REKLAMA

Call of Duty 3 (PS3)

Medal of Honor, który zapoczątkował trend na gry wojenne miał to coś, co nie pozwalało odejść od komputera. Allied Assault wciągał, przeżywaliśmy przygody razem z naszym bohaterem, a klimat wojny był odczuwalny do tego stopnia, że wzruszaliśmy się wraz z każdą śmiercią naszą lub kolegów z drużyny. To było fantastyczne. Do czasu… Elektronicy nie mieli pomysłów na kolejne części tej wspaniałej serii wojennej, więc część osób założyła własne studio, w którym wymyślono i stworzono Call of Duty. Pod niemal każdym względem przebijała konkurencję. Miała jeszcze lepszy klimat, ładniejszą grafikę, grywalność na kosmicznym poziomie. Przez wiele lat zajmowała zaszczytne miejsce na tronie. Bardzo żałowałem, iż część 3 nie ukaże się na PC, więc to też był jeden z argumentów dla których nabyłem konsolkę Sony. Dorwałem CoD3 i grałem, do białego rana.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Pośród pierwszych zapowiedzi słyszeliśmy, iż w grze pojawić się mają Polacy i dzielnie prowadzić swych żołnierzy do boju. Bardzo uradowała mnie ta wieść i z niecierpliwością oczekiwałem, aż wreszcie zagram rodakami w tytule konsolowym. Nie były to plotki, tak się stało. Twórcy zlitowali się nad Polską i docenili ich oraz to czego dokonali na wojnie i jak się poświęcali. W omawianej odsłonie mocno ograniczono obszar działania naszych żołnierzy i z rozrzuconych po całym świecie misji na przełomie kilku lat, trafiliśmy do połowy 1944 i jednego terenu, a mianowicie północnej Francji. To tutaj właśnie toczyć się będzie akcja całej gry. Nareszcie dokonano pewnych zmian w kwestii fabularnej. Mimo że dalej osoby stojące u naszego boku podczas przedzierania się przez zastępy wrogów, są niczym nie wyróżniającymi się żołnierzami, to poszczególne epizody łączą się w całość dzięki postaciom głównych bohaterów. Fabularnie więc udoskonalono kilka aspektów, przede wszystkim dodano osobowości, dialogi, stworzono kłótnie, emocje, strach. Chcąc czy też nie, wczujemy się w kierowaną postać i utożsamimy z nią na tyle, iż ciężko oderwać się będzie od konsoli. To się ceni. Plus dla panów z Treyarch.

REKLAMA

Brytyjczycy i Amerykanie to dwa narody, które w grach z serii Call of Duty pojawiają się zawsze, więc tutaj także nie mogło ich zabraknąć. Na szczęście dołączają jeszcze wspomniani Polacy oraz Kanadyjczycy. Jakby tego było mało, miejsce znalazło się też dla francuskiego ruchu oporu, pomocnego w późniejszej części gry, z uroczą panią Dufontaine. Zakochać się można od pierwszego wejrzenia. Twórcy postanowili wyrównać szansę poszczególnych narodów, dlatego też wieczne walczący ku chwale swej ojczyzny Amerykanie nie są w tej części tak mocno wyróżniani. Brytyjczycy mimo pokoju, bez przerwy kłócą się z Francuzami, a według mnie najlepiej wypadają Polacy, mający świetnie dobrane do naszych charakterów żarty, a kiedy trzeba to nawet ostrzejsze słówka skierowane pod adresem niemieckich psów, żądnych jedynie krwi i panowania nad światem. Dzielni pobratymcy już im pokażą jak powinno się walczyć. W dodatku wejście "naszych" następuje w momencie jednego z najciekawszych epizodów programu. Grając Polakiem, dowodzimy panem o nazwisku "Bohater", a z ust naszych kompanów wydobywają się takie słowa jak "za Polskę" czy "dawaj, dawaj!". Niestety są one wygłaszane po angielsku, a szkoda, bo miło byłoby usłyszeć jakiś biało-czerwony akcent.

Call of Duty słynie z bardzo dużej ilości skryptów. Jeżeli jeden z żołnierzy zginie w określonym momencie, możemy być pewno, iż po wczytaniu gry, czynność ta powtórzy się dokładnie o tej samej porze. Gracze po cichu liczyli, że obecny stan rzeczy zmieni się w części trzeciej. Niestety, nic z tego nie wyszło, a szkoda. Pozornie wydaje się nawet, iż liczba skryptów jest jeszcze większa, aniżeli w drugiej odsłonie. Cokolwiek nie zrobimy, po wczytaniu jest dokładnie tak samo, a po mapach jesteśmy prowadzeni za rączkę, drogą liniową do bólu. Przez coś takiego, rozgrywka szybko się nudzi, a po ukończeniu CoD3 nie chce nam się wracać do niego ponownie bez dłuższej chwili "odpoczynku". Wszystko jednak ma swoje dobre strony. Liniowość pozwala autorom na stworzenie klimatu filmowego, a grając w ów tytuł czujemy się, jakbyśmy uczestniczyli w interaktywnym filmie wojennym. Ciągła akcja, dramaturgia, problemy żołnierzy z ekipy. Ciekawym smaczkiem dodanym przez autorów, są walki z Niemcami, za pomocą pięści i broni którą trzymamy w ręku. Wychodząc, nagle zza rogu rzuca się na nas rozwścieczony wróg i próbuje powalić, uderzając bronią. Chwytamy SixAxisa i kręcimy nim z lewej do prawej, co udawać ma szarpanie się z przeciwnikiem. Po wygranej bitwie, postać automatycznie uderza oponenta w twarz, a następnie wciskając odpowiedni przycisk, dobijamy niemieckiego żołnierza i cieszymy się z zakończonej walki. Emocjonujące, szkoda tylko, iż bez względu na to ile razy zaczynamy grę od nowa, napaści na nas przydarzają się dokładnie w tym samym momencie. Z innych możliwości wykorzystania unikalnych cech kontrolera PlayStation 3, łapiemy go niczym kierownicę od samochodu i w misji, gdzie pędzimy jeepem, z drużyną, przedzierając się przez płoty i miejscowe zarośla, dzielnie kierujemy maszyną.

Nie mogło zabraknąć trybu wieloosobowego. Poczyniono tutaj duże zmiany względem poprzedniej odsłony. Niestety posiadacze PS3 zostali pokrzywdzeni, gdyż udział w walce może brać jednocześnie zaledwie 16 graczy, a w przypadku konkurencji, liczba ta zwiększa się o 8 osób. A jak wiadomo, im więcej żołnierzy na polu bitwy, tym bardziej ona interesująca. Mówi się trudno, zobaczmy zatem, jakie tryby twórcy oddali nam do użytku. A troszkę ich jest. Bijemy się z kolegą przy jednym telewizorze, na podzielonym ekranie. Udostępniono wybór specjalizacji, co skutkuje zdecydowanie podwyższoną jakością rozgrywki. Twórcy oddali nam do dyspozycji tryb nazwany "Wojna", który nie jest niczym innym, jak zwykłym deathmatchem. Zasady są proste. Utrzymać się możliwie jak najdłużej na polu bitwy, chroniąc własny tyłek i unikając ognia nieprzyjaciela. Można się wczuć, a gdy ktoś nas zabije, to nawet wściec. W przypadku mojego Internetu, czyli jednomegowej Neostrady z wykorzystaniem Liveboxa jako Wi-Fi, nie miałem przyjemności napotkania lagów, czy innych błędów technicznych psujących zabawę. Należy się pochwała twórcom za dopracowanie akurat tego aspektu, chociaż zaraz mocno ich skrytykuję, ponieważ…

REKLAMA

Do czego to podobne, by gra tak mocno zwalniała?! Dropy animacji zdarzają się niezwykle często, działa ona w 30 FPS'ach, a przy większej zadymie liczba ta spada nawet do 15, jak na moje oko! Niedopuszczalne, nie da się wtedy normalnie grać, a już tym bardziej nie na padzie. Co więcej, Call of Duty 3 uruchomimy jedynie w 720p, więc skąd tak słaba animacja? Może wynika to z faktu nieprawidłowego obeznania się z architekturą dziecka Sony? Mnie to nie obchodzi, żądam produktu spełniającego wymogi min. 30 FPS, by grało się komfortowo! Do tego dochodzi brzydsza grafika, aniżeli w wersji X360. Tekstury są tej samej ostrości, lecz problem polega na dziwnym wykorzystaniu oświetlenia i cieniowania. Cała gra jest taka blada, nie znajdziemy kolorów walących po gałach. Wszystko rozmyte, białe z bladości i takie sztuczne. Niestety minus za oprawę się należy, bo porównując ją do tego, co osiągnięto na konsoli Microsoftu, widzę dopiero w tym drugim przypadku, jak może prezentować się gra wojenna. Wielka szkoda, bo ciągła akcja lejąca się z ekranu aż chciała by ociekać liczbą detali i efektownie rozbryzgujących się odłamków, a te z kolei będą jedynie tam, gdzie zaplanowali to sobie twórcy. Muszę przyznać, iż efekt uderzającego w wieżę samolotu wyszedł całkiem nieźle. Poprawiono fizykę, pozwolono na zniszczenie takich drobiazgów jak dzbanki, kubki, beczki czy inne elementy, które odnajdziemy w budynkach zajętych przez Niemców. Naturalnie, po wymianie ognia zostają ślady po kulach. Całe szczęście, że chociaż dźwięk nie został sknocony. Główny motyw muzyczny pojawiający się w momentach naszego zwycięstwa czy tez w menu gry wpada w ucho i ciężko go zapomnieć. Odgłosy bitwy, ciągłe okrzyki, wystrzały, cały efekt i klimat wojny został zachowany idealnie, nie mogę się przyczepić do niczego w aspekcie oprawy dźwiękowej.

Call of Duty 3 w wersji na konsolę PlayStation 3 to z pewnością gra godna polecenia, choćby dla klimatu, który tutaj odnajdziemy, nareszcie jakiś motywów fabularnych i epizodów w których toczymy bój będąc Polakami. Lepszej gry wojennej i tak na razie nie ma, bo Resistance opowiada o bitwie, która nigdy nie miała miejsca i mimo, iż też jest świetny, to jednak nie to samo. Całość psuje oprawa graficzna, przedstawiająca jak NIE powinno się robić gier w wersji na konsolę Sony. Blada, sztuczna, dziwna w porównaniu do tej z maszyny konkurencji. Na domiar złego, skacząca animacja staje się nie do zniesienia. Twórcy przed wypuszczeniem produktu na rynek, powinni go dobrze przetestować za pomocą beta-testów i unikać w przyszłości takiego braku optymalizacji. Mam wielką nadzieję, iż czwarta odsłona pod owym względem zaprezentuje się od jak najlepszej strony. Tryb wieloosobowy także otrzymaliśmy uboższy, lecz nie przeszkadza to we wspaniałej zabawie. Sama rozgrywka to kilka godzin, więc jak na FPS wystarczająco. Szczególnie w tym wypadku, gdzie grać się niekiedy nie da. A chciało by się powiedzieć… "Przy takiej dawce atrakcji i klimacie wojny, warto byłoby dodać jeszcze te kilka godzin kampanii". Polecam miłośnikom serii, jeśli nie macie do wyboru edycji na X360, łykajcie tą. W takim wypadku lepszej przecież i tak nie dorwiecie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA