Polska to naprawdę dziwny kraj, a jeszcze dziwniejsze są polskie gry. Co w nich niecodziennego? Ano to, iż albo okazują się bardzo dobre, albo usuwany je z dysku po godzinie (niestety, przeważają te drugie). Owszem, zdarzały się sytuacje pośrednie (vide Infernal), ale tylko potwierdzały regułę. Nieznane praktycznie nikomu, rodzime studio, Destan Entertainment, tworzy FPS-a nastawionego głównie na rozgrywkę sieciową - BURN. Do którego worka wrzucimy tę produkcję? Do Sali Chwały czy do Gniotów? Nikt nie może tego przewidzieć, dostępne informacje naprawdę robią mętlik w głowie. Z jednej strony nic nowego, z drugiej - kopiowanie dzieł mistrzów niczym niezdrowym raczej nie jest.
Fabuła gry przenosi nas do roku 2055. W czasach tych żyje Dark (wymyślne imię, no nie?), żołnierz o nieznanej przeszłości. Jest niesamowicie utalentowanym najemnikiem, walczącym w wojnie targającej światem, po stronie tego, kto płaci więcej. Po zakończeniu konfliktu Dark zaczyna prowadzić własną, prywatną wojnę, której powodów możemy się tylko domyślać. Historia przedstawiona w BURN, jak widać, jest dosyć biedna. Stanowi ona jednak tylko wprowadzenie, do głównego sensu rozgrywki: turniejów. Otóż, by wyłowić najlepszego rywala, który ma zabić Darka, a organizatorzy mogli się przy okazji nieźle obłowić, stworzona zostaje liga, coś jak w Unreal Tournament. Zawodnik, który dojdzie do finału i wygra go, dostanie możliwość pokonania Darka. Śmiem twierdzić, że nawet nie dane nam będzie dowiedzieć się, dlaczego Dark zabija. Ważne, że gracz będzie dzięki temu miał powód, by zasiekać setki przeciwników.
Pogromca UT? Wątpię…
Pokonując kolejne etapy, przyjdzie nam walczyć na 13 mapach. Arsenał gracza składał się będzie z 7 broni, każda z możliwością alternatywnego strzału. Oglądając screeny przychodzą do głowy dwie gry, na których wzorowali się twórcy: Quake 3: Arena i wspomniany wcześniej Unreal Tournament. Czy ta prosta, nieskomplikowana rozgrywka ma szansę na przetrwanie w dzisiejszych czasach? Jak najbardziej. Wystarczy spojrzeć na sukces świeżego jeszcze UT3. Trzeba jednak postawić pytanie: który gracz znajdzie dla BURN miejsce w swoim grafiku? Dobry, sieciowych FPS-ów przecież nie brakuje, a gra studia Destan Entertainment zapowiada się… tylko dobrze.
Technicznie - OK
Graficznie, produkt prezentuje się nieźle. Nie ma mowy o rewolucji, ale też nikt się co do tego nie łudzi. Oprawa ma zdobyć na tyle dobry poziom, by nie przeszkadzać reszcie. Owa "reszta", to przede wszystkich tempo rozgrywki i grywalność multi. Niezłe gry światła, motion blur, ładna woda… W BURN uświadczymy wszystkich tych standardów. Razić może tylko kanciastość modeli i ogólna klockowatość świata, ale w ruchu raczej nie będziemy na to zwracać uwagi. Co do muzyki, z tego co widać w trailerach, będą to ostre riffy gitarowe! Dla mnie bomba! Nic tak nie napędza rozgrywki jak metal, przypomnijmy sobie Painkillera. Oprawa gry będzie dodatkowo przyprawiona bardzo przyzwoitą fizyką. Na filmikach udostępnionych przez twórców, widać to dosyć dobrze. Przy wybuchach, wszelkie meble latają realistycznie.
Jakość, nie ilość
Nie ma co się oszukiwać, BURN jest tworzony z myślą o trybie gry dla wielu graczy. Brak będzie jakiejkolwiek sensownej kampanii, a rozgrywka single, to po prostu walka z botami.
W multi do wyboru będziemy mieli 5 postaci. Jest to liczba troszkę mała, ale trzeba liczyć na mody/dodatki po premierze. Dostępne będą 2 tryby gry: zwykły deathmatch oraz "Burn", w którym wygrywa ostatni gracz pozostały na mapie. I znów: nie jest to ilość imponująca, ale miejmy nadzieję, iż BURN nadrobi jakością gameplaya. Wiśnią na multiplayerowym torcie, będą modyfikatory. Przypomnijmy sobie dodatki do rozgrywki w UT, takie jak np. zmniejszona grawitacja. Uświadczymy tego również w opisywanym tytule.
Nie liczmy na gruszki na wierzbie
Gra Destan Entertainment nie zapowiada się jako rewolucja. Ba, nie jawi się niczym wspaniałym, a nawet bardzo dobrym. Wiadomo, że bez sensu jest przesądzanie tego "z góry", jednak wątpię, by było inaczej. Grafika nie zachwyca, w samej rozgrywce nie powinniśmy otrzymać większych niespodzianek. BURN opisać można takim stwierdzeniem: To, co już widzieliśmy, tyle, że w większej dawce i lepszej grafice. Nawiązuję tu do Q3 i UT, do UT3 nie ma co polskiego FPS-a porównywać - nie ta liga. Będzie dobrze, jeśli twórcy nie popsują niczego, dając nam niezłego shootera, w którego da się z przyjemnością grać. Nie liczmy na więcej, to raczej nierealne.