REKLAMA

Anya Taylor-Joy o roli w filmie „Furiosa”, w którym prawie się nie odzywa: „To było traumatyczne”

Już niedługo, bo 24 maja 2024 roku, do polskich kin w końcu trafi film „Furiosa: Saga Mad Max”. Jest to premiera, na którą z pewnością czeka wielu fanów popularnej serii. Za kilka dni będą oni mogli ponownie odwiedzić ukochane, ale też pełne niebezpieczeństw pustkowia. W nadchodzącej produkcji to właśnie Anya Taylor-Joy wcieli się w rolę tytułowej Furiosy. Aktorka opowiedziała niedawno o swoich doświadczeniach na planie filmu, w którym odzywa się... bardzo rzadko.

Anya Taylor-Joy o roli w filmie Furiosa: Saga Mad Max
REKLAMA

Za kamerą po raz kolejny stanął George Miller, który jest odpowiedzialny za wszystkie części z serii, począwszy od 1979 roku. Jest on również współtwórcą scenariusza oraz producentem. Można więc śmiało wnioskować, że film „Furiosa: Saga Mad Max” będzie wiernie trzymał się klimatu oraz estetyki, które widzowie pokochali w 2015 roku, gdy światło dzienne ujrzał tytuł „Mad Max: Na drodze gniewu”. To właśnie twórca zadecydował o tym, że główna aktorka w nadchodzącym tytule będzie mówiła naprawdę niewiele. George Miller zdecydowanie nie jest fanem zbyt dużej liczby słów. Okazuje się, że Anya Taylor-Joy dostała jedynie trzydzieści linijek dialogu. Reżyser sam przyznał, że to właśnie dialogi są odpowiedzialne za spowalnianie akcji na ekranie. Dodał również, że osobiście jest fanem „czystego kina”, czyli mistrzów niemych produkcji. Wśród ulubieńców pojawili się Buster Keaton oraz Charlie Chaplin. Miller zaznaczył, że Hitchcock zdefiniował „filmy” („movies”), wtedy, gdy nie trzeba było czytać dialogów, podczas pokazu w Japonii.

REKLAMA

Anya Taylor-Joy o swojej roli w filmie Furiosa: Saga Mad Max

Anya Taylor-Joy podzieliła się ostatnio swoimi doświadczeniami z planu nadchodzącego filmu „Furiosa: Saga Mad Max”. Aktorka przyznała, że pierwszy seans tytułu był dla niej dość traumatyczny. Przypomniało jej się wówczas, jak brudna musiała być, żeby w kamerze całość wyglądała idealnie. Według jej słów sam makijaż zajmował mnóstwo czasu. Musiała przecież pasować do świata George’a Millera wręcz perfekcyjnie. Wspomina o tym, że gdy spojrzała na siebie pierwszy raz w lustrze, to praktycznie się nie poznała. Wtedy właśnie odczuła, że naprawdę wygląda jak stworzenie z Czarnej Laguny. Anya Taylor-Joy zwróciła również uwagę na wysiłek fizyczny. Zaznaczyła, że wcześniej trenowała balet, ale rola w filmie wymagała od niej zupełnie innego rodzaju sprawności. Przerzuciła się więc na trening siłowy. Ćwiczyła z ciężarami, które zapewniły jej stabilność i siłę w ramionach. Podkreśliła, że musiała jakoś utrzymać w ręku ciężką broń, a przy okazji ustać też na własnych nogach.

Anya Taylor-Joy powiedziała także, że kolejny problem był związany z emocjami. Musiała mieć nad nimi pełną kontrolę, gdyż, jak sama wspomniała, na filmowym pustkowiu każdy ich wybuch jest karany śmiercią. Aktorka musiała zaakceptować realia świata przedstawionego oraz zrozumieć energię, którą próbował oddać reżyser. George Miller nałożył na nią wiele ograniczeń, ale nie zrobił tego bez powodu, gdyż tytułowa Furiosa również jest w produkcji nieustannie tłumiona. Anya Taylor-Joy podkreśliła również, że pierwszy seans filmu „Furiosa: Saga Mad Max” wiązał się dla niej z powrotem do świata ciężkiego oraz bardzo brutalnego. Nie przyjęła tego zbyt dobrze – przez pierwsze minuty płakała, a później nie była w stanie nic powiedzieć.

To jest pustkowie, a każdy wybuch emocji jest karany śmiercią. Jakakolwiek empatia jest karana śmiercią - jakakolwiek życzliwość, naprawdę. To wszystko miało dla mnie sens. Myślę, że ograniczenia nałożone na mnie przez George'a stworzyły idealne oddziaływanie postaci, która jest nieustannie tłumiona, przez cały film.

- mówi Anya Taylor-Joy
Zwiastun filmu Furiosa: Saga Mad Max
REKLAMA

Więcej o serii „Mad Max” czytaj na łamach Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA