REKLAMA

Borderlands

Ludzie czekają już siódmy rok, a Blizzard jak Diablo 3 nie zapowiedział, tak nie zapowiada. Cóż, dopiero po dziesięciu latach postanowiono, że publicznie ujawni się sequel StarCrafta, więc nadziei w żadnym wypadku tracić nie powinniśmy.. Aczkolwiek ludzie odpowiedzialni dotąd za serię Brothers in Arms mają już dosyć bezczynnego siedzenia i ruszają tropem twórców Hellgate London, tworząc Diablo 3D - Borderlands.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Do tego, iż ich nowy produkt jest wyraźnie inspirowany na kultowej już grze Blizzarda przyznają się sami. Z pozoru wydaje się, że są to całkiem odmienne klimaty, jednakże, jeżeli porównasz założenia rozgrywki z Boderlands do tych z Diablo to aż podskoczysz z wrażenia, gdy uzmysłowisz sobie jak twórcy garściami czerpią stamtąd niektóre patenty. Chociaż ja wiem czy to dobrze? Jakoś nie podoba mi się ich wykorzystywanie w FPS-ie.

REKLAMA

Zanim przystąpimy do omówienia pomysłów żywcem zaczerpniętych z Diablo, chciałbym postawić Boderlands obok... Lost Planet. Konkretnie chodzi mi o wątek fabularny - no sami popatrzcie! Akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości na planecie Pandora. Jedno okrążenie owej planety wokół słońca zajmowało mniej więcej sto lat, stąd też do tej pory trzy miesięczne pory roku wydłużyły się o jakieś dobrych kilkadziesiąt lat. Gdy ludzie ją odnaleźli i skolonizowali była akurat skuta lodem, a tamtejsze misie, wiewiórki i inne przemiłe stworzonka zapadły w sen zimowy. To znaczy "przemiłe" to one były tylko w założeniach naukowców. Jakże się biedacy pomylili.. Z wulkanów powylatywały dziwne, czerwone pterodaktyle, z nor wylazły wilki, odziane w metaliczne łuski i wiele, wiele innych nieporównywalnie większych straszydeł. Gdy mieszkańcy zdali sobie sprawę z panującego zagrożenia, pouciekali na pobliskie planety. Aczkolwiek oczywiście nie wszyscy mieli na to pieniądze... Tak więc na Pandorze, a konkretniej na tytułowych ziemiach Borderlands wciąż można znaleźć małe wioski, pełne uzbrojonych po zęby osadników gotowych odeprzeć atak nieprzyjaciół w każdym momencie. Dodać do tego jeszcze organizację bandytów jako Śnieżnych Piratów i mamy Lost Planet wiosną ;).

Wcielasz się w postać najemnika, przybywającego do pobliskiej wioski, raczej nie po to, by z dobrego serca pomóc tubylcom, ale z bardziej egoistycznych pobudek - dla pieniędzy, rzecz jasna. Wszędzie jest coś do roboty, a kupcy dobrze płacą za wypełnienie zleconego przez nich zadania, jakim może być np. wyeliminowanie szczególnie denerwującej grupki potworków czy też rabujących ich rupiecie bandziorów.

Aczkolwiek nie ma się czego bać - nawet w średniej wielkości wiosce New Heaven zaprezentowanej przez twórców w pierwszej kolejności, mucha cię nie skrzywdzi. Całe to miasteczko "żyje". Ulice są pełne przechodniów, a po jej bokach aż roi się od mnóstwa przeróżnych sklepów, w których równie dobrze możesz coś kupić, jak i sprzedać czy wymienić. A będziesz miał co.. Otóż twórcy uważają, że w ich nowej produkcji znajdziemy około pół miliona (500 tysięcy!) broni różniących się od siebie statystykami, (np. siła, celność, odrzut), jak i wyglądem, który generować będzie specjalnie stworzony w tym celu silnik graficzny. Tutaj twórcy pierwszy raz porównują swój twór do Diablo - tam również mieliśmy niemały arsenał do dyspozycji. Aha, prawdopodobnie możliwe będzie też modyfikowanie naszych spluw.

Wracając jednak do miasta, jeżeli dobrze poszukamy, znajdziemy również garaż, w którym zobaczymy różne rodzaje pojazdów oraz uzyskamy możliwość ich ulepszenia za drobną opłatą. Nie, nie będzie to tak okazała sumka jak w przypadku broni, ale myślę, że trochę nieźle opancerzonych Buggie się znajdzie.

Po zrobieniu zakupów już najwyższa pora wyjść naprzeciw bardzo ładnie zaprojektowanych, zimnych, owianych lekką mgłą skalistych pustkowi. Z pozoru nie będzie przed tobą żywej duszy, aczkolwiek szybko przekonasz się, jak mylne może okazać się pierwsze wrażenie. Przyjdzie Ci tu, drogi Czytelniku, stanąć twarzą w twarz ze śmiercią... Brzmi strasznie, fakt. Z tego też powodu twórcy postanowili zaprojektować grę w ten sposób, aby dało się zagrać ze znajomymi w trybie kooperacji - wiadomo, we dwóch zawsze raźniej. Tfu! Nawet we czterech się da ;).

W każdym bądź razie, gdy już uporasz się ze swoim lękiem - czy to z kumplem czy bez niego - czeka cię kolejna aluzja do kultowego produktu Blizzardu - generujące się losowo, obszerne mapy. Raz skała będzie tu, innym razem tam, a może nie będzie jej w ogóle? Tak samo z przeciwnikami - nie będą mieli stałych miejsc, to silnik gry zadecyduje gdzie w danym momencie ich znajdziesz. Na pewno patent niektórym przypadnie do gustu, chociaż szczerze mówiąc ja wolę ciupkę więcej skryptów.

REKLAMA

Jeszcze jedną rzeczą, na którą należałoby zwrócić uwagę jest świetna narratorka, jak i także postać w grze - burmistrz New Heaven, Helena Pierce. Aktorka podkładająca pod nią głos jest po prostu doskonała i nadaje całości klimatu niczym Ron Perlman w Falloucie.

Słowem podsumowania, rzec by można, że szykuje się niezła gratka dla fanów role-playingowego stylu Diablo, jak i zapewne tym, którym przypadnie do gustu zmierzające na półki sklepowe Hellgate: London, bo to wbrew wszystkiemu do tego jest na razie najbardziej podobne. Sądzę jednak, że do czasu premiery zapowiedzianej na końcówkę roku 2008 jeszcze wiele się zmieni. Mam nadzieje jednak, że nie na gorsze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA