REKLAMA

Frontlines: Fuel of War

Wojna to ogromna machina. Napędzana zyskami, nowymi zdobyczami, ideami teologicznymi oraz poglądowymi, czy politycznymi intrygami. W końcu nic nie przynosi takich zysków, jak ona. Bitwy, zarówno te ogromne, jak i te małe zawsze powstawały ze względu na teoretycznie ogromnie ważne idee. Walczono w imię swojego boga, w imię własnej ziemi oraz w imię niesnasek z przeszłości. Szlachetne, dumne, lecz jakże irracjonalne to były cele... Czasy się zmieniły, technologia szalenie gna do przodu, a my stajemy się świadkami nowego rodzaju wojen - wojen o surowce.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Dobrym tego przykładem była Druga Wojna Światowa, a dokładniej okupacja wojsk niemieckich. III Rzesza umiejętnie wybierała cele swojej inwazji. Nie bez powodów zajęła pozornie pozbawiony znaczenia Kaukaz. Ropa naftowa, moi mili. Niestety, a raczej stety, na przeszkodzie stanęli dziarscy krasnoarmiejscy ze Stalingradu. Inny, nieco bliższy każdemu z nas przykład: Irak. Piaszczyste ziemie, oddziały marines ubrane w pustynne moro, Mariusz Max Kolonko oraz... ogromne pola ropy naftowej! Oczywiście od rozpoczęcia amerykańskiej krucjaty zdecydowana większość we władaniu U.S.A. Nie muszę chyba mówić o płynących z tego profitach. A więc ropa naftowa, ogromnie ważny surowiec. Napędza połowę świata i jeszcze więcej. Gdyby ten czarny skarb się skończył, świat nie byłby na to przygotowany. Dlatego trzeba temu zapobiec. Za wszelką cenę. Taką właśnie historię opowiada FRONTLINES: Fuel of War.

REKLAMA

Czarny skarb

Kaos Studiox, grupa odpowiedzialna za stworzenie tej gry, wbrew pozorom nie jest nowicjuszem. Jest to zbiór bardzo doświadczonych ludzi, którzy pracowali między innymi przy takich projektach jak Batlefield 2, czy serii Medal of Honor. FPS`y to dla tych panów nie pierwszyzna, to jest bardziej niż pewne. Doświadczony team, poprzez Drugą Wojnę Światową, a następnie fikcyjne czasy teraźniejsze przechodzi do tematu wojen przyszłości.

Rok 2024. Gęb do wykarmienia przybywa, a ropy coraz mniej. Jedyna słuszna diagnoza jest bardzo prosta. Ropy naftowej nie wystarczy dla wszystkich. Tak rozpoczyna się Trzecia Wojna Światowa, wojna o ropę. Jak to zawsze na wojenkach bywa, od razu zawiązały się koalicje i sojusze. Koalicja Zachodnia to połączone siły U.S.A oraz zachodniej Europy, zaś Sojusz Czerwonej Gwiazdy to koalicja Rosji i Chin. Cóż, od razu daje się zauważyć, którzy z nich to ci dobrzy chłopcy [Rosjanie? - Volt:)].

Kompania Braci

FRONTLINES: Fuel of War to dynamiczny FPS z domieszką taktyki. Twórcy chwalą się między innymi skoordynowanymi działaniami z drużyną, czy tym, że sami nic nie zdziałamy. Liczy się drużyna, drużyna i jeszcze raz drużyna. Wiele razy już to słyszałem, dlatego, nawet gdy mówi to Kaos Studiox podchodzę do tego sceptycznie oraz z trzeźwością umysłu. W większości tak zapowiadanych gier bez większych problemów przechodziłem misje stylem "a`la Rambo". Kolejną nowinką, którą wprowadzi FRONTLINES mają być tytułowe linie frontu. Sami wybieramy, przy pomocy strategicznej mapy, gdzie chcemy się udać. Warto podkreślić, iż misje przyjdzie nam wykonywać w dowolnej kolejności. Na tym się nie kończy. W zależności od naszej wygranej/przegranej wcześniej wspomniana mapa odpowiednio się zmienia. uwzględniając wyniki starć, a linie frontu przesuwają się. Żeby nie było zbyt sztampowo, dodatkowo przed każdą misją wybieramy skład drużyny oraz bronie, jakimi będzie dysponował nasz boysband. Mapy, na których przyjdzie nam toczyć bitwy mają być przeogromne, a to dzięki możliwości korzystania z przeróżnych maszyn. Zajechało lekko Battlefieldem 2, prawda? Pokierujemy między innymi futurystycznymi jeepami, helikopterami, czy w końcu tytanowymi czołgami. Wszystko to ma się skrupulatnie trzymać wizji technologii z roku 2024. To samo ma tyczyć się broni, których w połączeniu z wyposażeniem maszyn ma być ponad 40!

REKLAMA

Do 2024 nam daleko

Niestety, szybko nie ujrzymy FRONTLINES na naszych domowych blaszakach. Gra ta ma ukazać się dopiero na przełomie roku 2007/2008. To raz. Weźcie również pod uwagę, że długo przyjdzie zbierać na sprzęt, który bez zadyszki FRONTLINES pociągnie. To dwa. Osobiście jestem pewien, że Fuel of War odniesie sukces. Przemawiają za tym chociażby ludzie, którzy tworzą tą grę. Oni nawet gdyby chcieli, nie potrafili by wydać kaszanki. Właściwie, to według mnie Fuel of War okaże się tylko preludium, a FRONTLINES stanie się serią równie głośną i szanowaną, jak na przykład Medal of Honor czy Call of Duty. No i bardzo dobrze, bo świetnych shooterów osadzonych w niedalekiej przyszłości nigdy nie jest za wiele. Czas zacząć zbierać na upgrade komputera

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA