World of Warcraft zdetronizował prawie całkowicie resztę gier MMORPG pod względem liczebności aktywnych graczy; nawet Guild Wars, EVE Online czy LOTR Online, który premierę miał całkiem niedawno, nie zagroziły na tyle poważnie królowi, by zrzucić go z tronu. A dodatek doń jeszcze bardziej umocnił wysoką pozycję. Lecz chyba po trochu wielu graczom najzwyczajniej WoW się przejadł (w tym i mnie) i pragną czegoś świeżego na rynku. Jedni oczekują na Warhammer Online, zaś drudzy na Age of Conan. A w tej - że tak rzec mogę - "wojnie" kryje się kolejny tytuł, oparty na popularnej sadze anime, która ma miliony fanów na całym świecie - Dragon Ball Online.
Kiedy dowiedziałem się po raz pierwszy, że trwają pracę nad grą MMORPG w uniwersum Dragon Ball, nie mogłem uwierzyć w to, co czytałem. Przenigdy nie spodziewałem się, że kiedykolwiek ujrzę tytuł z gatunku MMO, osadzony w świecie jednego z moich ulubionych seriali anime z dzieciństwa (do tej pory uwielbiam tę sagę). Nad projektem w pocie czoła pracuje koreański zespół NTL, a nad tymi pracami czuwa ojciec Dragon Balla, Akira Toriyama.
Akcja gry będzie się toczyć circa 200 lat po wydarzeniach drugiej (i najlepszej) części, DBZ. Znów jesteśmy świadkami ataku morderczych i bezwzględnych łajdaków na Ziemię. Owi źli, pragnący opanować naszą planetę, należą do skrywającej wiele tajemnic organizacji zwanej "Eye of Darkness". Do nas oczywiście należy obrona i przezwyciężenie wszelkiego zła. Który to już raz będziemy ratować świat? Dodam, że na pomoc ruszy nam Trunks z przyszłości i będzie miał on spory udział w fabule. Oprócz niego, napotkamy również inne, znane nam z ekranu telewizora postaci, w tym Son Goku czy Vegetę.
Wybierzemy jedną z trzech dostępnych ras: homo sapiens, saiyanina oraz nameczanina (jak na razie, w przyszłości może ta liczba ulec zmianie). Podobnie jak w innych grach tego typu, będziemy mogli do woli zmieniać wygląd naszego hero (z ograniczonymi możliwościami). Wybór rasy wpływa na miejsce, w którym zaczniemy roz(g)rywkę. Jako nameczanin znajdziemy się na planecie - znanej z mangi i anime - Namek. Zaś grając człowiekiem lub saiyaninem wylądujemy na Ziemii. Warto napomknąć, że zabawę rozpoczynamy jako dziecko, wraz z czasem dorastamy i zdobywamy potrzebne doświadczenie. Od zera do wielkiego wojownika. ;) Brzmi interesująco, lecz podchodzę do tego sceptycznie. Nie każdemu może spodobać się gra - nieważne, czy ludzkim, czy nameczańskim - dzieckiem.
Fani DB-a zapewne chcieliby od razu stanąć w szranki z największymi zawadiakami i mieć możliwość użycia najmocniejszych technik. Taki zabieg ma swoje plusy i minusy. Patrząc na to z dobrej strony - rozwijamy naszą postać od początku i wedle naszego widzimisię, a nie z góry nałożonych przez ekipę z NTL schematów.
Twórcy kładą nacisk na dużą swobodę oraz interakcję z innymi graczami. Świat gry ma być daleki od sterylności a jego rozmiary - ponadprzeciętne. Lokacje mają wiernie przypominać te z anime. Oto raczej nie musimy się obawiać, bo o szczegóły zadba pan Akira Toriyama, który nadzoruje prace, żeby Dragon Ball Online utrzymał klimat sagi.
Walka niczym oryginalnym nie będzie. Kalka WoW-a. Ja osobiście jakoś nie narzekałem na ten system, a w końcu pomysły czerpie się od najlepszych, nieprawdaż? Trzymajmy kciuki, żeby pojedynki były pełne emocji, a zarazem żebyśmy czerpali jak najwięcej frajdy. Niewiele więcej na ten temat powiedzieć nie można, ale bądźmy dobrej myśli. Nie wiadomo jaki będzie cap level - trzeba czekać na większą dozę informacji.
Oprawa wizualna, którą możemy już podziwiać na zaprezentowanych screenach, nie za bardzo zachwyca. Powiedziałbym, że wypada na tle innych tytułów blado. Nie ujrzymy w DB Online żadnych efektów, którymi poszczycić się mogą najnowsze gry. Ale nie to w MMORPG-ach jest najważniejsze. Ważne, żeby odwzorowano pieczołowicie bohaterów i świat z anime/mangi. Autorzy z NTL nie powiedzieli jednakże ostatniego słowa, obrazki są zapewne z wczesnej wersji, więc można oczekiwać zmian na lepsze. Zwłaszcza, że twórcy mają jeszcze kupę czasu. Interfejs jest praktycznie żywcem przeniesiony z WoW-a (odsyłam do screenów), ale to chyba dobrze, bo jest miły w obsłudze - nie sprawia żadnych problemów z opanowaniem.
Obawy są ogromne, ale nie pozostaje nic innego, jak wierzyć w ten tytuł. Raczej tych największych MMORPG-ów nie pobije ani nie dorówna poziomem, ale miłośnicy sagi na pewno się znajdą i sięgną po tę grę, jeżeli w ogóle będzie dostępna w Europie. Dotąd żadne słuchy na ten temat do mnie nie doszły, a premiera ma się odbyć - na razie na terenie Korei Południowej i Japonii - w 2008 roku. Nie wiadomo też nic o abonamencie, czy takowy będzie, czy też nie (nie pogardziłbym, gdyby DBO było udostępnione do pobrania za friko). Wspomnieć należy, że już tego lata ruszą pierwsze beta-testy (mowa była o lipcu-sierpniu), ale niestety nie jest to do końca potwierdzona wiadomość. Dragon Ball Online wyda Namco Bandai. Fani DB łączcie się!