REKLAMA

Falcon 4.0 Allied Force

- Intruzi na dziewiątej! - Głos Mickeya Mc Namary był komentarzem do sytuacji, którą przed sekundą dojrzałem na wyświetlaczu MFD pracującym w trybie radaru przeszukującego. Małe dwa punkciki żwawo podążały w naszą stronę. - W górę na 20.000 stóp, kurs 15, włącz ECM - opanowany głos Dowódcy działał kojąco - podejdziemy bliżej i obejrzymy sobie, kim są nasi nowi znajomi! W chwilę później sygnał zbliżającej się rakiety wyjaśnił do końca sytuację. - "Razor"! Na dwunastej masz przesyłkę! Uważaj, ja biorę tego wyżej - kątem oka zobaczyłem F-16 Dowódcy wykonującego odejście w górę. Unik w prawo w dół, odpalenie flar i namierzenie wrogiego MIG-a 31 wykonałem automatycznie. Kątem oka dojrzałem smugę przechodzącej obok rakiety. W samą porę! Narastający sygnał dźwiękowy informował, że napastnik znalazł się w skutecznym zasięgu rakiety. Będąc w pozycji odwróconej nacisnąłem spust. Rakieta AIM 120 AMRAAM opuściła zamki podwieszenia i podążyła ku celowi. Zmieniłem wybór uzbrojenia otwierając dostęp do "Sidewindera" na wypadek, gdyby zaszła konieczność powtórnego przeprowadzenia ataku z bliskiego dystansu, ale widoczna eksplozja wrogiego samolotu wykluczyła taką konieczność. - Wszystko ok.? Ciekawe, dlaczego nas zaatakowali? - Pytanie Dowódcy zawisło w powietrzu - Pewnie się nie dowiemy, a już na pewno nie od nich. Wracamy do Bazy!

Rozrywka Blog
REKLAMA

Symulator lotniczy "Falcon 4.0 Allied Force" z serii "tych Falconów" stworzony przez programistów studia Lead Pursuit LLC i wydany przy wsparciu Graphsim Entertainment okazał się godnym kontynuatorem cyklu, jednocześnie stając się jednym z niewielu, niemal doskonałych programów symulacyjnych. Piszę "niemal", gdyż, jak wiadomo niewiele jest rzeczy doskonałych.

REKLAMA

Z wielu czynników decydujących o jakości tego gatunku programów jeden z w mojej ocenie jest kluczowy. Jest to poziom realizmu. W tej dziedzinie Autorzy gry sięgnęli niemal mistrzostwa świata umieszczając akcję poszczególnych scenariuszy kampanii i misji pojedynczych w realnie istniejących punktach zapalnych, grożących konfliktem zbrojnym. Mało tego! Wybierając w trakcie rozgrywki scenariusze związane z działaniami w rejonie Bałkanów uczestniczymy w wydarzeniach, które wydarzyły się naprawdę i zostały z dużą starannością odtworzone. Rozpad Jugosławii na kilka wrogich państw, różniących się kulturowo, etnicznie i religijnie spowodował niezwykle krwawy dramat, dziejący się na oczach cywilizowanej i bezradnej w etapie początkowym konfliktu Europy. U schyłku XX wieku znowu wydarzyły się przypadki ludobójstwa i zwyczajnego zdziczenia. Interwencja wojsk NATO, działania rozjemcze przez Sojusz prowadzone na mocy decyzji ONZ tę rzeź zatrzymały, chociaż, gdyby działanie to byłoby bardziej energiczne i zdeterminowane nigdy nie doszłoby do wydarzeń w Srebrenicy czy też czystek etnicznych, że o morzu krwi przelanej w zbrodniczych działaniach nie wspomnę. Scenariusze poszczególnych misji bojowych i kampanii opracowane zostały z wielką starannością i jest to wielki atut tego symulatora. Nie inaczej jest w odniesieniu do drugiej możliwości polegającej na działaniach w rejonie Półwyspu Koreańskiego w strefie buforowej pomiędzy obu śmiertelnie zwaśnionymi państwami jednego narodu, który trwa w konflikcie zbrojnym od ponad półwiecza. W tym wypadku Autorzy gry pokusili się o stworzenie możliwych okoliczności konfliktu w oparciu o istniejące realia. Efekt końcowy tych starań musi budzić szacunek, gdyż jest to klasa sama w sobie i dzięki, której moim skromnym zdaniem "Falcon 4.0 Allied Force" to aktualnie najlepszy symulator lotniczy. Z tego też powodu zdecydowałem się do niego powrócić, tym bardziej, że jak powyżej widać tematyka poruszona w osnowie fabularnej tej gry ściśle związana jest z tematem numeru Playbacku.

Na co może liczyć szczęśliwy zdobywca "Falcona 4.0 Allied Force"? Piszę zdobywca, jako, że wejście w posiadanie tej gry w wersji legalnej w naszej "magicznej" rzeczywistości graniczy z cudem. Z nieznanych mi bliżej przyczyn ŻADEN z krajowych wydawców gier komputerowych nie zdecydował się na jej wydanie, racząc Graczy jakimiś mniej lub bardziej badziewnymi "latankami", zręcznościówkami z samolocikami w roli głównej. Przez litość nie wymienię tytułów tych "hitów" i ich wydawców. Zainteresowani sami wiedzą, o kogo chodzi. Sytuację, w której w jeden z najlepszych aktualnie symulatorów lotniczych można kupić tylko za pośrednictwem handlowego potentata e-Bay, bardzo rzadko na rodzimym Allegro lub po prostu przywieźć z zagranicy uważam za skandal i na tym stwierdzeniu wątek ten zakończę.

"Falcon 4.0 Allied Force" oferuje bogactwo. Dosłownie i w przenośni. Po zainstalowaniu gry i utworzeniu własnego profilu proponuję zajrzeć w pierwszej kolejności do zakładki "Technical reference". To encyklopedia wszelkiego sprzętu bojowego i nie tylko występującego w grze. Co prawda ilustracje poszczególnych obiektów wykonane zostały z niemal spartańską prostotą, ale liczą się w tym wypadku wyczerpujące informacje techniczne zawarte w poszczególnych zakładkach. Wiele z nich może przydać się w trakcie rozgrywki. Rzeczą drugą i bodaj najważniejszą jest zaznajomienie się z topografią klawiszologii, gdyż mimo użytkowania rasowego kontrolera w postaci joysticka z przepustnicą i wszelkimi innymi bajerami znajomość klawiatury będzie miała kluczowe znaczenie. Niejako przy okazji zajrzeć wypada do instrukcji gry w formie nieco ponad stu stronnicowej książeczki dołączonej do nośnika i bardziej szczegółowego poradnika w formacie PDF, który instaluje się razem z grą (zaledwie 716 stron!). To cena za możliwość uczestniczenia w zapierających dech wydarzeniach i warto ją uiścić, szczególnie w wypadku, gdy jest się początkującym fanem wirtualnego latania. Skoro Czytelniku doczytałeś do tego miejsca znak jest to niechybny, że latać będziesz i może nawet przeżyjesz okrywając się w Sławą. Niecierpliwi i zwolennicy mało ambitnej komputerowej "sieczki" już dawno, wymiękli więc teraz spokojnie możemy omówić rasowy symulator lotniczy, jakim bez wątpienia jest "Falcon 4.0 Allied Force".

Symulator oferuje do rozgrywki misje pojedyncze w trybach "Instant action" i "Dogfight" (starcia bezpośredniego), kampanii i w trybie wieloosobowej rozgrywki. Z uwagi na notoryczny brak czasu nie miałem okazji i możliwości zanurzyć się w starciach sieciowych, zatem ten aspekt pominę. Każda z misji pojedynczych rządzi się autonomicznym scenariuszem i niepowtarzalną atmosferą. Proponuję przejście do obu trybów pojedynczych po zaliczeniu misji treningowych i przynajmniej jednej z trzech do wyboru Kampanii. Trening zasadza się na odbyciu określonej ilości lotów zgodnie z listą, w trakcie, których poznasz Czytelniku wszystkie aspekty związane z wirtualnym lataniem. Poznasz zasady rządzące tak elementarnymi czynnościami, jak kołowanie na pas startowy i uzyskanie zezwolenia na start, warunkami startu i lądowania, elementami walki powietrznej i niszczenia celów naziemnych, doboru i użytkowania poszczególnych elementów uzbrojenia i wielu, wielu innych czynników związanych z wirtualnym lataniem. Po zakończeniu sesji treningowych pora na służbę liniową. Gra oferuje trzy scenariusze kampanii: "Operation Powderkeg", "Operation Balance of Power" i " Operation Under Siege". Każda z nich dzieje się na innym teatrze działań zbrojnych i jest dokładnie opisana w towarzyszących misji materiałach. Przykładowo: rejon działań związanych z konfliktem na Bałkanach przewiduje zależnie od scenariusza wybór lotniska na terenie Włoch lub też punktu startu z pokładu lotniskowca. Misje rozgrywają się w chronologicznym biegu zdarzeń historycznych. Nasz profil z każdym lotem bogatszy jest o doświadczenia, osiągnięcia, awanse i odznaczenia (o porażki również, niestety). Ciekawostką jest, że w trybie Kampanii mamy dostęp do briefingu, map, możliwości samodzielnego uzbrajania przed lotem samolotu w preferowane typy uzbrojenia, czy też decydowanie o kamuflażu użytkowanego samolotu łącznie z godłem osobistym. Sam lot i walka będąca solą symulatorów lotniczych to po prostu bajka! Już widok kokpitu zapiera dech w piersiach. I tu kłania się w pas wspomniana wcześniej przeze mnie konieczność poznania "klawiszologii". Kto nie przespał tego momentu będzie bawił się przednio! Bezpośrednie starcie dostarcza adrenaliny na maksymalnym poziomie, a stawką jest … śmierć, najlepiej wroga!. Dokładnie jak w Realu. A za sumienne wykonanie pracy - awanse, odznaczenia i Chwała. Nie chcąc psuć radości ze spotkania z "Falconem" w tym momencie po prostu zamilknę.

Wspomniałem o widokach zapierających dech w piersiach? Nie inaczej! Oprawa graficzna (poza, jak wspomniałem "encyklopedią") jest wspaniała. Odbicie "własnej" twarzy w szkle owiewki kabiny mówi samo za siebie. Odwzorowanie warunków atmosferycznych nie ma sobie równych, podobnie jak wnętrza kabiny i jej oprzyrządowania oraz kokpitu. To trzeba po prostu zobaczyć i porównać, chociażby z "Lock On - em". Moim zdaniem, porównania nie ma - "Falcon" wygrywa tę konfrontacje w cuglach! A środowisko? Bez komentarza. Model lotu - kolejne komplementy i tak można bez końca. Staranność wykonania oprawy graficznej przynosić musi Uznanie Autorom gry. Nie inaczej jest z oprawą dźwiękową. Nie znalazłem praktycznie żadnych negatywów. Wszystko brzmi dokładnie jak w środku dnia lotów na lotnisku wojskowym lub w trakcie starcia w powietrzu. Żadnych zbędnych, głupawych ozdobników. Warto też wspomnieć o możliwości rejestracji własnych lotów i walk. Taki materiał poglądowy pomoże na eliminację błędów przy okazji niejako pozwalając na kontemplacje "własnych" podniebnych wyczynów. Z uwagi na różnorodność scenariuszy, AI przeciwników na przyzwoitym poziomie, olbrzymie możliwości drzemiące w symulatorze i edytorze misji grywalność "Falcona 4.0 Allied Force oceniam bardzo wysoko - w okolicach ideału. I nie jest to ocena naciągana w żaden sposób. Zawsze, gdy wracam do latania F - 16 (a jest ten symulator "stałym gościem" twardego dysku mojego kompa) nieodmiennie budzi mój zachwyt.

REKLAMA

Czas na konkluzję. "Falcon 4.0 Allied Force" w dziedzinie symulatorów lotniczych jest pozycją bez wątpienia znaczącą i w mojej ocenie najlepszą aktualnie na rynku. O fakcie tym decyduje głównie olbrzymi poziom realizmu umieszczony tak w treści gry jak i w odniesieniu do realiów zewnętrznych rozgrywki. Kwestia ta dotyczy wszystkich elementów symulatora, który został wykonany niezwykle starannie. Zamieszczone w tekście screen shooty wykonane przeze mnie osobiście w żaden sposób nie oddają urody oprawy graficznej tego programu. Czy warto, zatem szukać, znaleźć i wydać swoje pieniądze na tę grę? Bez wątpienia! Otrzymacie w zamian solidny i klasowy produkt, który zapewni rozrywkę na setki godzin, a dzięki wspomnianemu wcześniej edytorowi misji i trybowi multiplayera czas ten można jeszcze zwielokrotnić. Jedno jest pewne - najnowsza odsłona "Falcona" ze wszech miar godna jest polecenia, co i niniejszym czynię z wielką przyjemnością!

Z lotniczym pozdrowieniem "Good Luck"!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA