REKLAMA

Creative Zen V Plus 4GB

Podział przenośnych odtwarzaczy MP3 na tanie i te z wyżej półki utrzymuje się już od dobrych paru lat i jego końca wciąż nie widać. Produkt firmy Creative niewątpliwie kwalifikuje się do drugiej grupy, oferując bardzo wiele - czy jednak wart jest swojej ceny?

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Seria Creative Zen już przestała skupiać typowe odtwarzacze MP3 i w przypadku ostatnich produktów, mamy do czynienia z urządzeniami nazywanymi PMP - portale multimedia player. Wiąże się z tym fakt pełnego wsparcia dla różnego rodzaju plików multimedialnych oraz spore możliwości, pociągające jednak pewne kompromisy związane z utrzymaniem małych gabarytów urządzenia i możliwościami technicznymi. Wciąż więc najważniejszym elementem PMP spod znaku Zen V Plus jest "stare dobre" odtwarzanie muzyki, tym bardziej, że dysk flash może pomieścić aż 4GB plików.

REKLAMA

Zakładając jednak, iż możliwość odtwarzania plików wideo, przeglądania plików graficznych ściągania na bieżąco podcastów, nagrywania dźwięku za pomocą wbudowanego dyktafonu czy słuchania radia FM jest bardzo miłym, a niekiedy także przydatnym dodatkiem, sprzęt Creative wydaje się być idealną zabawką dla kogoś, kto chce słuchać muzyki i w pełni korzystać z wszelkich multimediów w każdym miejscu o każdym czasie.

Pudełko

Odtwarzacz dotarł do mnie zapakowany w zacnie wyglądające pudełko, szczelnie wypchane dodatkami (rzekłbym nawet, iż jest ono zaiste wypasione). W zestawie oprócz najważniejszego elementu, usytuowanego w centrum plastikowej przegródki, znajdziemy także instrukcję w kilku językach (także polskim) oraz płytę CD z oprogramowaniem. Sympatycznie wygląda inny gadżet, miękkie etui, ściągane na zasadzie sakiewki. Bardzo przydatny dodatek, zważywszy na to, iż sam odtwarzacz pozbawiony jest jakiegokolwiek klipsu lub czegoś innego służącego przeczepieniu Zena do paska, dlatego zmuszeni jesteśmy nosić drogocenny sprzęt w kieszeni, gdzie może ulec porysowaniu lub wpływowi innych szkodliwych czynników (ja osobiście mam tendencję do noszenia w kieszeni długopisu, więc np. telefon komórkowy mam pokryty malowniczymi plamami z tuszu) ;) Gdyby jednak i uroczy czarny woreczek nie budził w kimś zaufania, do zestawu dołączono także smycz do noszenia odtwarzacza na szyi.

Naturalnie, nie mogło zabraknąć kabelka USB, łączącego Creative Zen z komputerem (możliwe jest - jak u większości nowych plejerów - połączenie przy użyciu USB 2.0, znacznie szybszemu od poprzedniczki). Kabelek ten jest moim zdaniem nieco za krotki, przez co melomani mający wejście USB jedynie z tylu jednostki centralnej komputera stojącej np. pod biurkiem, będą mieli mały kłopot, by wygodnie przegrywać pliki z dysku komputera na Zena i odwrotnie. Creative dodało także kabelek do wprowadzania do urządzenia dźwięku ze źródeł zewnętrznych (którego, przyznam się szczerze, nie używałem wcale) oraz - oczywista sprawa - słuchawki.

Sprawujące się bardzo dobrze, trzeba przyznać. Dźwięk z nich płynący jest czysty, a drobne zakłócenia pojawiają się bardzo rzadko, tylko przy niższej jakości skompresowanych plików mp3 i maksymalnej głośności. Generalnie jednak, słuchawki sprawdzają się i w ciszy (czysty dźwięk, płynne brzmienie, bardzo dobre stereo), i w hałasie (muzyka brzmi zasadniczo przystępnie nawet przy maksymalnej głośności). Ponadto są wygodne i nie wypadają z uszu, a kabelek jest odpowiedniej długości.

Ogólnie Creative należą się słowa pochwały za miłe gadżety (pokrowiec, smycz) oraz polską instrukcję, gdyż niestety dodawanie polskiej wersji do produktu dystrybuowanego w Polsce wciąż nie jest regułą.

Design

Creative Zen V Plus na pierwszy rzut oka prezentuje się dość niepozornie, niczym tamagotchi dla gotha. ;) Urządzenie jest obłych kształtów, wykonane z połyskującego tworzywa sztucznego o czarnym kolorze i posiada stosunkowo mały rozmiar (43.5 mm szerokości, 67.5 mm wysokości i 15.9 mm grubości). W oczy rzuca się przede wszystkim ekranik OLED o przekątnej 1,5 cala (rozdzielczość 128x128 pikseli), który potrafi wyświetlić do 262 tysięcy kolorów. Ekrany monochromatyczne to już przeszłość, wszystkie PMP-y oferują kolorowy wyświetlacz, którego możliwości wykraczają daleko poza jedynie wybór odpowiedniego utworu z biblioteki multimediów - nie inaczej jest również w przypadku Zena.

Pod ekranem znajduje się ciekawie wyglądający mały joystick oraz umieszczone obok dwa przyciski - play/pause i cofnij. Joy zaprojektowano moim zdaniem niezbyt szczęśliwie - jest za mały, przez co trudno zmusić go do posłuszeństwa, operując urządzeniem jedną ręką, lub mając spocone palce. (Obgryzający paznokcie również mają kolejny czynnik, który powinien ich tej nieestetycznej czynności zniechęcić) ;) Działanie obu przycisków znajdujących się obok, wyglądających jak nacięcia w obudowie, również mogłoby zostać poprawione, gdyż należy je mocno przyciskać, a nie zawsze udaje się trafić w odpowiednie miejsce i dość często zdarza się, iż przycisk nie załączy za pierwszym razem. Zgoda, wygląda to ładnie i oryginalnie, ale wolałbym, by projektanci Creative postawili na wygodę użytkowania, a nie design - co piszę zwłaszcza odnośnie joysticka, który potrafi zirytować.

Regulację głośności znajdziemy na prawej ściance odtwarzacza, ma ona formę długiego niebieskiego paska z dwoma wybrzuszeniami na końcach. Nieco poniżej usytuowano przycisk umożliwiający szybkie włączenie mikrofonu. Po drugiej stronie znajduje się, w formie jednego suwaka, włącznik/wyłącznik połączony z funkcją hold. Przesunięcie małego czarnego suwaka maksymalnie do góry chroni przed przypadkowym wciśnięciem jakiegoś przycisku, natomiast zjechanie na sam dół i przytrzymanie suwaczka w tej pozycji inicjuje włączenie lub wyłączenie urządzenia.

Na górnym grzbiecie odtwarzacza znajdziemy trzy otworki, od prawej: wejście miniUSB, czyli standard używany chyba we wszystkich możliwych modelach odtwarzaczy MP3, aparatów cyfrowych, itd., wejście na słuchawki oraz mikrofon. Standardowo i bez niespodzianek. Tył Zena tradycyjnie ma kształt kolistych fali - odkształceń na tafli wody, charakterystycznych dla każdego modelu serii Zen.

Jak już wspominałem, niebiesko-czarne urządzenie przypominające tamagotchi wygląda niepozornie, nie sposób jednak odmówić mu uroku. Szkoda tylko, że małe gabaryty wymogły na projektantach stworzenie bardzo niefunkcjonalnego drążka sterującego,

Firmware

Pierwsze uruchomienie Zena i pierwszy zgrzyt. Odtwarzacz uruchamia się zdecydowanie za długo (około 15 sekund). Potem jednak złe wrażenie zostaje zatarte przez bardzo estetyczne i ładnie wykonane menu. Firmware, jaki otrzymałem razem z odtwarzaczem nie posiadał jednak polskiej wersji językowej, na szczęście w Internecie dostępna jest już nowsza wersja, po zainstalowaniu której wreszcie możemy cieszyć się widokiem polskich ogonków.

Menu skomponowane jest intuicyjnie. Na pierwszym miejscu znajduje się Biblioteka multimediów, gdzie kilkoma różnymi drogami (via Artysta, via Album, via Najpopularniejsze, itd.) możemy od razu przejść do odtwarzania muzyki. Do użytku oddano również (średnio wygodną) wyszukiwarkę plików. Menu główne pozwala także przejść do przeglądarki obrazów, video, radia FM czy ustawień, a więc wszystkich najważniejszych funkcji Creative Zen. Do menu możemy także dodawać inne pozycje, dzięki czemu zamiast brnąć przez kilka menusów, by zmienić tryb odtwarzania, owa funkcja znajdzie się od razu pod ręką.

Zen daje nam sporo możliwości odnośnie wyglądu menusów - prócz ustawiania różnych tematów kolorystycznych (osobiście uważam za najładniejszy defaultowy Vibrant, jednak wielbiciele koloru różowego czy pomarańczowego również znajdą coś dla siebie) ;) dano nam możliwość np. ustawienia sobie dowolnej grafiki jako tła (jest nawet dostępnych kilka gotowych filtrów kolorystycznych, dzięki czemu najbardziej kolorowe zdjęcie nie będzie gryzło w oczy zza minusów).

Wielce przydatny okazuj się equalizer, co zważywszy na dobra jakość dołączonych słuchawek, dość znacznie zmienia brzmienie utworów na właściwe dla danego gatunku. Prócz kilku gotowych ustawień (rock, vocal, jazz, itd.), istnieje możliwość samodzielnego ustawienia brzmienia. Naturalnie możemy ustawić także tryb odtwarzania (losowo, powtarzanie całej playlisty, odtwarzanie wybranego utworu w kółko, itd.).

Zadbano o kilka podstawowych opcji konfiguracyjnych, takich jak zmiana kontrastu wyświetlacza, zmiana orientacji wyświetlacza (co 90 stopni), długość okresu po jakim następuje wygaszenie ekranu czy bezczynności, po którym Zen się wyłączy.

Wracając jednak do muzyki, ekran aktualnie odtwarzanego utworu również wygląda estetycznie. Na dole znajduje się pasek postępu, wyżej nazwa artysty, tytuł utworu oraz płyty, a po lewej stronie - jeśli ją skopiujemy na dysk flash - okładka albumu. Zdjęcia z kolei wyświetlane są w formie kilku miniaturek (3x3, w sumie 9 na ekranie), po wybraniu zostaje zmaksymalizowane na szerokość ekranu - do wyboru dwie opcje, w pierwszej niewymiarowej fotografii zostają ucięte wystające za wyświetlacz krawędzie, a w drugiej zostaje ona dopasowana do rozdzielczości ekranu. Video odtwarzane jest na całą szerokość wyświetlacza, pasek postępu zajmuje nieco miejsca na dole. Każdy plik możemy m.in. skasować, podejrzeć jego właściwości lub dodać do playlisty za pomocą menu w stylu windowsowego prawokliku, które włączamy zaznaczając dany plik i przytrzymując chwilę przycisk cofnięcia.

Firmware prócz prostego wyboru częstotliwości radiowych (32 stacje do zaprogramowania) oferuje jeszcze kilka miłych dodatków, takich jak np. godzina i data, kalendarz czy organizer zintegrowany z Outlookiem. Jest jeszcze funkcja dysku wymiennego (gdyż normalnie Zen nie jest wykrywany poprawnie przez komputery bez oprogramowania Creative), gdzie na przechowywania "pospolitych" danych przeznaczyć możemy połowę całej pamięci odtwarzacza, czyli tylko i aż 2GB.

Ogółem mówiąc, menusy są czytelne i sympatyczne, szkoda, że w podstawowej wersji brak języka polskiego. Obsługa jest intuicyjna i bardzo prosta, jednak przyjemność z pokonywania kolejnych ekranów i wyboru plików do odtworzenia psuje niewygodny joystick. Bardzo cieszy wiele możliwości konfiguracji sprzętu oraz dostosowania wyglądu do oczekiwań użytkownika.

Oprogramowanie

Zanim jednak zaczniemy słuchać muzyki, należy ją wgrać na dysk flash Zena. Wcześniej jednak trzeba zainstalować oprogramowanie Creative (oraz Service Pack 2 dla Windowsa XP i najnowszy Windows Media Player). Po dość szybkiej i bezproblemowej instalacji (proces instalacyjny pomoże nam zainstalować wszystkie potrzebne i niepotrzebne aplikacje za jednym zamachem). ;) Na pulpicie ukazują się następnie ikonki następujących programów: Zen V Media Explorer, Creative Media Source 5, ZenCast Organizer i Audible Manager.

Na początek ZenCast - jest on miłym dodatkiem, gdyż zarządza podcastami, jakie następnie możemy prosto przenieść na dysk Zena. Prócz kilku wspieranych przez Creative, możemy oczywiście podawać adresy do swoich ulubionych podcastów (np. skrótów meczów angielskiej Premier League). ;) Audible Manager z kolei umożliwia znalezienie i zakup książek w formie audio.

Najważniejsza aplikacja to Media Explorer, która jest swego rodzaju centrum dowodzenia Zenem. To przez tę aplikację dodajemy pliki do odtwarzacza, tworzymy playlisty, konwertujemy filmy czy formatujemy pamięć flash, kiedy już trudno nam zapanować nad jego zawartością. Tędy też najprościej przeglądać zawartość dysku Zena. Media Source z kolei, przypomina nieco Apple iTunes, również umożliwia zgrywanie plików na player oraz ich organizację, a ponadto ma prosty podgląd, potrafi nagrywać płyty CD czy rippować zawartość Audio CD na dysk komputera.

Podczas zgrywania plików na odtwarzacz, nie musimy się rozdrabniać i spokojnie możemy dodawać całe foldery z multimediami - program sam je uporządkuje, dzieląc na muzykę, filmy oraz zdjęcia, odsiewając pliki, które nie są obsługiwane przez urządzenie. Jako, że nie posiadam USB 2.0, proces kopiowania trwał u mnie dość długo, jednak w granicach wytrzymałości nerwowej. ;) Z kolei w przypadku posiadania ww. szybszego łącza trwa to znacznie krócej.

Zdjęcia kopiowane do odtwarzacza (jeśli zaznaczymy odpowiednia opcję) zostaną pomniejszone do odpowiedniego dla malutkiego ekranu rozmiaru (dzięki czemu lepiej wyglądają i zajmują mniej miejsca), skonwertowane muszą zostać także filmy. Służy do tego osobna aplikacja, dostępna jednak z poziomu Media Explorera. Proces konwertowania filmu na odpowiedni dla odtwarzacza format (.avi, 128x94 pix, 15 klatek na sekundę) trwa krótko i jest teoretycznie bezstresowy. Teoretycznie, gdyż mi się udało skonwertować zaledwie jeden film. Co ciekawe, był on jako jedyny bez głosu, reszta filmów z dźwiękiem nie chciała się skonwertować, rzucając na odchodne nic nie mówiący o problemie komunikat "Conversion is unsuccessful". Gdy usunąłem dźwięk z filmu, film dał się bez problemu zaimportować. Wniosek z tego taki, że zapewne miałem coś z kodekami audio, jednak instalacja wszelkich kodekpaków oraz osobnych kodeków nic nie dała, podobnie konwersja filmu innymi aplikacjami. Szkoda, że Creative nie udostępniła żadnego narzędzia diagnostycznego, także do dziś nie wiem, co konkretnie było nie tak.

Bardzo podoba mi się fakt, że nie trzeba instalować jednego wielkiego kombajnu do zarządzania multimediami, a dano możliwość wyboru aplikacji, jakie wybierzemy i z jakich będziemy korzystać.

Brzmienie i ogólne wrażenia

Z racji tego, że odtwarzacz pozwala na modyfikację ustawień equalizera oraz włączenie/wyłączenie podbicia basów, miłośnicy muzyki mogą oczekiwać różniących się od siebie brzmień. Samo brzmienie jest miękkie i ciepłe, bardzo dobrze słychać niższe tony. Odtwarzacz obsługuje pliki MP3 oraz WMA do 320kbps, a także WAV. Odstęp sygnału od szumu wynosi nie więcej niż 90dB, dzięki czemu dźwięk nie razi dźwiękowymi "igiełkami", które lekko kłują dopiero w wypadku bardzo głośnego odsłuchu. Pasmo przenoszenia to standard: od około 20Hz do około 20kHz. Porzucając cyferki i mówiąc krótko - Creative Zen V Plus jest sprzętem, który nie zawiedzie uszu nawet najbardziej wymagających melomanów i w dziedzinie przenośnych odtwarzaczy znajduje się w czołówce. Testowałem go na różnych gatunkach muzyki i za każdym razem zdawał egzamin. W folkującym indie każdy instrument był dobrze słyszalny, każde rockowe zagranie miało odpowiednie podbicie basów i dynamikę, a w przypadku muzyki instrumentalnej, dźwięk był płynny i czysty.

Niestety, nie mogłem ocenić dźwięku w plikach wideo, natomiast obraz prezentuje się jak najbardziej dobrze. Co prawda w przypadku tak małej rozdzielczości trudno oczekiwać odwzorowania każdego szczegółu oraz zachowania pierwotnej płynności, jednak kolory pozostają żywe i całość zdaje egzamin jako miły dodatek. Miłośnicy oglądania filmów na przenośnym PMP powinni jednak zaopatrzyć się w inny model serii Zen - Creative Zen Vision. Podobnie ma się sytuacja w przypadku przeglądania grafik. Nie widać może szczegółów, ale do pokazania znajomemu zdjęć z ostatniej imprezy jak najbardziej się sprawdzi. ;)

Kiepsko sprawuje się wbudowany mikrofon, nagrania są kiepskiej jakości i nie ma co myśleć o nagrywaniu nim wykładów czy używania w poważnych celach. Ot, najwyraźniej uznano to za gadżet, który można dorzucić w ramach prezentu.

Bateria (symbolizowana tradycyjnie małą ikonką w prawym górnym rogu wyświetlacza) starcza na dość długo (jak zapewnia producent, koło 15 godzin nieprzerwanej pracy bez źródła zasilania), a ładowana jest przez port USB. Niestety producent nie przewidział osobnej ładowarki, co jest dość kłopotliwe, jeśli udajemy się z odtwarzaczem w miejsce, gdzie w pobliżu nie ma żadnego komputera. Swoją droga, tak naprawdę nigdy specjalnie baterii nie ładowałem, zwykle działo się to w czasie zgrywania muzyki, przez co odtwarzacz sprawiał wrażenie wiecznie gotowego do pracy. :)

Zarówno zaletą, jak i wadą urządzenia jest jego waga. Około 44 g to dość mało, co można by uznać za duży plus, jednak Zena praktycznie nie czuć w kieszeni.

Podsumowanie

Za około 600 zł otrzymujemy odtwarzacz, instrukcję doń plus zestaw dodatków, w tym dobrej jakości słuchawki. Zen umożliwia przeglądanie multimediów i co najważniejsze - oferuje dobrą jakość brzmienia muzyki. Jest to odtwarzacz, który niewątpliwie można nazwać sprzętem z wyższej półki, oferuje bardzo wiele, posiada ogromną liczbę zalet, ale nie ustrzegł się też wad, do których zaliczam m.in. niewygodny joystick czy problemy z konwersją plików wideo.

Czy warto wydać tę sporą sumkę pieniędzy na mały, ale dobrze wykonany PMP? Jeśli zależy Ci na dobrej jakości dźwięku, obsłudze radia FM, przeglądaniu na 1,5-calowym ekraniku zdjęć oraz oglądaniu filmików, to jest to sprzęt dla Ciebie. Osobiście bardzo miło mi się go testowało, z technicznego punktu widzenia nie sprawiał żadnych kłopotów, żadnych "zwisów", zero jakichkolwiek problemów. Bardzo dobrze pomyślano o doborze dodatków, zarówno noszenie Zena na szyi, jak i schowanie go w etui (a w sumie jedno nie wyklucza drugiego) zdaje egzamin i podnosi komfort z jego korzystania. Niestety efekt psuje drążek sterujący, jednak dzięki przejrzystości minusów i opcji bardzo prosto się w nich nawiguje.

Zen V Plus sprawdzi się i na spacerze po cichym lesie, i w hałaśliwym budynku użyteczności publicznej. ;) Pozwala być ze swoimi dwoma tysiącami utworów na okrągło, zawsze. Na dodatek jest śliczny. Jeśli Twój odtwarzacz ma tylko dotwarzać muzykę, a 4GB wydaje Ci się kosmicznie dużą przestrzenią, wtedy możesz spokojnie odłożyć pudełko z Zenem z powrotem na półkę. Jeśli jednak pragniesz czegoś bardziej cool, oferującego znacznie więcej, wtedy Zen jest dobrym wyborem.

OCENA:

ogólna: 8

wygląd: 9

zastosowanie: 8

REKLAMA

gabaryty: 8

opłacalność: 7

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA