w rok. Mogę dać sobie uciąć ucho, a nawet może coś więcej, że wspomniany wyżej gigant i tak będzie zbijać na tej inwestycji niemałe kokosy, mimo tego, iż produkt zalicza się do dumnie brzmiącego projektu - wymyślonego przez samego wydawcę - "Play 4 Free".

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA