REKLAMA

Bionic Commando

Czy wy też zauważyliście, że od czasu premiery Lost Planet pomysłodawcom z Capcomu zaczyna brakować... Pomysłów? Patrzę na nadchodzące tytuły ze stajni Japończyków. Resident Evil 5. Zaraz.. 5? Ileż do cholery można odgrzewać ten sam tytuł? Idę dalej. Devil May Cry 4. Hmm… Czy tylko ja zauważyłem, że każda kolejna część różni się tylko grafiką i (na co zresztą nie zwraca się w grach tego typu większej uwagi) fabułą? No bez przesady.. Już mam wymieniać dalej, gdy nagle na oficjalnej stronie dewelopera pojawia się tajemnicze odliczanie.. Znak, że tylko godziny dzielą nas od wielkiego wydarzenia. Osobiście stawiałem na sequel Lost Planet, jednak los postanowił inaczej.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Tą wielką niespodzianką okazał się być Bionic Commando. Wbrew pozorom tutaj również nie można pochwalić się całkowicie nową marką. Może ktoś z was pamięta, jak pierwszy BC pojawił się ok. 20 lat temu na NES-a? Tak, ja też nie.. Podobno klasyk jak nic! No, ale darujmy już sobie tutaj stwierdzenie "znowu to samo", bo uważam, że jednak te dwie dekady różnicy pomiędzy premierami obydwu gier zrobią swoje i w minimalnym stopniu będzie to przypominało swój pierwowzór.

REKLAMA

W sumie jedynym podobieństwem jest tu postać głównego bohatera, Nathana Spencera. Rządowy agent nie wstydzi się pokazywać spoconej klaty, a jego gęste dredy przysłaniają mu pół twarzy. Co oprócz tego wyróżnia go na tle innych super-cwaniaków? Bez wątpienia profesjonalna, metalowa łapa. Nie dość, że może posługiwać się nią jak gigantycznym młotkiem, to jeszcze wystrzeliwuje z niej długą na 50 metrów linkę z hakiem na końcu. To na pewno jakiś nowy trend. "Skąd ją masz?" - zapytają tysiące rozwrzeszczanych małolat. Przez skromność odpowie, że wywalczył na wyprzedaży. Skąd ma ją naprawdę? Nie wiem. Wiem jednak dokładnie, po co mu ona i bynajmniej nie przez chęć bycia cool. Zacznę od początku..

Dziewięć lat po wydarzeniach z poprzedniej części (czyli daleka, daleka przyszłość), Nathan staje się ofiarą spisku. Zamknięto biedaka w celi z wyrokiem śmierci, a jego wielkie łapsko amputowano mu, aby nawet nie próbował kombinować. Jak się pewnie już domyślacie, dzień sądu ostatecznego Spencera nie będzie jego ostatnim - tuż przed dokonaniem egzekucji w różnych zakątkach świata wybuchają bomby atomowe. Na ziemię spada zagłada - kosmiczni terroryści przejmują władzę nad największymi miastami Ameryki. Kolejne oddziały komandosów padają jak muchy pod ostrzałem złoczyńców. Ostatnią nadzieją jest tu ponowne przyczepienie stalowej łapy naszemu bohaterowi i wysłanie go w samotny bój do centrum całego zamieszania.

Trafiamy zatem do zrujnowanej metropolii w prawdziwie falloutowskich klimatach - całe miasto trzyma się, można by powiedzieć, "na ostatniej śrubce". Niektóre wieżowce są "złamane" w połowie, inne całkiem się przewróciły, a ich gruzy ścielą teraz ulice. Pełno jest pourywanych mostów ze zwisającymi z nich pociągami, powyginanych konstrukcji żelbetonowych.. W niektórych budowlach brakuje ścian, dzięki czemu będzie można, przynajmniej częściowo, zwiedzić je od środka. Znajdziemy się również (niewykluczone, że w finale opowieści) w wielkim kraterze na samym środku miasta - miejscu, w które trafiła atomówka. Ogólnie wygląda to nie tyle falloutowo, co raczej jak Lost Planet po stopieniu się całego lodu.

Jednakże w przeciwieństwie do tego drugiego, tutaj nie musimy przeciskać się między fragmentami walących się platform na ziemi, a z uśmiechem na twarzy przelecimy sobie sto metrów ponad nimi. Jak to możliwe? Ej no. Przecież już mówiłem, że metalowa linka z chwytakiem na końcu nie jest tylko dla szpanu - rozgrywka w BC wyglądać będzie w większej mierze tak, jak w założeniach wyglądać miała ta w Spider-Manie. ;) Dla ciężko myślących - liną posłużymy się niczym pajęczą siecią.

Znacznie lepszy, względem gry z Peterem Parkerem, wydaje się być sam aspekt kontroli nad lotem. Otóż, za każdym razem, gdy chcemy przyczepić się do danego punktu, będziemy musieli szybując w powietrzu odpowiednio na niego nacelować. Trzeba też uważać żeby to, za co się łapiesz było trwale przymocowane do powierzchni na jakiej się znajduje - jeżeli pod twoim ciężarem zawali się, masz nikłe szanse aby jeszcze zdążyć wystrzelić linkę w kierunku czegoś innego.

Wszystko to wydaje się być niezwykle ciężkie w opanowaniu, jednakże według zapewnień twórców pozory mylą. Celowniczek będzie zmieniał kolor, jeżeli najedziemy nim na miejsca odpowiednie do chwycenia, co bardzo ułatwi sprawę. Nie będzie też tak, że zabraknie Ci czasu - po każdym puszczeniu liny, Nathan wybije się w górę i zawiśnie na moment w powietrzu. Da Ci w ten sposób chwilę na rozglądnięcie się za jakimś dobrym elementem do przyczepienia się. Jego odnalezienie też nie powinno być trudne dzięki odpowiedniemu wykonaniu poziomów i, jakby to powiedzieć, "ścieżek", wzdłuż których będzie umieszczonych mnóstwo, wprost idealnych do chwycenia się, odstających fragmentów poszczególnych konstrukcji.

A jak ma się łapa podczas walki? Możemy korzystać z linki niczym z procy miotając we wrogów coraz to cięższymi rzeczami, jakie tylko mamy pod metalową ręką (nic nie stoi na przeszkodzie żebyśmy też rzucali samymi przeciwnikami). Istnieje również możliwość zwalania poszczególnych konstrukcji na głowy wrogów, jak np. ledwo trzymających się kupy mostów. Po prostu puszczamy hak, jakbyśmy chcieli się pobujać, ale zamiast wyskakiwać, ciągniemy dany element z całej siły do siebie. W BC nie zabraknie również broni palnej. Aha, panom z Capcomu spodobał się motyw z bossami pod koniec każdego levelu (jak w Lost Planet) - tutaj też będzie to wykorzystane.

REKLAMA

Do stworzenia świata gry użyto tego samego silnika graficznego, co w Lost Planet. Zresztą widać to na pierwszy rzut oka. Nowy BC pod względem graficznym prezentuje się naprawdę wyśmienicie. Dodać do tego jeszcze, że niemalże każdy obiekt na mapie można zniszczyć lub przesunąć (rzucić nim ;)). Warto też zwrócić uwagę na ścieżkę dźwiękową - podobno jest to ta sama, co 20 lat temu. Mnie się podoba!

Podsumowując, Bionic Commando wygląda trochę jak Spider-Man v. 4.0 z postapokaliptycznym klimatem. Warto się tym tytułem zainteresować, bo nawet na tak wczesnym stadium produkcji można powiedzieć, że będzie to gra udana. Trochę zręcznościówki, trochę TPS-a. Czyżby Capcom znalazł receptę na kolejny sukces?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA