REKLAMA

Call of Duty 2 PL

Niewątpliwie sequel jednej z najlepszych gier FPS bazujących na wydarzeniach z II Wojny Światowej, jest już grą dość starą, by nie rzecz nawet bardzo starą - biorąc pod uwagę oczywiście prędkość z jaką rozwija się rynek tytułów komputerowych. Patrząc na tę grę z innej strony, raczej jako koneser dobrej zabawy w świetnym wydaniu, nadal wydaje się pozostawać młoda, świeża i zachwycająca. Z racji tego, że na łamach naszego zinu nigdy nie było recenzji CoD`a 2 toteż uznałem, że najwyższy czas nadrobić tę zaległość.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Jak przystało na grę opartą na prawdziwej historii, jej fabuła przedstawi nam wojnę w każdym wydaniu. Oczywiście w trakcie tworzenia Call of Duty 2 uległa ona delikatnym modyfikacjom całego sztabu specjalistów, mimo to nadal prezentuje wysoki poziom i w przeciwieństwie do innych shooterów, których akcja rozgrywa się w takich realiach nie ma przekłamań w wydarzeniach. Walczymy na trzech różnych frontach w trzech różnych armiach - co samo z siebie jest bardzo logiczne. Ważne jest to, że w stosunku do poprzedniej części kolejne misje nie będą rzucały graczem z jednego końca świata na drugi. Tutaj idziemy według bardzo prostej zasady - wykonawszy wszystkie misje jako radziecki żołnierz możemy przenieść się do Afryki Północnej jako J. Davis, a następnie nosząc amerykański mundur patrzeć jak giną nasi pobratymcy na plaży Omaha. Przyznam szczerze, że kampania amerykańska trochę mnie zawiodła. Oprócz ogromnej ilości naboi jaką musimy wpakować w kolejnych wrogów, cała reszta bardzo przypomina inne gry. Tak się złożyło, że gdy grałem w CoD`a 2 rozpoczynałem również Company of Heroes, gdzie jak na złość początkową misją jest walka na plaży Omaha. Wiem, wiem. Jest to bardzo ważny moment w II wojnie światowej, szczególnie dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych, ale do cholery, czy w każdej grze musi to wyglądać tak samo?

REKLAMA

Coś o nas i kompanach

Jak już przystało na tego typu gry, które w żadnym wypadku nie mają być symulatorami walk, a jedynie dostarczać dobrej zabawy zabijając - jakkolwiek irracjonalnie to brzmi. Tak też nasze alter-ego to specjalista od każdego rodzaju broni i pojazdów jakie występują w grze. Nie straszne mu korzystanie z świeżo znalezionego gnata niemieckiego żołnierza czy...kierowanie opancerzonym pojazdem, ostrzeliwaniem wszystkiego i zadowalania swoich podwładnych niszcząc ważne punkty dowodzenia wrogich sił. Osobiście bardzo się cieszę, że sprawa ma się właśnie tak. Nie wyobrażam sobie spędzenia całej gry, mimo że krótka, biegając tylko z dwoma broniami jakie przysługują nam odgórnie dla danej kampanii. Mogłoby to jeszcze mieć jakiś sens gdyby AI naszych kolegów z wojska było wystarczające. Spotkałem się z całą masą opinii o cudownym poziomie sztucznej inteligencji w Call of Duty 2 - zarówno wrogów jak i "przyjaciół" broni. Przemierzając kolejne etapy, choć lepszym określeniem byłoby stwierdzenie przestrzeliwując się, kilka razy solidnie się zdenerwowałem. Gdy moje wojsko stało jak ciołki wychylając głowy i puszczało serię ołowianych pocisków w wroga, po czym lądowało na ziemi bez hełmu i wielce zdziwiona nadal stała w tym samym miejscu, szlag mnie trafiał. Gdy ruszałem im z odsieczą i ładowałem czternaście headów na piętnaście strzałów i w momencie przeładowywania jakiś niemiecki piechur zasadza mi dwa strzały w plecy, mimo że są tam moi kompani i muszę wtedy awaryjnie podbiegać i obijać mu gębę kolbą dostawałem nerwicy. Miarka przebrała się podczas walk w Afryce. Kilkuosobowa grupka brytyjskich żołnierzy pobiegła w wąską uliczkę, a ja z resztą bataliony pchałem się główną ulicą, na której notabene było najwięcej wrogów. Po zabiciu wszystkich biegniemy dalej, skręcamy i co... nasi się czają za rogiem a przed nimi stoi czterech wrogów. Zaczynają strzelać dopiero wtedy, kiedy przerwie się ten cudowny dzień pogawędek i plotek rzucając w tamtą stronę granatem odłamkowym. Na całe szczęście takich błędów nie ma wiele. Niejednokrotnie zdarzyło się tak, że odrzucając granaty ratowali mi tyłek. Mam jednak nadzieję, że do premiery kolejnej części na komputery, ten element zostanie dodatkowo udoskonalony, bo jest naprawdę denerwujący, a najgorsze jest to, że w pierwszej kampanii doskwiera najbardziej.

Chciałem już zakończyć ten temat, ale zapomniałem o ważnej rzeczy. Nie myślcie sobie, że AI wrogów zawodzi równie często i w podobny sposób jak opisane przeze mnie AI sojuszników. Tutaj sprawa ma się zupełnie inaczej. Praktycznie nie zauważyłem żadnych rażących błędów na tej płaszczyźnie. Świetnie się kryją, zmieniają pozycję i formację w zależności od tego jak atakujemy i z której strony, osłaniają się wzajemnie i widać w nich chęć życia. Może się to wydać śmieszne, ale nigdy nie widziałem tak realistycznie walczących przeciwników. Chwała twórcom za to! Z drugiej strony zastanawiające jest to, dlaczego nasi są jakby głupsi!

Innowacje w rozgrywce

Bardzo ciekawym elementem w grze jest sposób informowania gracza o stanie życia. Zrezygnowano z tradycyjnego paska życia. Wszystko odbywa się w bardziej realistyczny sposób. Ekran zaczyna zalewać się krwią. Im bardziej dostaniemy tym ilość czerwonego jest znacznie większa i praktycznie uniemożliwia grę. Przy lepszym sprzęcie akustycznym podłączonym do PC można usłyszeć wtedy też głębszy oddech i gwałtowne bicie serca. Sytuacja normuje się po jakimś czasie. Wtedy znów jesteśmy pełni, albo chociaż prawie pełni zdrowia i wigoru. Jest tak dlatego, że nigdzie nie znajdziecie ani jednej apteczki. Osobiście wziąłem to za duży plus gry. Staje się bardziej wymagająca, a jednocześnie pozwala na popełnienie błędu, który niekoniecznie musi się skończyć wczytywaniem zapisu gry.

Broni kupa

Świetnie oddano wygląd i prawdziwość broni. Ich celność, szybkość przeładowania i możliwości nie są w żadnym kierunku przechylone. Co ważne, nie popełniono tutaj tak karygodnych błędów jak np. w niektórych częściach Medal of Honor gdzie Thompson dysponował dwudziestoma nabojami w magazynku, podczas gdy tak naprawdę liczba ta powinna wynosić piętnaście. Bardzo miło zaskoczyły mnie granaty odłamkowe i dymne. Rzecz, na którą może nie zawsze zwraca się uwagę, ale tutaj odgrywa jedną z czołowych ról w kolejnych misjach i dlatego też warto zauważyć precyzję wykonania wybuchów i późniejszych skutków. Odłamkowy rzucony w odpowiedni sposób zabija za każdym razem. Warto odrzucać granaty, które w założeniu miały wykończyć nas i naszych kolegów. Niesamowity efekt daje użycie dymnego granatu. Po kilku sekundach od wybuchu jedyne co widzimy to tylko kawałek swojej broni i delikatne cienie większych budynków. Gdy przedzieramy się przez taką mgłę i nagle napotykamy wrogów podskakuje adrenalina i walimy cały magazynek praktycznie na ślepo, łudząc się, że wszyscy już padli. Wtedy idziemy sprawdzić czy aby na pewno i pach...kulka w nogę, potem kolejna i jeszcze jedna, aż ostatecznie podbiega do nas wróg i wykańcza ciosem w głowę.

Do dyspozycji oddane zostanie nam wiele różnych broni. Najbardziej do gustu przypadł mi Gerund 43 - niemiecka broń o bardzo dobrej celności, porównywalnej z brytyjskimi riflami, ale bez potrzeby przeładowywania po każdym strzale - oraz poczciwy Thomson, mimo dużego rozrzutu.

Oprócz borni palnej przyjdzie nam też walczyć czołgami czy pojazdami opancerzonymi. Część tych misji jest strasznie irytująca i zrobiona na "odpierdziel się" po to, aby urozmaicić rozgrywkę.

Technicznie

Zadowala fakt, że w tej części Call of Duty zastosowano znacznie mniej skryptów. Te nadal się pojawiają, a jakżeby inaczej, ale grając w CoD`a 2 nie ma się ciągłego wrażenia, że to już było. Jestem niezwykle zadowolony z oprawy wizualnej. Dawno nie widziałem gry z tak dopracowaną grafiką, a warto wziąć pod uwagę, że jest to tytuł już prawie dwu letni. Efekty graficzne nadal stoją na bardzo, ale to bardzo wysokim poziomie, a misje z kampanii radzieckiej mogą wprawić w osłupienie jeśli chodzi o środowisko rozgrywki. Zniszczenie zdaje się chylić na nas przez monitory, chłód mrozi palce kurczowo trzymające myszkę, a w gardle czuć ostre kłucie przy każdym wdechu. Rzecz iście brawurowo wykonana. Doskonale sprawuje się też muzyka w grze, która ani na chwilkę nie ustępuje wykonaniu i dopracowaniu grafice. Świetne utwory muzyczne oraz genialnie zrealizowane odgłosy walki, wybuchy i wystrzały. Tylko pogratulować.

Polonizacja

Na koniec zostawiłem sobie sprawę polonizacji tytułu. Chciałem się trochę popastwić i powyzywać, bo nie mam najlepszego humoru, ale pech chciał, że nie mam powodów do takiego zachowania. Tłumacze wystrzegli się takich błędów jak chociażby w Quake 4 gdzie jeden żołnierz mówi do nas "Nie mogę go namierzyć w celowniku". Polonizacja została wykonana w sposób kinowy, co oznacza, że zachowano oryginalne dialogi w wersji angielskiej, ale przetłumaczono wszystkie napisy. Bardzo ciekawym punktem są cytaty sławnych ludzi, najczęściej wielkich dowódców i myślicieli.

REKLAMA

Mimo że Call of Dyty 2 jest grą krótką - oferuje około dwunastu godzin intensywnej zabawy na najwyższym poziomie trudności - to jej żywot może być trochę dłuższy za sprawą tryby gry wieloosobowej. Tak się składa, że mój przyjaciel trochę grywa w CoD`a2 na multi i z jego relacji scena tej gry zupełnie się rozpada. Większość serwerów oblegana jest przez gówniarzy, chwalących się swoimi nowymi kartami graficznymi i prezentami jakie znaleźli pod choinką.

Zwykle jest tak, że po kilku latach, nawet najlepszy tytuł przestaje się liczyć i traci swój urok. Call fo Duty 2 niewątpliwie do takich gier nie należy. Jestem niemal pewien, że nawet po premierze trzeciej i czwartej części, znajdą się tacy, którzy z chęcią powrócą do tego świetnego tytułu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA