REKLAMA

Fritz 11: Szachowy Arcymistrz

Dwa miesiące temu miałem przyjemność zrecenzować dla Was wirtualnego szachowego mistrza - Shreddera 10 autorstwa studia Chessbase. Ta sama firma powraca właśnie z jedenastą odsłoną jednego z wiodących programów szachowych, Fritza, o wdzięcznym podtytule "Szachowy Arcymistrz".

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Fritza zna chyba każdy, nawet niezwiązany z szachami gracz. Konkurujący od kilku lat z Chessmasterem program stał się zarówno dobrym pomocnikiem na początku trudnej przygody z tą grą, jak i wyzwaniem dla zaawansowanych graczy. Autorzy wciąż dodają nowe opcje, które mają pomóc w jeszcze lepszej interakcji z Fritzem. Nowinek jest zaskakująco dużo.

REKLAMA

Pierwszą, i jak dla mnie najważniejszą, nowością jest tak zwane magiczne oko. To niepozorne wirtualne urządzonko pokazuje wszystkie możliwe warianty ruchów, które może wykonać zarówno gracz, jak i komputerowy przeciwnik. Za pomocą czerwonej wskazówki oko pokazuje posunięcie sprzyjające silnikowi gry, zielona linia to najlepszy wybór dla gracza. Trzeba przyznać, że to doskonałe ułatwienie dla początkujących adeptów szachów, które zresztą można w dowolnej chwili wyłączyć, tak więc doświadczeni gracze nie będą czuli się potraktowani jak juniorzy.

Kolejnym dodatkiem jest opcja kalkulowania wariantów za pomocą treningu. Jedenasta odsłona Fritza przynosi ze sobą nowe możliwości rozwijania naszych umiejętności. W bazie treningowej zaimplementowano kilka tysięcy sytuacji, z których możemy rozpocząć grę. Jest to bardzo pomocne w momencie rozgrywania partii, gdy znajdujemy się w trudnym położeniu. Wystarczy przenieść naszą sytuację na puste pole gry i znaleźć rozwiązanie naszego problemu. Bardzo pomocne i wygodne narzędzie.

Po raz pierwszy dołączono filmy instruktażowe. Oprócz kilkuminutowych nagrań opisujących wejścia do gry, ruchy pionów czy matowania, znajdziemy też wykłady takich tuz szachowego światka jak Garij Kasparow, Władimir Kramnik czy Rusłan Kasimdżamow. Komentują sposób rozgrywania historycznych partii, pokazują rozwiązania najtrudniejszych pozycji czy legendarnych już zagrań jak Queen's Gambit czy Najdorf. Autorzy zamieścili kilkaset filmów. Słynni szachiści wyczerpują do cna omawiany temat. Jest tylko jedno "ale": wszystkie nagrania są tylko w języku angielskim. Niestety, polski wydawca nie pokusił się o wykonanie napisów, a by wyłowić wszystkie istotne informacje trzeba dobrze znać ten język.

Oprócz tych znaczących zmian twórcy poprawili prawie wszystkie aspekty gry. Do bazy danych dodano jeszcze kilka tysięcy historycznych partii, na których możemy się wzorować walcząc z komputerowym przeciwnikiem, silnik szachowy został poprawiony o 80 punktów Elo. Na serwerze do gry przez Internet można rozgrywać konkursy w rozwiązywaniu zagadek szachowych. Jednakże w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu. Wirtualny trener ni stąd, ni zowąd zaczął popełniać proste, momentami wręcz banalne błędy. Co dziwne, we wcześniejszych edycjach takie potknięcia zdarzały się, jeśli w ogóle, bardzo rzadko.

Oprawa graficzna i dźwiękowa od czasów Shreddera i dziesiątego Fritza nie zmieniła się ani trochę. Znów witają nas windowsowe okienka z mnóstwem statystyk i dwuwymiarowa szachownica. Na minus niestety zmienił się wygląd szachownicy 3D - purpurowe tło niezbyt pomaga w skupieniu się nad rozgrywką. Jak zwykle najbardziej funkcjonalna jest stara, dobra dwuwymiarowa plansza.

Mimo, że wymagania sprzętowe nie poszły w górę, podczas potyczek miałem wrażenie, jakby program sprawował się mniej płynnie od wcześniejszych wersji. Owszem, przeciwnik "myśli" i wykonuje posunięcia w ekspresowym tempie, ale o wiele gorzej jest przy przełączaniu trybów wyświetlania z 2D na 3D oraz przybliżaniu widoku. To dziwne, że program "kaszle" na sprzęcie z dwurdzeniowym procesorem i 2 GB RAM-u.

REKLAMA

Na sam koniec zostawiłem sobie wątpliwą przyjemność wyrażenia opinii na temat polityki cenowej polskiego dystrybutora Fritza. O ile cena Shreddera 10 - siedemdziesiąt złotych bez grosza - była do przyjęcia, tak prawie sto czterdzieści złotych żądane za Fritza to jakiś chory absurd. Na dodatek biorąc pod uwagę fakt, że nowe edycje tego programu szachowego pojawiają się co kilka miesięcy, dla przeciętnego Kowalskiego to ogromny wydatek. Nie wiem, czy tak wysoką ceną wydawca chce sobie zrekompensować niezbyt dużą sprzedaż, ale przecież łaska pańska na pstrym koniu jeździ.

Z tronu Fritza może zrzucić jeszcze w tylko jeden poważny konkurent - Chessmaster. Jego najnowsza wersja pokaże, kto wiedzie prym w szachowym światku. O ile po dziesiątej odsłonie tego programu i Shredderze opatrzonym tym samym numerkiem - mówiąc olimpijsko - produkty Chessbase przybiegały na metę z kilkunastosekundowym wyprzedzeniem, tak teraz może wygrać na ostatnich metrach, a wręcz przegrać na ostatniej prostej. Autorzy dołożyli wiele nowinek, jednak trochę mniej skupili się na samej grze w szachy, co niestety delikatnie odbiło się na jakości programu. Niemniej do czasu pojawienia się nowego Chessmastera - innej alternatywy dla jedenastego Fritza po prostu nie ma. Nie, przepraszam, jest jeszcze Shredder 10, bo wydanie 140 złotych na ten program nie dla każdego jest banałem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA