REKLAMA

Ford Off Road

Gdyby znalazł się jakiś śmiałek, który miałby kupować auto na podstawie gier, bez wątpienia nie wybrałby Forda. Wygląda średnio, jeździ się słabo, jest nudno, a na dodatek drogo - tak właśnie można opisać w skrócie Ford Racing. Ford Off Road, kolejna część tej serii, na pewno nie jest lepszy od swoich poprzedników.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Tytułowy Off Road zapowiada niezłą zabawę - porządne terenówki, spora liczba tras, które w brutalny sposób pokażą, na co te drogie zabawki stać. Tyle że Empire Interactive to nie Codemasters, a Ford Off Road to nie Dirt, przez co dość szybko zostajemy sprowadzeni na ziemię.

REKLAMA

A zaczyna się całkiem dobrze. W menu mamy kilka opcji, dobrze znanych tym, co z wyścigowego pieca już niejeden chleb jedli - jest i szybki wyścig, i turniej, a przede wszystkim kariera. Wybieramy sobie autko, których jest nawet sporo, wszystkie w pełni licencjonowane - 18 Land Roverów i Fordów tylko czeka, aby sprawdzić je w terenie. Przechodzimy dalej, gdzie wita nas sporych rozmiarów mapa, z zaznaczonymi wyścigami. Trzeba przyznać, jest ich sporo, a co najlepsze, to nie tylko same wyścigi! Oprócz ścigania się z innymi kolesiami, będziemy musieli zbierać porozrzucane złote monety czy też artefakty. Zadanie nie jest łatwe, bo na przejechanie okrążenia mamy określoną ilość czasu.

Kolejną wariacją jest zbieranie punktów kontrolnych albo zielonych i czerwonych strzałek. Zielone dodają nam czasu na przejechanie okrążenia, a czerwone nam ten czas zabierają. Słowem, różnych alternatyw jest sporo, nudzić nie będzie się kiedy, przed monitorem spędzimy kupę czasu! No to jeszcze wybieramy dany wyścig, enter, krótki loading i cały misterny plan runął z ogromnej wysokości - Ford Off Road to typowa zręcznościówka. Na dodatek bardzo średnia.

Mimo że mamy aż 18 pojazdów (z tym "aż" to lekka przesada, ale niech już im tam będzie), to prawie każdy prowadzi się tak samo. Tak samo źle. Auta zachowują się jak wielkie pudełka od zapałek - ni to zwrotne, ni to szybkie. Przyjemność z prowadzenia tych pojazdów jest zerowa. Najgorsze jest to, że właściwie nie trzeba się nawet starać, żeby wyścig wygrać. O rywalach można powiedzieć tylko tyle, że są. Jeżdżą sobie w kółko, popełniają błędy, ale żeby wykorzystali nasze, to już za dużo. Może to dlatego, że ciężko jest w tej grze jakiś błąd popełnić. Teoretycznie da się jeździć bez jakiegoś większego grymasu na twarzy, ale model jazdy w Off Road jest po prostu nijaki, przez co syndrom "jeszcze jednego wyścigu" nie istnieje. Za to można dobrze poznać syndrom "jeszcze jednego niedokończonego wyścigu"…

Trasy są bardzo podobne do siebie. Kilkadziesiąt zakrętów, dwie "hopki", trzy skróty i to wszystko. W grze mamy trzy typy terenu - pustynny, wodny i pokryty lodem. Oczywiście nie ma różnicy czy jedziemy po piasku, czy lodzie. O Off Roadzie też nie można mówić, etapów, podczas których nasza maszyna mogłaby się wykazać swoimi "umiejętnościami", nie ma. No cóż, zręcznościówka to zręcznościówka…

Co ciekawe, w grze jest model zniszczeń! Absurdalny, a jakże, ale jest. Otóż na prędkościomierzu mamy pasek, który informuje nas o stanie naszego auta. Wyobraźcie sobie, że "pędzimy" 150 km/h (oczywiście tego nie czuć…) i uderzamy w skałę. Efekt? Pasek drgnął tylko leciutko. Wystarczy jednak stuknąć się z innym pojazdem, nawet przy małej prędkości, to pasek wariuje jak szalony. Dziwne…

REKLAMA

Ford Off Road to graficzna czwarta liga. Gra wygląda jak tytuły sprzed trzech lat. Auta może i prezentują się nieźle, ale otoczenie woła o pomstę do nieba. Odrobinę lepiej jest z muzyką, tylko dlatego, że utwory ani nie wpadają w ucho, ani nie przerażają. Jest średnio.

Ford Off Road to idealny przykład gry, w którą można zagrać, ale nie wiadomo po co. Model jazdy jest nijaki, gra jest nudna, na dodatek wygląda słabo. Ratunkiem jest spora liczba wyścigów, ale jak można się ścigać, kiedy gra po prostu usypia. Śmieszna jest również cena - osiem dych za taką produkcję, to gruba przesada. Nie warto, zdecydowanie!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA