Bardziej męskiego filmu w tym roku nie było i nie będzie. Możemy spokojnie założyć, że nawet ten nadchodzący z Chuckiem Norrisem nie pochwali się takim stężeniem testosteronu, co "Bracia ze stali". Produkcja, która w lutym zadebiutowała na ekranach polskich kin, chwilę temu pojawiła się na VOD. Dlaczego warto ją obejrzeć?
"Bracia ze stali" to oparta na faktach historia wrestlerskiej rodziny Von Erichów. Na samym początku widzimy, jak nestor rodu Fritz zadaje przeciwnikowi na ringu swój popisowy cios - tytułowy (oryg. "The Iron Claw") żelazny pazur. Otwartą dłonią ściska mu głowę. Symbolicznie w ten piekielnie bolesny ucisk chwyta również swoich najbliższych - żonę i swoich synów, którym od najmłodszych lat wpaja patriarchalne wartości: muszą być najtwardsi i najsilniejsi, bo mogą liczyć jedynie na siebie. Stawiane przez niego wymogi, prowadzą chłopców w objęcia coraz bardziej autodestrukcyjnych zachowań.
W "Braciach ze stali" Sean Durkin opowiada o klątwie ciążącej nad Von Erichami, dając nam jasno do zrozumienia, że to nic innego niż toksyczne męskie wzorce. Fritz każe synom przekraczać własne granice, nie licząc się z ich osobistymi marzeniami. Przerzuca na nich bowiem własne ambicje: pragnie, aby choć jeden z nich zdobył pas wrestlingowego mistrza świata NWA. Pierwszym do niego pretendentem jest najstarszy Kevin. To z jego perspektywy reżyser prowadzi narrację, pokazując stopniowy rozpad całej rodziny.
Bracia ze stali - co obejrzeć na VOD?
Na widzów czeka tu całkiem sporo atrakcji, bo Durkin nie stroni od pokazywania widowiskowych starć wrestlingowych. Dla fanów tego sportu czeka tu zresztą mnóstwo easter eggów. Największe wrażenie wciąż robią jednak wyrzeźbione ciała głównych bohaterów. Niby budowanie formy do roli w dzisiejszych czasach nie jest niczym niezwykłym, ale Zakowi Efronowi i tak należą się owacje na stojąco. Reżyser pozwala nam podziwiać jego mięśnie, kamera powoli sunie po każdej żyłce atletycznej figury, dając nam znać, że to pancerz, przez który przyjdzie nam się przebijać.
"Bracia ze stali" to opowieść bardzo emocjonalna, nastawiona na rozwój psychologiczny swoich bohaterów, którzy tłamszą swoje uczucia, aby tylko sprostać wysokim wymaganiom swojego ojca. Prowadzi to do kolejnych tragedii. Prócz zawsze błyszczącego na ekranie Zaca Efrona w roli Kevina, na pewno warto też zwrócić uwagę na kreację znanego z "The Bear" Jeremy'ego Allena White. Z charakterystyczną dla siebie swadą gra on młodszego brata głównego bohatera, obnażając przed nami wszystkie jego niuanse psychologiczne. Nie zapominajmy też o samym Fritzu. Holt McCallany okazuje się tak władczy i nieznoszący sprzeciwu, że za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie, chce się stawać przed nim na baczność.
Świat przedstawiony w "Braciach ze stali" jest nieprzyjemny, a przez to sam film staje się bardzo duszny, ciężki i przytłaczający. Potrafi przyłożyć poniżej pasa, ale najpierw zakłada widzom podwójnego Nelsona i nie puszcza przez bite dwie godziny. Tym samym jego seans was zaboli, ale w ten przyjemny sposób. Co prawda w weekendy wszyscy lubimy obejrzeć coś lżejszego na odpoczynek po ciężkim tygodniu, ale lepszego czasu na tę produkcję nie znajdziecie. Będziecie po niej potrzebować chwili, aby dojść do siebie.
Więcej o filmach, które warto obejrzeć poczytasz na Spider's Web: