REKLAMA

Daredevil: Odrodzenie - recenzja. Niańczenie chaosu w miejsce sprawiedliwości

Zrezygnowany prawnik, który w wolnych chwilach zakładał czerwony hełm z rogami, wyzbył się złudzeń. Kingpin wrócił silniejszy niż kiedykolwiek, a to, czym Matt Murdock się od lat zajmuje, nie jest niesieniem sprawiedliwości, tylko niańczeniem chaosu. „Daredevil: Odrodzenie” - recenzja.

daredevil born again plakat
REKLAMA

Od czasu założenia przez Daredevila i jego dwójkę najlepszych przyjaciół kancelarii „Nelson, Murdock & Page” minęły lata, a w życiu bohaterów zaczęło się układać. Co prawda Matt nadal nocami przywdziewa czerwoną zbroję i walczy z przestępcami, ale potrafi śmiać się i cieszyć z życia. Tym życiem prawnika wstrząsa jednak tragedia, która sprawia, iż jego świat staje na głowie. I właśnie tak, z grubej i krwawej rury, zaczyna się nowy serial Marvela.

REKLAMA

„Daredevil: Odrodzenie” - recenzja

Fani czekali na ten serial od blisko siedmiu lat i to z wypiekami na twarzy. Jest w końcu bezpośrednią kontynuacją „Daredevila” z 2015 r., uznawanego po dziś dzień za jedną z najlepszych ekranizacji komiksów Marvela w historii. Produkcja była i krwawa, i brutalna, a do tego brała siebie w pełni na serio (w przeciwieństwie do kinowych „Deadpooli” nakręconych w kategorii R). Po jej skasowaniu główny bohater trafił jednak do produkcyjnego limbo.

Mattowi Murdockowi udało się wydostać z tego czyśćca tylko dzięki temu, iż jego serial, wraz z pozostałymi pięcioma nakręconymi przy współpracy z Marvel Television, zniknął z Netfliksa i trafił do Disney+. Wszystkie sześć zostało wreszcie oficjalnie uznanych za będące od zawsze częścią MCU. Charlie Cox, który wciela się od dekady w Diabła z Hell’s Kitchen, zaliczył co prawda kilka występów gościnnych w MCU, ale dopiero teraz to jego historia jest w centrum.

Czytaj inne nasze teksty poświęcone ekranizacjom komiksów Marvela:

Niewiele przy tym jednak brakowało, abyśmy nigdy nie zobaczyli tej wersji „Daredevil: Born Again” (pod takim właśnie anglojęzycznym tytułem serial jest dystrybuowany w Disney+). Z początku Marvel Studios planowało 18-odcinkowy reboot utrzymany w komediowym tonie, w którym Daredevil pojawi się dopiero w okolicach 5. epizodu. Na samym początku prac nad tym projektem przeorganizowano jednak dział Marvel Studios zajmujący się serialami, a scenariusz przepisano.

W rezultacie „Daredevil: Born again” wygląda i brzmi jak pełnoprawny 4. sezon „Daredevila”.

Chociaż w Marvel Cinematic Universe minęło całkiem sporo czasu, od kiedy ostatnio widzieliśmy się z Mattem i spółką, to tak naprawdę bohaterów spotykamy w tym samym miejscu i na tym samym etapie życia, w których ich zostawiliśmy. Zaczynamy jednak z wysokiego C, by po chwili zaliczyć przeskok czasowy o rok do przodu. Matt Murdock zaczął pracę w innej firmie prawniczej, całkowicie odciął się od swojego alter-ego i oszukuje sam siebie, że tak jest lepiej.

Nie zmienia się to nawet z chwilą powrotu Wilsona Fiska do Nowego Jorku. Jak zdradziła już scena po napisach w serialu „Echo”, król zbrodni postanowił, niczym w serii komiksowej „Devil’s Reign”, wystartować w wyborach na burmistrza. Złoczyńca nie jest przy tym wyłącznie antagonistą dla naszego protagonisty, a drugim pełnoprawnym, chociaż już nie tytułowym, głównym bohaterem. Serial równie dużo uwagi poświęca Murdockowi, co Kingpinowi, rysując między nimi paralelę.

Obaj mężczyźni byli rozbici, a teraz z kawałków lepią się na nowo. Oszukują sami siebie, że potrafią zostawić przeszłość za sobą, ale ta przypomina o sobie na każdym kroku. Ich życiowe drogi prowadzą z kolei na kurs kolizyjny, a początkowego zderzenia udaje się uniknąć tylko dzięki temu, że Daredevil poszedł w odstawkę na rzecz Matta. Każdy widz dobrze jednak wie, że diabła w pudełku nie da się utrzymywać w nieskończoność, a rosnące napięcie musi eksplodować.

Mimo to decyzja, by w centrum serialu na starcie był nie Daredevil, a Matt, okazała się strzałem w dziesiątkę.

Marvel ostatnio był krytykowany za to, że wpycha pełne laserów i wybuchów walki do każdej produkcji. W przypadku „Daredevil: Odrodzenie” akcji nie brakuje, ale jeszcze więcej czasu, co w ciemnych alejkach, spędzamy na salach sądowych i na spotkaniach za zamkniętymi drzwiami. Obserwowanie tego, jak Murdock przygotowuje się do obrony człowieka oskarżonego o zabójstwo policjanta oraz w jaki sposób Wilson Fisk burzy kolejne demokratyczne struktury, jest fascynujące.

Widzowie, którzy liczyli na to, że będą bujać się po dachach z Daredevilem i co odcinek ścigać nowego łotra, mogą być nieco zawiedzeni, ale produkcji wyszło to na dobre. Sceny z udziałem Fiksa momentami przywodzą na myśl zaś lata świetności „House of Cards”, a tego w Marvelu jeszcze nie było. Czegoś podobnego brakowało nam w filmie „Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat”, gdzie wątek polityczny nie został nawet liźnięty, a co dopiero zgłębiony i rozłożony na czynniki pierwsze.

Nie trudno też z marszu wykoncypować, że Kingpin w „Daredevil: Born Again” jest fikcyjnym odbiciem prawdziwego amerykańskiego prezydenta (co jest zgodne z duchem komiksowego pierwowzoru, gdyż Wilson Fisk objął urząd burmistrza w zeszycie „Daredevil” #28 z 2017 r., niedługo po pierwszym zaprzysiężeniu Donalda Trumpa). Serialowe czapeczki z hasłem „Fisk will fix it!” przywodzą od razu na myśl „Make America Great Again” z tego naszego świata.

„Daredevil: Born Again” jest przy tym pełen nawiązań do MCU.

Na szczęście zamiast pustych i kręconych w jeden dzień cameojakie dostaliśmy zresztą we wspomnianym „Kapitanie Ameryce”, w „Daredevil: Odrodzenie” otrzymaliśmy naprawdę niezłe easter-eggi. Z jednej strony jest Kingpin przemawiający do mieszkańców Nowego Jorku i wspominający o chłopaku bujającym się na pajęczynach, z drugiej Matt trafia w banku na ojca pewnej superbohaterki, a z trzeciej na przyjęciu dla wyższych sfer pojawia się znajomy matki kolejnej.

Od dawna też wiedzieliśmy, że oprócz Foggy’ego Nelsona i Karen Page na ekranie pojawi się również Frank Castle, tak nie byłem gotów na to, jak świetnie Jon Bernthal wypadnie w tej roli po latach. Niesamowita energia, jaką wnosi w każdą scenę, wyglądając jednocześnie tak, jakby miał się zaraz rozsypać z kołatających nim nerwów, jest nie do podrobienia. Niezwykle cieszy, że już teraz wiadomo, że zobaczymy go w kolejnej specjalnej prezentacji poświęconej Punisherowi.

Tak jak Kevin Feige w przypadku „Deadpoola i Wolverine’a” wystosował list miłosny wobec X-Menów od Foksa, tak w przypadku „Daredevil: Odrodzenie” z klasą składa hołd produkcjom Netfliksa. I tak jak przynajmniej w pierwszym sezonie nie powrócili wszyscy znani z seriali konkurenta Disneya bohaterowie, tak ci najbliżsi Daredevilowi już tak - a furtka dla pozostałych jest teraz szeroko otwarta. Drugi sezon „Daredevil: Born Again” został już bowiem zamówiony.

Dwa odcinki „Daredevil: Born Again” są już dostępne w Disney+. Na pierwszy sezon będzie składać się łącznie 9. epizodów, a kolejne będą pojawiały się co środę.

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-05T19:01:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-05T17:27:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-04T13:20:55+01:00
Aktualizacja: 2025-03-03T18:31:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-03T09:26:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-03T01:00:50+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA