Codzienne poruszanie się środkami komunikacji miejskiej po zatłoczonym mieście może okazać się prawdziwą katorgą. Pal licho to, że czekamy na autobus na przystanku prawie dwadzieścia minut więcej niż powinniśmy. Prawdziwy horror zaczyna się, gdy nasz autobus akuratnie znajduje się na odcinku trasy, która nie ma wydzielonego specjalnego pasa dla MPK, a korek jest taki, że pojazdy nie poruszyły się w przód ani na centymetr, podczas gdy światła zdążyły zmienić się już cztery razy. Oliwy do ognia dodają takie smaczki, jak to, że termometry w cieniu pokazują tego dnia grubo ponad 25 stopni Celsjusza, osób w autobusie jest tyle, że problem sprawia postawienie nogi tak, by nie nadepnąć komuś na stopę (o wyciągnięciu wściekle wibrującego telefonu z kieszeni nie ma nawet mowy), a na jednym z siedzeń drzemie bezdomny z flaszką w ręku, rozsiewając wokół nieprzyjemną woń. Aha - no i jeszcze to, że 15 minut temu zaczęło się ważne spotkanie, na które podążamy.
Oczywiście są to nad wyraz skrajne przypadki, co nie zmienia faktu, iż tak (lub podobnie) się czasami zdarza. Jedyne na co ma się wtedy ochotę, to krzyknąć do kierowcy "otwieraj drzwi, człowieku, ja wysiadam" i przejść pozostałą trasę na nogach - o ile szlag nas nie trafi gdy drzwi, trzy razy próbujące się otworzyć, trzy razy w nas uderzą. W takich sytuacjach łatwo człowiek się denerwuje, a przy tym próbuje znaleźć kogoś, na kim można byłoby wyładować swoją frustrację. W myślach przeklina każdego, kto jest w zasięgu wzroku - od współpasażerów począwszy, na kierowcach aut stojących w korku na sąsiednim pasie zakończywszy. Niektórzy uważają, że całą winę za zaistniałą sytuację ponosi kierowca autobusu - wszakże to on, prowadząc pojazd, się spóźnił, przez co więcej osób zdążyło wsiąść, a także on utknął w korku. Na dodatek nie ma nic na swoje usprawiedliwienie, bo to jemu płacą za to, by wykonywał swoją pracę i dbał o komfort jazdy pasażerów. Ciężkie jest życie kierowcy autobusu.
Jak bardzo ciężkie - o tym możemy przekonać się, grając w Bus Drivera, grę ze studia SCS Software, odpowiedzialnego za serię 18 Wheels of Steel. A właściwie można by było się przekonać, gdyby twórcy wykorzystali cały potencjał, jaki w sumie drzemie w tej tematyce, a nie poszli - jak może się wydawać - po najmniejszej linii oporu. No, ale po kolei. Bus Driver to trójwymiarowa wirtualna symulacja prowadzenia autobusu. Patrząc na to, kto stoi za tą produkcją, można by sądzić, że gra musi być co najmniej niezła. Wszak studio, które stworzyło serię 18 WoS, w której jeździło się ogromnymi, osiemnastokołowymi pojazdami ciężarowymi po wirtualnych Stanach Zjednoczonych oraz dbało się o interesy firmy transportowej (a więc elementy ekonomiczne), ma potrzebne doświadczenie, by stworzyć interesującą symulację kierowcy autobusu. Niestety, nie jest nawet nieźle.
Bus Driver nijak ma się do serii 18 WoS. Nie uświadczymy tu swobody jeżdżenia, wątków ekonomicznych, ani tym bardziej takich urozmaicających grę smaczków jak potrzeba zatankowania, napotykanie na trasie innych kierowców i kontaktowanie się z nimi przez radio, wycieki paliwa, upgrade'owania, a po stłuczkach czy awariach naprawiania pojazdów, czy też zatrzymań nas przez policję. Otrzymamy za to potrzebę przestrzegania przepisów ruchu drogowego (respektowanie czerwonych świateł oraz używanie kierunkowskazu) oraz zatrzymywania się na przystankach. Co kto woli. Ale dość już porównań, czas najwyższy przyglądnąć się jak właściwie wygląda rozgrywka w Bus Driverze.
Mamy tu do czynienia z pięcioma etapami, po sześć tras w każdym. Na początku większość etapów jest zablokowanych, lecz wraz z postępem w grze i zaliczaniem tras, zostaną one odblokowane. Jeżeli spodziewałeś się swobody jeżdżenia po mieście - rozczarujesz się. Każda trasa to jakby oddzielna misja, na dodatek po zaliczeniu jakiejś, niezbyt nęcąca jest perspektywa powtórzenia jej. Trasy, oprócz innego rozstawienia punktów A i B, pomiędzy którymi należy przejechać (a więc różna długość trasy i czas przejazdu), różnią się od siebie prowadzonym autobusem oraz czasami warunkami pogodowymi. I to byłoby na tyle, w tym tkwi cała różnorodność gry. Oczywiście do tego dochodzi fakt, iż każdy autobus prowadzi się trochę inaczej - mamy tu do czynienia z różnego rodzaju autobusami miejskimi, piętrowymi, szkolnymi, luksusowymi autokarami, a nawet z więźniarką. Każdym pojazdem inaczej się skręca, a także różni się trochę czas hamowania (a to ważna sprawa w tej grze).
Żeby zaliczyć daną trasę należy zdobyć odpowiednią ilość punktów. Za co się dostaje te punkty? Za trzy sprawy - ilość przewiezionych pasażerów, punktualność, czyli jazdę według rozkładu czasowego, oraz za stosowanie się do przepisów (za nie stosowanie się oraz wszelkie stłuczki i kraksy - urywa nam punkty). Punkty za to ostatnie, naliczane są już podczas jazdy. Dostaniemy premię za każdą sygnalizację świetlną, którą przejechaliśmy na zielonym świetle, za każdy dobrze użyty kierunkowskazu przy zmianie pasa, za otworzenie drzwi w odpowiednim miejscu na przystanku etc. Jak można się łatwo domyślić - za to samo, tylko odwrotnie wykonane, tracimy punkty. Ponadto stracimy je także przy każdej stłuczce czy kolizji, jakimkolwiek zboczeniu z wytyczonej trasy, odjechaniu z przystanku przed czasem, zostawieniu jakichś pasażerów na przystanku, czy też zbyt silne hamowanie. Tak więc by przejechać trasę bezbłędnie, cały czas trzeba mieć się na baczności. Na dodatek musimy myśleć też o komforcie jazdy pasażerów - bo to od niego zależy, czy będą chcieli jechać z nami dalej, czy wysiądą wcześniej.
Co sprawia, że gra nie jest taka, jaka mogłaby być? Podstawowym i najważniejszym błędem jest całkowity brak możliwości zmiany widoku podczas prowadzenia autobusu. Co więcej - tą jedyną kamerą, która jest dostępna to widok z perspektywy trzeciej osoby, zza autobusu. To, że nie możemy ustawić kamery z kabiny kierowcy, zabija część klimatu, jaki posiada ta gra. Przez to nie możemy naprawdę poczuć się jak kierowca - wszak nie wymagam takich rzeczy, jak np. sprzedawania biletów pasażerom, którzy zdecydowali się je kupić u kierowcy, czy też blokowanie kasowników, gdy zauważymy, że wsiedli kontrolerzy - to tylko perspektywa z kabiny kierowcy, która powinna w takiej grze być podstawą. Na dodatek podstawowa kamera czasami jest niefunkcjonalna i nawet momenty, gdy autobus staje się przezroczysty, byśmy zdołali połapać się w sytuacji, nie pomagają. W ogóle od pierwszego uruchomienia, Bus Driver wygląda na niskobudżetówkę. Oprawa graficzna jest trochę wczorajsza, choć ona na pewno nie jest najważniejsza w takich grach. O wiele bardziej się tu liczy realizm jazdy, a i ten aspekt trochę kuleje. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o inne pojazdy, które spotkamy na trasie - jeżdżą one jak sterowane zdalnie samochodziki, z tą samą prędkością, a ich czas hamowania jest zawsze taki sam - zatrzymują się od razu.
Niedociągnięć w Bus Driverze jest cała masa. Pierwsze lepsze z brzegu to fakt, iż zabrakło tu animacji wsiadania pasażerów do autobusu. Gdy zatrzymamy się na przystanku, stojące na zewnątrz osoby znikają i pojawiają się od razu w autobusie. Ja rozumiem, niskobudżetówka i w ogóle, ale to już nawet w Ugh! były animacje wsiadania pasażerów. Kolejna sprawa to sygnalizacja świetlna. Zielone światło świeci się o wiele za krótko, a czerwone o wiele za długo. Czasami można odnieść wrażenie, że jest tak specjalnie, byśmy często musieli hamować i stać na światłach. Szkoda też trochę, że cała rozgrywka polega na przejechaniu od punktu A do punktu B, po drodze zatrzymując się na przystankach. Można by lepiej to wszystko zrealizować, dodając parę smaczków. Tematyka była dobra, wykonanie trochę słabe.
A co dobrego można powiedzieć o tej grze? Na pewno, że czasem może to być miła, relaksująca i odprężająca gierka, by zabić trochę czasu, albo odpocząć po ciężkim dniu. O ile nie będziemy odpoczywać długo czy zabijać dużo czasu, bo wtedy albo zaczną nam przeszkadzać błędy i zaczniemy się frustrować, albo gra nam się po prostu zwyczajnie znudzi. Fajnym pomysłem jest jako-taka różnorodność misji - zwłaszcza te trasy, w którym prowadzimy więźniarkę, nad nami krąży śmigłowiec policyjny, zamiast przystanków mamy punkty kontrolne z radiowozami, każda stłuczka poprawia samopoczucie pasażerów, a przepisy drogowe nas zupełnie nie interesują. Jeżeli chodzi o oprawę dźwiękową gry, to nie jest ona za bardzo zróżnicowana i wysublimowana, ale z głośników lecą przyjemne, relaksujące utwory.
Gra w naszym kraju została wydana przez TopWare i kosztuje prawie 50 złotych. Jest to o wiele za dużo jak na grę takiego formatu - przy takiej cenie nie warto zupełnie kupować Bus Drivera, bo można znaleźć w sklepie o wiele lepsze gry, po wiele niższych cenach. Ale po obniżce czy też w promocji - można by sprawdzić Bus Drivera, jako odprężającą grę i typowego "zabijacza czasu". Jednak mimo wszystko - mogło być dobrze, nie jest nawet nieźle.