REKLAMA

Europa Universalis: Rzym

Starożytnym Rzymianom zawdzięczamy bardzo wiele. Na przykład prawo i pierwsze próby przekształcenia zwyczaju w normy stanowione, a także rzeczywiste, precyzyjnie określone aparatów jego respektowania. Ale nie o tym chciałem dzisiaj mówić. Moi kochani, inicjatywa zjednoczenia Europy. Wprawdzie wówczas "Europa" sensu stricte znaczyła tyle co basen Morza Śródziemnego, niemniej to właśnie ta szczytna idea Rzymian przyświecała w przyszłości Ottonowi III, Napoleonowi Bonaparte czy twórcom Unii Europejskiej.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

W najnowszej produkcji studia Paradox Interactive naszym głównym celem będzie właśnie zjednoczenie ówczesnej Europy pod berłem wybranego państwa. Może to być tytułowy Rzym, ale nic nie stoi na drodze, by była to Kartagina, Macedonia czy jedno z barbarzyńskich plemion urzędujących na terenie dzisiejszej Francji. Jak przystało na gry z serii Europy Universalis - ekspansji dokonamy na drodze symbolicznych działań militarnych, solidnie wspieranych od zaplecza gospodarką i odpowiednio prowadzoną polityką międzynarodową.

REKLAMA

Europa Universalis: Rzym bazuje na silniku znanym z trzeciej części serii EU oraz wydawanych do niej dodatków. Co za tym idzie - engine nie należy do najwyższej klasy produkcji, jeśli chodzi o estetykę, na dodatek cały czas wydaje się być nieco chaotyczny i nieczytelny. I choć w sferze wizualnej do rewolucji nie doszło, tak solidnym zmianom uległ mechanizm całej rozgrywki. Jest to spowodowane przede wszystkim epoką, na jakiej koncentruje się ta produkcja.

Zabawę możemy rozpocząć w przedziale historycznym od wojen z Pyrrusem, do momentu ogłoszenia się przez Oktawiana Augusta Cezarem. W międzyczasie czeka na nas kilka bardziej istotnych momentów z historii Rzymu, na które warto zwrócić uwagę, jak choćby słynna wojna z Kartaginą czy będąca swoistym podsumowaniem i kwintesencją produkcji Paradox - rywalizacja Oktawiana z Markiem Antoniuszem i Kleopatrą. Z bólem jednak muszę przyznać, że w tej grze jest... mało Rzymu. Mimo licznych, wskazujących na to elementów, jakoś nie czuje się klimatu i atmosfery Republiki. W podbudowaniu nie pomaga nawet muzyka, która zdaje się męczyć, zamiast uprzyjemniać rozgrywkę. Jak ważna dla tego typu produkcji jest ścieżka dźwiękowa świadczyć może chociażby przykład Europa Universalis 2, gdzie kapitalne utwory zmieniające się w zależności od epoki stanowiły olbrzymi pośród licznych atutów gry. Tutaj tego nie ma. Gdyby ktoś podpowiedział, że tak naprawdę widzimy mapę terytorialną szesnastowiecznej Europy - dałbym się nabrać.

Nie zmienia to jednak faktu, że oprócz elementów typowych dla gier osadzonych w okresie starożytności, takich jak kwestia odpowiedniego nadzorowania handlu, opieki nad szlakami handlowymi czy troska o zdrowe relacje, nie zabrakło rzeczy charakterystycznych dla polityki rzymskiej. Każde z prowincji mają swoich namiestników, oddziały przywódców, posłowie wysłani do zagranicznych imperiów posiadają szeroki zakres możliwości (np. podjudzanie do buntu czy skandal na tle religijnym), a nasz konsul/cezar zyskuje przyjaciół, wrogów, strategiczną rolę pełnią także zawierane małżeństwa.

Tak, polityki tutaj z całą pewnością nie brakuje, a byłbym skłonny twierdzić, że zaraz po podbojach jest ona jednym z dominujących czynników gry. Obsadzenie każdego z urzędników może mieć wpływ na wzrost poziomu korupcji w danej prowincji, charyzmatyczny generał o zdolnościach do bycia nielojalnym i odpowiednim budżecie może pomyśleć o zamachu stanu, a wybitne jednostki dzielą się na naszych wrogów i przyjaciół. Również tu - czasami - znakomicie spełnia się maksyma "Uchowaj mnie Boże przed przyjaciółmi, z wrogami sam sobie poradzę". Należy mieć świadomość, że praktycznie każda decyzja (lub nawet jej brak) wywoła pewne skutki gospodarcze czy społeczne. Do tego dochodzą setki, jeśli nie tysiące mniej lub bardziej istotnych czynników, typu religia, elementy przesądów, wybieranie podstawowych dogmatów rozwoju kraju. Fani strategii ekonomicznych znajdą się w siódmym niebie.

War, war never changes. Cytat wprawdzie z innej gry, ale także w tym przypadku wydaje się być aktualny. Cały czas produkujemy różnej maści jednostki, przy ich pomocy atakujemy prowincje, podbijamy, a następnie na drodze pokoju przyłączamy do naszego państwa. Do tego dochodzą różne rodzaje danin, zależności, a także tworzenia i respektowania sojuszy wojskowych. Niezwykle istotna jest kwestia narodowościowej przynależności prowincji. Jeśli takowa istnieje, to naród będzie niezadowolony dopóki jej nie odzyskamy.

Europa Universalis: Rzym ma niestety sporo wad, dość charakterystycznych dla produkcji Paradoxu. Przede wszystkim - liczne błędy. Gra nie jest stabilna, ma problemy z poprawnym funkcjonowaniem w systemie Windows Vista (sporą ich część eliminuje patch 1.2), niestety z niewyjaśnionych przyczyn zdarza jej się także przycinać i to na komputerze o konfiguracji znacznie przewyższającej wymagania sprzętowe.

REKLAMA

Za polską wersję językową odpowiada Cenega Poland. Spisali się solidnie, jest to na pewno najlepsza translacja w historii serii Europa Universalis, potknięcia są nieliczne, zachowano szczególną dbałość o język i jego starożytne realia. Ponadto do gry dołączony jest bardzo obszerny poradnik oraz spora mapa Europy, z podziałem na konkretne prowincje.

EU: Rome to stara, dobra Europa Universalis, z tym, że tym razem z akcją umieszoną przed naszą erą, w rejonie Morza Śródziemnego. Sporo jest w niej elementów dotyczących mechanizmów rządzących republiką rzymską, niezwykle kusi też perspektywa zmienienia losów historii, podbicia Macedonią całego, znanego wówczas świata czy uratowanie biednej Kartaginy. Gra wprawdzie potrafi znudzić i ma sporo błędów technicznych, niemniej jestem przekonany, iż fani serii będą zadowoleni. A jak do tego jeszcze interesują się tematyką starożytnego Rzymu...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA