„Daredevil: Born Again” będzie kontynuacją, a nie rebootem. Co to oznacza dla przyszłości MCU?
„Daredevil: Born Again” będzie bezpośrednią kontynuacją seriali Marvela kręconych lata temu dla Netfliksa, co potwierdza sam Kingpin. Co to właściwie oznacza dla przyszłości MCU i co ma z tym wspólnego Spider-Man? Analizujemy możliwy i prawdopodobny scenariusz.
Historia związku MCU z Netfliksem jest burzliwa. W czasach, gdy o Disney+ jeszcze nikt nie myślał, a ekranizacje komiksów nadal były na fali wznoszącej, Myszka Miki użyczyła praw do kilku postaci największemu serwisowi VOD na świecie. Komitywa się jednak zakończyła, a te produkcje działu Marvel Television, działającego w oderwaniu od Marvel Studios, trafiły do kanonu Schrodingera (tak jak „Agenci T.A.R.C.Z.Y.”, „Agentka Carter”, „Inhumans”, „Runaways” oraz „Cloak & Dagger”).
Ze względu na wewnętrzne korporacyjne spory przez lata MCU ignorowało netfliksowe seriale i nie odnosiło się do nich. Tych sześć producji, czyli „Daredevil”, „Jessica Jones”, „Luke Cage”, „Iron Fist”, „The Punisher” i limitowane „The Defenders” trafiły jednak po wielu latach od premiery do biblioteki Disney+, a znani z nich aktorzy zaczęli powracać do swoich ról w produkcjach Marvel Studios. Otwartym pozostawało pytanie, czy to ci sami bohaterowie, czy też ich warianty z innego uniwersum - aż do teraz.
„Daredevil: Born Again” kontynuacją „Daredevila”
Charlie Cox jako Diabeł z Hell’s Kitchen pojawił się w filmie „Spider-Man: Bez drogi domu” i w serialu „She-Hulk”, podczas gdy Vincenta D’Onofrio jako jego przeciwnika Kingpina widzieliśmy w „Hawkeye’u”. Obaj aktorzy zaliczyli też występ w „Echo” i zobaczymy ich w „Daredevil: Born Again”, który miał być nowym otwarciem; co zaś ciekawe, chwilę po rozpoczęciu zdjęć zostały one wstrzymane, gdyż Kevin Feige nie był zadowolony z efektów, a scenariusz został gruntownie przepisany.
Z początku zapowiadało się na to, że dostaniemy soft-reboot, a dotychczasowe występy aktorów uznane zostaną za rozgrywające się w innym uniwersum, co da scenarzystom wolną rękę. Najpewniej będzie jednak inaczej i ten nowy serial będzie, co jeszcze niedawno wydawało się nierealne, bezpośrednią kontynuacją starego „Daredevila”. Potwierdza to sam Vincent D'Onofrio, który twierdzi, iż od czasu wznowieniu prac dba się właśnie o spójność obu produkcji w ramach jednego świata.
Ależ podoba mi się ten nowy kierunek, który obrało MCU!
Można domniemywać, że Kevin Feige i spółka faktycznie planowali odciąć się od netfliksowych produkcji i wykorzystać ku temu motyw multiwersum, ale zmienili zdanie. Chociaż te seriale były dostępne w streamingu od dłuższego czasu, to dopiero teraz włączono je do kanonu i Świętej Chronologii, czyli ekranowej Ziemi-616 w ramach II fazy MCU; zmiana w zakładce Disney+ poświęconej kolejności oglądania filmów i seriali Marvela pojawiła się na początku stycznia 2024 r.
Czytaj inne nasze teksty poświęcone kolejności oglądania filmów i seriali:
To oczywiście świetne wieści, bo te seriale (z naprawdę nielicznymi wyjątkami) były po prostu świetne, a dosłownie wszyscy pierwszoplanowi aktorzy (i lwia większość drugoplanowych!) idealnie pasowali do ról, jakie dostali. Marvel z kolei, zamiast po raz kolejny kręcić origin stories tych postaci, będzie mógł opowiedzieć o dalszych losach nie tylko Daredevila i Kingpina, którzy już powrócili, ale również Jessiki Jones, Luke’a Cage’a, Iron Fista i Punishera, których fani już znają i kochają.
Do tego wieść gminna niesie, że odtwórcy najważniejszych ról z tychże seriali są chętni do tego, aby grać nadal swoje postaci. Marvel ma dzięki temu niesamowitą okazję, by pokazać na ekranie znanych już bohaterów, takich po przejściach, nie tylko w swoim własnym towarzystwie (Luke Cage i Iron Fist powinni dostać wreszcie wspólny serial „Heroes for Hire”), ale też obok np. Spider-Mana, który mógłby na dużym ekranie pomóc Defendersom i Punisherowi w kolejnej potyczce z Kingpinem.
W końcu Peter Parker w swoim ostatnim filmie wrócił do korzeni.
Nie poszedł na studia, bliscy o nim zapomnieli, stracił dostęp do zaawansowanej technologii i musi sam wynajmować mieszkanie, więc zapewne będzie szukał pracy. Skoro zaś w MCU nie istnieje redakcja gazety Daily Bugle, bo J. Jonah Jameson niczym Alex Jones prowadzi pod tą nazwą vloga, to może zacząć robić zdjęcia dla New York Bulletin, czyli… wydawnictwa, w którym pracowała Karen Page z „Daredevila” i w której Ben Urich opisywał wydarzenia z „The Incredible Hulk”.
Charlie Cox zaliczył cameo u boku Petera Parkera, a Kingpin był jednym z jego głównych przeciwników w kultowej kreskówce z lat 90., więc puzzle zaczynają wskakiwać na miejsca. Disney musi teraz „tylko” dogadać się (znowu) z Sony, które ma prawa do Spider-Mana, kręci filmy („Venom”, „Morbius”, „Kraven”, „Madame Web”) i seriale („Silk: Spider Society”, „Spider-Man: Noir”) o związanych z nim postaciach oraz odnosi sukcesy w kinie za sprawą animacji z cyklu „Spider-Verse”…