"Gadka sfrustrowanego Tadka"
Polska, kraj nad Wisłą ("na lewo lewy most, na prawo lewy most, a dołem jakaś lura brudna płynąć usiłuje"), kraj absurdów. Wspaniały kabaret dla wszystkich obcokrajowców... Można by tak długo, ale miejsca szkoda. Przejdźmy jednak do sedna. Jak wiadomo nie wszystko u nas jest piękne, ale czasami niektóre pomysły naszych władz przechodzą wszelkie granice. Jako że mamy wakacje, a więc porę wyjazdów. Dlatego też zdarza mi się od czasu do czasu odwiedzać główny dworzec kolejowy w mieście. I właśnie tam miałem przyjemność przyjrzeć się kolejnym, wspaniałym pomysłom ekipy rządzącej. Odejdźmy jednak na chwilę od tematu.
Jakiś czas temu Legia Warszawa zasłynęła ze wspaniałej rozróby zorganizowanej, można by rzec, na życzenie samego zarządu klubu, w wyniku czego zespół kochany "przez wielu dresików" został wyeliminowany ze światowych rozgrywek. Jednak nie to jest ważne. Wszyscy oburzają się w tym momencie na pseudokibiców, że to ich wina, że to zło wcielone i w ogóle wszystko, co najgorsze. Jak się okazuje jednak, nie tylko oni są winni. Ot banda znudzonych życiem chłopaków, nie mających perspektyw na życie, żyjących często w szarych blokowiskach, gdzie jedyną rozrywką jest "naprać dziada". Więc taki mecz jest niezłą okazją na sprawdzenie umiejętności nabywanych z takim mozołem przez całe miesiące na mieście. I tutaj najważniejsze. Czy kiedykolwiek Legia (można to odnieść do innych klubów) poczyniła pewne kroki, mające na celu zminimalizowanie tego zjawiska. Odpowiedź brzmi NIE! Owszem, po niejednej rozróbie menadżerowie przepraszali i obiecywali, że to się nie powtórzy. Nikt jednak nie zrobił żadnych konkretnych kroków. I oto mamy efekty. Kibole zachłysnęli się wolnością i pojechali za swoim klubem na wyjazd, robiąc przy okazji obciach całej Polsce. Taka dygresja, aczkolwiek niezbędna. Wracamy do głównego tematu.
A chodzi tu o głupotę polskich władz, które wolą wydawać ciężko uzbierane przez państwo pieniądze na "ochronę" takich podgolonych łebków. To, co zobaczyłem pamiętnego dnia na dworcu, z jednej strony nieźle mnie rozbawiło, jednak z drugiej zmusiło do refleksji, czego wynikiem są poniższe wypociny. Dzień z pozoru, jak co dzień. Jednak dla obszernego grona kibiców istne święto. Oto między sobą zmierzą się odwieczni rywale. Żeby nie podawać nazw zespołów weźmy na to Wściekłe Kurczaki i Leniwe Świnie. Co i tak w gruncie rzeczy nie jest ważne, bowiem poziom naszej piłki kopanej jest śmiechu warty, a każda kolejna drużyna nie lepsza od poprzedniej. W każdym razie, kibice jednej drużyny, jadąc na "imprezę" wyjazdową, przez praktycznie cały czas są pilnowani przez setki ludzi, których przeca trzeba skądś opłacić. Jeśli oba miasta dzielą setki kilometrów, wtedy najpopularniejszym środkiem transportu staję się poczciwy pociąg lub jeszcze lepszy "pekaes". Powoli dochodzimy do sedna. Teraz dla każdego z tych środków lokomocji jest łącznie kilkadziesiąt stacji, dworców i wszelkiego rodzaju przystanków w danym mieście.
I teraz zaczynają się schody, bowiem wszystkie trzeba obstawić. Nie dość, że przed przyjezdnymi, ale jeszcze nawet przed własnymi kibicami, którzy w ramach euforii po wygranej potrafią zdemolować nawet swoje własne miasto. No, ale balować, to balować. Nie ma żadnych półśrodków. Nie odchodźmy jednak za daleko. Na dworcu, na którym byłem była co najmniej setka, jak nie więcej "niebieskich" wyposażonych w wielkie plastikowe tarcze i czarne pały. I teraz pomyśl. Ile trzeba pieniędzy wydać, żeby obstawić wszystkie newralgiczne punkty w mieście. Jednak na tym nie koniec.
Owszem zgodzę się, iż władze działają dla mojego bezpieczeństwa i m.in. dzięki temu nie brałem nóg za pas widząc pociąg wyładowany kibicami śpiewającymi swoje jakże piękne i bogate w złote myśli hymny. O tym jednak będzie dalej. Tymczasem miałem niezły ubaw na miejscu, bowiem nagle organizacja kompletnie padła i sama ochrona pogubiła się. Okazało się bowiem, że spóźniony pociąg przyjedzie na inny peron. Lecz żeby było ciekawiej, policjant koordynujący akcją otrzymał tą wiadomość już po fakcie. Zanim cała ekipa dzielnych wojaków ewakuowała się z jednego peronu na drugi, pociąg zdążył się już w połowie wypróżnić. Aż strach myśleć co by było, gdyby nie przyjechał z własnymi "ochroniarzami" (weź pod uwagę kolejne gęby, które trzeba wykarmić). Trochę potu, trochę biegania i policja zapanowała nad rozentuzjonowanym tłumem kibiców. Jednak żeby młodym chłopcom nie było smutno, nasze wspaniałe władze zorganizowały im towarzystwo także poza dworcem.
Parę milionów z budżetu miasta poszło się, lekko mówiąc, gonić. Jednak to nie koniec. Teraz trzeba obstawić cały stadion, aby nie daj Boże chłopcy się nie pobili z nadmiaru emocji, czy może piwska szumiącego we łbach (swoją drogą chyba alkoholu nie można wnosić na mecze - ale tylko teoretycznie). Jednak jak by takie coś miało się zdarzyć, to i tak mundurowi minimum przez pół godziny nie będą mogli nad wszystkim zapanować. Kolejna kasa mówi nam do widzenia. A co po meczu?
Po meczu jedni wracają do domu (znowu trzeba ich odeskortować), a drudzy świętują biegając po mieście i "nawracając" wszystkich niewierzących na swój klub. I znowu na miasto wychodzą setki policjantów. I znów kolejne pieniądze przepadają. Prawda, że głupota?
Pomyśl jeszcze na koniec, że takie coś się dzieje regularnie, co kilka dni w skali całego kraju. Dużo nie trzeba, aby dojść do wniosku, że w ciągu kilku miesięcy w całej Polsce wydawane są bezmyślnie miliardy polskich złotych. A co gorsza twoich złotych...
A wystarczyłoby pomyśleć. Dopóki nasz kraj nie stanie się państwem normalnym, państwem prawa i porządku nie ma się co szarpać z "karkami". Wcale nie chodzi tu o surowe kary, bowiem to też już próbowano. Zamiast wydawać niewyobrażalne sumy, wystarczyłoby organizować spotkania zamknięte. Tak! Może to absurdalny pomysł. Ale nagle, ni stąd, ni zowąd znalazłyby się pieniądze dla głodujących dzieci, na budowę dróg, nawet sam Lepper z Kaczyńskim mogliby sobie nowe biuro urządzić. A niech cieszą się! Wystarczyłoby pokazywać transmisje na żywo lub chociażby retransmisje meczów i problem z głowy. Może i niektórych oburzę w tej chwili, może i głupio gadam. Ale po jasną Anielkę mamy trwonić pieniądze na nierobów, którzy zamiast pójść do pracy, organizują stadionowe bitwy. Czemu my mamy cierpieć? Przecież to my za wszystko płacimy. A rząd nie dość, że sam się mocno obłowi, to jeszcze organizuję dobrą zabawę dla nic nie wartych ludzi. Taka jest prawda i nie boję się tego powiedzieć.
Po raz kolejny... Niestety żyjemy w kraju absurdów, gdzie osoby odpowiedzialne za poprawę życia wszystkich obywateli, mają ich głęboko w d.... Mało tego. Przykład, jaki zamieściłem powyżej można podciągnąć pod wiele innych rzeczy. Tylko inne przypadki nie obrazowałby sytuacji tak dobitnie, jak powyższe. A miał być krótki tekst do Hyde Parku i co?