REKLAMA

Zastanowicie się dwa razy, zanim kupicie nowe ubrania. Tak działa nowy film HBO Max

Bardzo dużo mówi się ostatnio w sieci o zjawisku fast fashion. Ludzie są zaniepokojeni tym, jak destrukcyjny wpływ ma ono głównie na środowisko. Tworzone dla konsumentów trendy zmieniają się tak szybko, że sami zainteresowani za nimi nie nadążają. Wiele osób kieruje się więc zasadą „modnie i tanio”. Taką tendencję zauważyli producenci i właśnie tak krąg się zamyka. Wyjść z tej pętli nie jest łatwo, co ukazuje film „Brandy Melville i kult szybkiej mody”, dostępny na platformie HBO Max.

Brandy Melville i kult szybkiej mody, nowy dokument HBO Max, fast fashion, recenzja
REKLAMA

Fast fashion polega na dostarczaniu konsumentom modnych ubrań w szybkim tempie oraz w niskiej cenie. Dawniej trendy rozwijały się o wiele wolniej. Nie każdego też było stać na to, żeby ubierać się w najbardziej popularnym w danym momencie stylu. Rozwój technologii sprawił, że produkcja odzieży odbywa się sprawniej. Wzrósł również popyt na konkretne kroje, tutaj można zauważyć znaczny wpływ social mediów. Aktualnie jako społeczeństwo znaleźliśmy się w sytuacji, w której to nie moda jest dla nas, ale my dla mody. Wspólnie przyczyniamy się do znacznej nadprodukcji, a ona z kolei ma, rozłożone w czasie, katastrofalne skutki dla naszej planety. Wiadomo oczywiście, że ubrania nie są jednorazowe, jednak dla wielu osób nie są one wymogiem praktycznym, a chociażby elementem tożsamości. Styl jest jednym ze sposobów wyrażania siebie. W pierwszym odruchu przecież ludzie zawsze oceniają się nawzajem po wyglądzie. Szczególnie kobiety są na tym punkcie bardzo wrażliwe i to właśnie taką grupę docelową wybrała sobie, popularna głównie za granicą, marka Brandy Melville.

REKLAMA

Brandy Melville i kult szybkiej mody: o czym jest nowy dokument HBO Max?

Najnowszy dokument serwisu HBO Max nie skupia się jedynie na przedstawieniu historii marki Brandy Melville, ale poświęca jej całkiem sporo czasu. Brand założyli Silvio Marsan i jego syn Stefan. Odbyło się to we Włoszech na początku lat 80. Pierwszy sklep w Stanach Zjednoczonych otworzyli z kolei w 2009 roku. Jego położenie nie było przypadkowe, gdyż znajdował się on zaraz obok kampusu UCLA (University of California, Los Angeles), a to właśnie młode kobiety miały być zainteresowane jego ofertą. Nazwa i logo marki zostały zainspirowane fikcyjną historią dwojga ludzi. Brandy, amerykańskiej dziewczyny i Anglika imieniem Melville. Para miała spotkać się przypadkowo i zakochać się w sobie od pierwszego wejrzenia. Dokładnie tak samo, jak konsumenci natrafiający na ubrania Brandy Melville. Firma miała bardzo dobrze skonstruowany plan działania. Projektanci inspirowali się w głównej mierze estetyką ubioru nastolatek z Malibu. W propozycjach przeważały więc topy, malutkie spodenki, kamizelki w stylu boho, itp. W krótkim czasie stało się to, czego właściciele marki chcieli od początku. Młode dziewczyny bardzo szybko zainteresowały się ich brandem. Z niecierpliwością wyczekiwały nadchodzących nowości i kupowały ubrania wręcz masowo. Później Brandy Melville zdominowało social media, a w szczególności Instagrama. Po sieci krążyło mnóstwo filmików dotyczących marki. Haule zakupowe, polecenia czy płatne współprace. Każdy chciał mieć chociaż jedną rzecz z metką Brandy Melville. Niezaprzeczalny sukces z czasem przerodził się w porażkę. Na światło dzienne zaczęło wychodzić coraz więcej kontrowersji. To właśnie na nich głównie opiera się najnowszy film dokumentalny, dostępny na platformie HBO Max.

Zwiastun filmu Brandy Melville i kult szybkiej mody, dostępnego na platformie HBO Max

Kult szybkiej mody szkodzi zarówno nam, jak i środowisku

W tytule „Brandy Melville i kult szybkiej mody” ukazane są liczne wywiady z osobami powiązanymi z marką. Twórcy przeprowadzili rozmowy nie tylko z udziałowcami, ale też z byłymi ekspedientkami i modelkami. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że rozpoczęcie pracy z brandem było spełnieniem ich marzeń. Bardzo cieszyli się, że w pewnym sensie przyczyniają się do jego sukcesu lub są jego twarzami. Z czasem zaczęli zauważać bardzo szkodliwe działania, które wpływają zarówno na ludzi, jak i na środowisko. Zwrócono uwagę na to, że ubrania Brandy Melville były w jednym rozmiarze. Miał on być uniwersalny, czyli w założeniu odzież miała pasować na każdą sylwetkę.

Oczywiście prawda była inna. Styl był skierowany przede wszystkim do niezwykle szczupłych, wręcz chudych dziewczyn. W materiałach promocyjnych marki również próżno było szukać modelki o ciemniejszym kolorze skóry. W sklepach pracowały kobiety białe, natomiast czarnoskóre dziewczyny, jeżeli już zostały zatrudnione, to wykonywały tylko zadania wymagające przebywania w piwnicy. Nikt nie mógł ich zobaczyć. Menedżer marki wielokrotnie wypowiadał się w swoich mediach społecznościowych, że wszelkie zarzuty w tym temacie są nieprawdą. Zaznaczał, że jego ubrania są dla każdego, a jeden rozmiar wynika z większej ekonomiczności w produkcji. Wszelkie relacje osób powiązanych z brandem w jakikolwiek sposób jednak tym zapewnieniom przeczą.

Dokument „Brandy Melville i kult szybkiej mody” przedstawia również to, co dzieje się z ubraniami po ich wyrzuceniu. Naszym oczom ukazują się przerażające obrazki, na których widać tony odzieży, zalegające nad brzegiem wody. Twórcy zwrócili uwagę, że na terenie Afryki jest wiele instytucji zajmujących się recyklingiem. Sortują oni napływające z zagranicy ciuchy i dają im nowe życie. Naprawiają je lub przerabiają na wzór innych popularnych marek. Oczywiście wszystko jest później ponownie sprzedawane, ale wciąż zapotrzebowanie jest niewielkie w stosunku do produkowanych pierwotnie ilości. Moda zmienia się bardzo szybko, ludzie chcą świadomie być wręcz niewolnikami kolejnych stylów. Niestety porzucają to, co nie wpisuje się już w standardy. Tak tworzy się pętla, o której wspominałam na samym początku. Film „Brandy Melville i kult szybkiej mody” zwraca szczególną uwagę na klimatyczną szkodliwość tego procesu.

Opierając się na przypadku brandu Brandy Melville dokładnie opisuje, jak konkretnie wygląda ten proceder od momentu produkcji, do chwili resellingu. Z pewnością ten dokument otworzy oczy wielu konsumentom. Bardzo dobrze, że o zjawisku fast fashion mówi się coraz częściej i głośniej. Na co dzień widzimy, jak toksyczne, ale też psychicznie wykańczające ono jest. Choćbyśmy temu mocno zaprzeczali, to jednak prawdą jest, że staramy się jakkolwiek dopasować do obecnie obowiązujących standardów. Nakłada to na nas niepotrzebną presję, przy okazji sprawia również, że wydajemy coraz więcej pieniędzy na coś, z czym niezwykle szybko się pożegnamy. Dokument HBO Max jest też doskonałym przykładem na to, jak bardzo Instagram przekłamuje rzeczywistość. To, co jest tam publikowane, w dużym stopniu jest kompletnie nierealne. Patrzymy na pięknych ludzi w social mediach i zastanawiamy się, co jest z nami nie tak. Wszystko jest w porządku, po prostu naturalność nie ma nałożonych filtrów. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, to zdecydowanie warto zapoznać się z tytułem „Brandy Melville i kult szybkiej mody”. Możemy myśleć o poruszanych tam tematach na co dzień, ale gdy zostanie to wszystko zebrane w jeden materiał, to gwarantuję, że wygląda to zupełnie inaczej. Jest bardziej przerażające i skłaniające do głębszej refleksji.

Film „Brandy Melville i kult szybkiej mody” można obejrzeć na platformie HBO Max.

REKLAMA

Więcej o produkcjach dostępnych na platformie HBO Max, czytaj na łamach Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA