Czytając tytuł omawianej gry zapewne wielu z Was pomyślało: "Co to, kolejny horror? Jaja sobie robią?!". Tymczasem wprost ze słonecznej Hiszpanii napływa świetna wiadomość: nadchodzi przygodówka w stylu point'n'click. A gdy dodam, że zabierają się za nią twórcy serii Sherlock Holmes, brzmi to jeszcze lepiej. Czy i tym razem miłośnicy główkowania i nieliniowej rozgrywki znajdą coś dla siebie? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy cofnąć się kilkaset lat wstecz…
Historia jednego z najsłynniejszych wampirów świata zaczyna się w czasach średniowiecza. Lecz zanim Dracula stał się diabelskim pomiotem był normalnym człowiekiem. Miał kochającą żonę i gorliwie wyznawał katolicką wiarę. Niestety, pewnego dnia rodzinna sielanka skończyła się brutalnie. Małżonka umiera, a Dracula - nie mogąc poradzić sobie ze stratą ukochanej - winą za jej śmierć obarcza Boga. Pałając żądzą zemsty podpisuje pakt, w którym zobowiązuje się zostać sługą księcia Ciemności…
Londyn. Profesor Van Helsing otrzymuje list od swojego przyjaciela i ucznia, Jonathana Harkera, który kilka tygodni wcześniej wyruszył na polowanie na Draculę. Harker pisze, iż dotarł już do zamku i rozpoczyna łowy. Niestety, wiadomość ta potwierdza domysły profesora, że Harker padł ofiarą hrabiego. Ponadto seria morderstw dokonanych w Londynie skłania do stwierdzenia, że Dracula znajduje się w stolicy Anglii. Van Helsing odkrywa istnienie tajemniczego rękopisu, znajdującego się na lokalnym cmentarzu Bloomsbury. Dracula w niedługim czasie ma się tam zjawić i odnaleźć przedmiot. Umożliwia on przeprowadzenie obrządku wskrzeszania zmarłych. Na domiar złego na obiekt reinkarnacji wampir wybiera narzeczoną Harkera, Minę, która wydaje mu się doskonałym ciałem dla duszy jego zmarłej ukochanej. Helsing postanawia zapobiec tym wydarzeniom i ściga hrabiego od Londynu, poprzez Kair i Wiedeń, na zamku Draculi kończąc. Przyświeca mu tylko jeden cel: zlikwidować wampira…
Tak w skrócie przedstawia się fabuła nowej produkcji studia Frogwares, odpowiedzialnego za m.in. Sherlock Holmes: The Awakening. Dracula: Origin to klasyczny przedstawiciel point'n'clickowych przygodówek. Na drodze do celu spotkamy ponad 40 interaktywnych postaci znanych z książki Brama Stokera, na której zresztą opiera się cała gra. Do rozwiązania zagadek i przeciwstawienia się Draculi użyjemy około 150 przedmiotów, takich jak czosnek czy krucyfiks. Twórcy zapewniają, że rozgrywka toczyć się będzie w atmosferze tajemniczości i strachu oraz lekko zarysowanego wątku gotyckiej miłości i romantyczności.
Dla graczy stawiających pierwsze kroki w tym trudnym gatunku autorzy przygotowali tryb stopniowej pomocy. Polega on na wskazywaniu przedmiotów, których musimy użyć lub osób, z którymi musimy porozmawiać. To bardzo dobre posunięcie, mogące pomóc w zdobyciu potencjalnych nabywców.
Oprawa wizualna to solidna robota. Połączenie ręcznie malowanego tła w 2d i postaci w trójwymiarze daje wybuchowy efekt w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Grafika jest czytelna, estetyczna i z dużą liczbą detali. Postacie są dobrze odwzorowane, wyglądają naturalnie, a ich wygląd jest dopasowany do charakteru. Również oprawa dźwiękowa wystaje ponad przeciętność. Muzyka będzie się zmieniać wraz z sytuacją, w jakiej znajdzie się profesor Helsing. Twórcy mówią, że w sytuacjach "podbramkowych" usłyszymy bicie serca i szybszy oddech. Bardzo miły dodatek.
Jednak Dracula nie po raz pierwszy zapisze się w annałach komputerowej rozgrywki. Próbę wskrzeszenia hrabiego podejmowały również studia znane głównie z marnej jakości swoich produktów: Cryo i Wanadoo. Swoimi grami świata nie zawojowały i niedługo potem zakończyły działalność. Szczególnie po Cryo nikt nie płakał. Słabiutkie przygodówki, marna grafika. Gry z Draculą jak dotąd były totalnymi niewypałami...
Hiszpania - jeśli idzie o przygodówki - to teraz kraj mlekiem i miodem opływający. Najpierw Pendulo Studios i obie części Runaway: A Road Adventure i Dream of the Turtle, teraz Frogwares i bardzo dobrze zapowiadający się Dracula: Origin. Dawno nie było przygodówki z tak ciekawym średniowiecznym motywem zbrodni z wielką namiętnością w tle. Zapowiada się znakomity point'n'click gwarantujący kilkadziesiąt godzin wysmakowanej rozgrywki.
Północ. W domu ciemno, słuchawki na uszach. Wchodzę na londyński cmentarz Bloomsbury. Muzyka przyspiesza, serce również. Zdejmuję słuchawki, muszę się opanować… Dracula na pecetach już w maju.