Przenośne odtwarzacze są dziś wyposażone w coraz większą ilość dostępnej pamięci, dzięki czemu przechowywać mogą ogromną ilość plików muzycznych. Kiedy jednak zachodzi potrzeba posłuchania muzyki w towarzystwie czy zaprezentowania jej znajomym lub kiedy nie możemy zabrać cięższego sprzętu np. na wycieczkę, czy dobrym zakupem okazać się może produkt firmy Creative?
TravelSound to przenośne głośniki, przystosowane do odtwarzaczy Creative z serii Zen V lub Zen V Plus, jednak z powodzeniem można używać ich wraz z pozostałymi modelami mp3-playerów, zarówno Creative, jak i innych firm.
Zastanawia mnie nieco słuszność zakupu osobnych głośników za wartość oscylującą wokół ceny Creative Zen V Plus, gdyż za równowartość obu produktów (Zen + TravelSound) można kupić całkiem dobrej jakości sprzęt grający w postaci np. miniwieży. Jeśli jednak ktoś koniecznie potrzebuje małego grajka, którego będzie zawsze mieć przy sobie, to za cenę TravelSound (około 500zł) można zakupić porządny boombox. Z drugiej jednak strony, duży dysk flash Zena daje znacznie większe możliwości, nawet jeśli wspomniane substytuty potrafią odczytywać płyty CD z zapisanymi na nich plikami mp3. TravelSound jest także mały i mobilny, a wcale nie odstaje pod względem brzmienia od boomboksów z podobnej niszy cenowej.
Jeśli więc jest się posiadaczem odtwarzacza Creative Zen V (Plus) i chce się mieć możliwość słuchania utworów z przenośnego odtwarzacza za pomocą zewnętrznych głośników w podróży, w domu i daleko od stacjonarnego sprzętu audio - można się nad zakupem TravelSound zastanowić.
Zawartość pudełka
Głośniki przywędrowały do mnie w średniej wielkości pudle, które skrywało w swoim wnętrzu mniejsza kartonową przegródkę, wypełnioną dodatkowymi akcesoriami. Pierwszy w oczy rzucił się bezprzewodowy pilot, bardzo mały (13 mm szerokości i 86 mm wysokości) i cieniutki niczym papierek. Ma on grubość zaledwie 5,5 milimetrów (przy czym większy procent zajmują ścianki z tworzywa sztucznego) i wyposażony został w najważniejsze przyciski - w postaci leciutkich wybrzuszeń, które bardzo łatwo się naciska. Prócz oryginalnego wyglądu, zaletą pilota jest fakt, że nie ma możliwości wyrwania przycisków, co w przypadku innych pilotów zdarzyło mi się niejednokrotnie. ;) Guziczki rozłożone są również oryginalnie, ale ich układ jest przemyślany i po jakimś czasie wybierałem odpowiednią funkcję bez patrzenia na oznaczenia.
Kolejnym - bardzo przydatnym, a wręcz niezbędnym - dodatkiem jest uniwersalny zasilacz. Z racji tego, iż korzystając z głośników w domu nie warto marnować baterii, bez których TravelSound nie wyda jakiegokolwiek dźwięku, możliwość korzystania z zasilania sieciowego jest rzeczą absolutnie konieczną. Zasilacz przystosowany jest zarówno do gniazdka domowego, jak i samochodowego dzięki systemowi nakładek - osobną nakładamy do różnego typu gniazdka. Kabel jest wystarczająco długi, a zasilacz nie sprawiał żadnych problemów czasie użytkowania. Zen podczepiony do głośników zasilanych w tym czasie z sieci automatycznie się ładuje.
Następnym elementem jest przewód stereo-stereo, dzięki któremu TravelSound służyć mogą jako głośniki dla innego typu odtwarzacza czy komputera.
Kartonik z zapakowanymi w folię kabelkami oraz pilotem zakrywał główny element zestawu, czyli same głośniki. Dziwi trochę fakt, że były one luzem, niezapakowane choćby w folię, a zważywszy na niekiedy niską jakość usług naszej poczty, mogłyby ulec jakimś drobnym uszkodzeniom w postaci choćby rys.
Po wyjęciu gwoździa programu, na dnie pudła czekały jeszcze pozostałe elementy zestawu. Punkt obowiązkowy, czyli instrukcja ma formę grubej książeczki i pomieściła ona kilkanaście wersji językowych, w tym polską. Sama obsługa TravelSound nie jest może zbyt skomplikowana, ale fakt, że Creative pamięta o polskich klientach, niewątpliwie cieszy.
Ostatnim dodatkiem, bardzo zresztą sympatycznym, jest etui ochronne na głośniki. Co prawda nie miałem okazji go użyć, ale dla wybierających się razem ze swoim sprzętem Creative na wycieczkę, będzie jak znalazł, zapobiegając uszkodzeniom oraz chroniąc drogie urządzenie przed kurzem i brudem.
Dobór dodatków uznaję za bardzo trafny, na szczęście nie trzeba kupować zasilacza osobno, jak w przypadku odtwarzacza Zen V Plus. Również obecność kabelka stereo-stereo oraz pokrowca cieszy - nie trzeba tak przydatnych gadżetów dokupować osobno. No i mam szczęście, że głośniki dotarły do mnie w idealnym stanie mimo braku ochrony w pudełku. ;)
Design
O milutko wyglądającym pilocie już pisałem, teraz pora na wygląd zewnętrzny samych głośników. Ogólnie prezentują się one (szczególnie z zainstalowanym Zenem) bardzo estetycznie. Mają formę dość niewielkiego jak na zestaw głośnikowy z prawdziwego zdarzenia, zaokrąglonego prostokąta o wymiarach 235 mm szerokości, 135 mm wysokości oraz 55 mm grubości. Przednia ściana zajęta jest w większości przez dwa przesłonięte głośniki, które przedziela stacja dokująca dla odtwarzacza. Ma ona formę wnęki (idealnie dopasowanej dla Zen V), przy czym górna krawędź jest ruchoma na zasadzie zawiasu i ma wbudowane złącze minijack oraz miniUSB, dostosowane do górnej krawędzi odtwarzacza Zen V. Zadokowany odtwarzacz ściśle przylega do wnęki, natomiast jeśli takie ułożenie utrudnia wygodne wybieranie utworu w Zenie, można bez odłączania odchylić go i wygodnie chwycić.
Grzbiet TravelSound jest miejscem skupiającym wszystkie funkcje sterujące. Znajduje się tu włącznik/wyłącznik w postaci małego suwaka (wraz z niebieską diodą informującą o tym, czy sprzęt jest włączony), przycisk uruchamiający tzw. szerokie stereo, przycisk odpowiedzialny za uruchomienie radia oraz regulacja głośności. Właściwie nic więcej nie jest potrzebne, gdyż utwory wybiera się, pauzuje i przewija za pomocą odtwarzacza, przyciski sterujące znajdują się także na pilocie.
Wyjątkiem jest regulacja głośności, całkowicie niezależna od tej zbudowanej w odtwarzacz. Niezbyt wygodnym jest fakt, iż maksymalne natężenie głośności dźwięku ustawione za pomocą regulacji Zena równa się przeciętnej sile dźwięku, gdy odtwarzacz podłączony jest do TravelSound. Prowadzi to do sytuacji kiedy trzeba podgłośnić muzykę maksymalnie na odtwarzaczu i regulować sensowne natężenie dopiero za pomocą TravelSound. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy zapominacie po zamianie głośników na słuchawki z powrotem nieco ściszyć muzykę i następnego dnia niczego nieświadomi odpalacie Zen i dajecie play… Szybkie wybudzenie ze snu gwarantowane. :)
Na tylnej ściance rzuca się w oczy najpierw praktyczna "nóżka" na której oprzeć możemy głośniki, aby stały równo i godnie prezentowały się na półce. ;) Stojaczek jest stabilny i nie ślizga się nawet lakierowanej śliskiej powierzchni, natomiast wydaje z siebie irytujące skrzypienie.
Oprócz stojaka, z tyłu TravelSound umieszczono zestaw kilku przydatnych wejść. To tu podłączamy kabel pochodzący od zasilacza, kabelek stereo-stereo oraz ewentualny przewód prowadzący do głośnika niskotonowego. Znajduje się tu również wejście miniUSB, bardzo przydatne rozwiązanie - możemy bowiem dzięki temu zgrywać pliki do odtwarzacza i zarządzać nimi bez odłączania go od głośników.
Z tyłu znajduje się także przegródka na baterie - TravelSound wymaga do pracy czterech ogniw typu AA, co jest generalnie standardem w przypadku takich urządzeń. Nieco powyżej zamocowana została antena, będąca świetnym rozwiązaniem dla miłośników radio.
Sprzęt jest niewielkich rozmiarów, ale wygląda solidnie. Charakteryzuje się także stosunkowo niewielką wagą (755 g bez baterii). Na pewno nie sposób odmówić mu urody, został zaprojektowany estetycznie i ze smakiem. Nowoczesny i stylowy design ładnie komponuje się z Zenem V Plus, który zajmuje miejsce w samym sercu TravelSound - a jego obsługa jest prosta i wygodna.
Brzmienie i ogólne wrażenia
Powiedzmy sobie szczerze - tytanem TravelSound nie jest, jednak jeśli za skalę przyjmiemy jego rozmiary, to jakość dźwięku dobywającego się zeń jest bardzo dobra. Cztery mikroprzetworniki (każdy po 36 mm) i moc w postaci 4 Watów na kanał (a liczba ich 2) robią swoje - dźwięk jest czysty i klarowny, nawet przy dużej głośności. Porównywałem jakość brzmienia z boomboksem Philips AZ2048 i szczerze mówiąc, TravelSound ustępował mu niewiele jedynie maksymalną możliwą głośnością oraz podbiciem basów (za które zresztą odpowiada w dużej mierze Zen). Czystość dźwięku stoi na prawie identycznym poziomie, brak jakichkolwiek zakłóceń czy trzasków.
Głośniki nieco słabiej radzą sobie z niższymi dźwiękami, jednak zaradzić temu może podłączenie osobnego subwoofera. Głębi odtwarzanej muzyce nadaje także funkcja szerokiego stereo, co ciekawe, trzeba ją ponownie włączać za każdym razem po kolejnym włączeniu głośników. Oczywiście muzyczni puryści zapewne i tak znajdą wiele niedoskonałości, jakie związane są z brzmieniem TravelSound, jednak przez wzgląd na gabaryty oraz przeznaczenie urządzenia (wszak są to mobilne głośniki sprawdzające się np. w podróży, a których jedynie dodatkowym zastosowaniem może być odsłuchiwanie muzyki w domu), trzeba docenić ich jakość. Miłośnicy krystalicznie czystego, przestrzennego dźwięku pewnie i tak odkładają pieniądze na coś zupełnie innego, więc przyjmijmy, ze to nie jest sprzęt dla nich. ;)
Radio w Zenie działa całkiem dobrze, jednak jak to w przypadku odtwarzaczy mp3 bywa, często zdarzają się zakłócenia w odbieraniu różnych częstotliwości. Świetnym pomysłem jest więc antena, która znacznie polepsza odbiór fali radiowych. Jest on wtedy czysty i zasadniczo bez zarzutów.
Głośniki dobrze też reagują na polecenia wydawane pilotem, zasięgu pilota nie mierzyłem specjalnie, ale w zupełności wystarcza on, by sterować nim z drugiego końca dużego pokoju.
Podsumowanie
Creative TravelSound Zen V podoba mi się szczególnie ze względu na jego dokładne, estetyczne i stylowe wykonanie. Głośniki wyglądają stabilnie, a przy tym prezentują się bardzo ładnie. Obsługa jest banalnie prosta, wystarczy podczepić player do stacji dokującej i włączyć urządzenia wcześniej zapewniając mu zasilanie. Świetnie przemyślano budowę oraz projekt pilota, a bardzo dobrym pomysłem jest umieszczenie z tyłu sprzętu anteny do obioru radia.
TravelSound właściwie nie ma większych wad, natomiast jest to typowy gadżet, który można otrzymać w prezencie i który na pewno zawadzać (szczególnie posiadaczowi Creative Zen V) nie będzie, natomiast nie jest on rodzajem sprzętu, który koniecznie NALEŻY mieć. Jasne, że może podobać się mobilność, bardzo dobre jak na jego rozmiar brzmienie, itd., ale nie oszukujmy się - w chwilach kryzysowych dobrze sprawdzą się nawet głośniki komputerowe. Z kolei dla kogoś, komu zależy na maksymalnie dobrej jakości dźwięku, lepszym wyjściem będzie dołożenie troszkę pieniędzy i zakup stacjonarnego odtwarzacza, któremu TravelSound pod tym względem nie dorówna.
Opłacalność jego kupna jest już osobistą opinią każdego z potencjalnych nabywców (wg mnie jest ona dość niska), jednakże samo urządzenie oceniam bardzo dobrze, gdyż oferuje ono wszystko, co przenośne głośniki powinny mieć do zaoferowania. Duży plus należy się firmie Creative za polską instrukcję oraz zestaw dodatków, która bardzo przydają się w użytkowaniu głośników. Okres testowania TravelSound wspominam bardzo dobrze, nie miałem z nim żadnych problemów, wszystko działało tak jak powinno.
Creative TravelSound Zen V jest sprzętem, który warto mieć, natomiast nie jestem pewien, czy warto kupować. Ot, paradoks. Nie zmienia to jednak faktu, iż jest to sprzęt godny wydanych pieniędzy, jeśli brać pod uwagę wykonanie oraz oferowaną jakość.
OCENA:
ogólna: 9
wygląd: 9
zastosowanie: 7
gabaryty: 8
opłacalność: 4