REKLAMA

Galeria Piękności

Plaża. Opuszczone miasto. Piękne kobiece uda i biusty podskakujące w rytm uderzeń piłki do siatkówki. Strzelba i strach w oczach na myśl o kolejnym spotkaniu z mieszkańcami Raccoon. Gdzie indziej znowu świat Shinry i partyzantów chcących zmienić go na lepszy. Zapomniane Krainy i historia dziecka Bhaala. Kobiety towarzyszą nam wszędzie i zawsze. Cechą kobiety jest piękno. Wirtualne czy nie, domeną piękna jest atrakcyjność.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Zadanie postawione przede mną jest dość trudne. O ile w życiu codziennym bywa różnie, o tyle w grach raczej ciężko znaleźć kobiety nieatrakcyjne. Wymienić zaś wszystkie z nich byłoby niemożliwe. Postanowiłem więc skupić się na tych, które zapisały się, czy to na kartach historii, czy naszej pamięci, na zawsze. Pewnie wszystkie z nich są Wam znane, lubiane mniej lub bardziej i ponad wszelką wątpliwość - niezapomniane. Bo przecież wszystkie je kochamy.

REKLAMA

Zwyczajnie nie pamiętam, która seksbomba pojawiła się pierwsza. Wydaje mi się, że Lara Croft, więc przy tym zostańmy. Wydanie pierwszej gry spod znaku serii Tomb Raider miało miejsce w roku 1996 i od razu jasne jak słońce w południe stało się, że pani archeolog (z lekko przydużym biustem i nierealnie zgrabnym tyłeczkiem) zostanie ikoną popkultury końca tysiąclecia. Te kształty powalały na kolana wszystkich facetów. Wielu pewnie zagrało w Tomb Raidera tylko dlatego, że widok TPP zmuszał ich do gapienia się na pupę głównej bohaterki. Wtedy jeszcze mimo wszystko trochę kanciastą, ale progresywny lifting to znak upływu czasu, który to podobno zabija piękno. Stare przysłowie zmuszeni zostaliśmy włożyć między ludowe baśnie a gminne wieści, gdyż najnowsze karty graficznie nie pozwalały mimo wieku odciągnąć wzroku od ciała panny Croft. Przeważnie odzianego dość skromnie bądź szczelnie w lateks (aż, cholera, nie wiem co lepsze). Warto też na chwilę chociaż zatrzymać się przy filmowej postaci Lary Croft. Mimo iż samo dzieło wybitne nie było, to aktorka (aczkolwiek kwestia gustu), a raczej jej uroda, przez wielu za taką została uznana. Angelina Jolie była raczej dobrym wyborem, chociaż pojawiły się i głosy sprzeciwu. Wreszcie należy także wspomnieć o dość szerokiej gamie modelek, które wcielały się w panią archeolog przez zeszłe jedenaście lat. Obecnie seksowna Karima Adebibe występuje na wszelkich prezentacjach kolejnych wydań gry-legendy.

Dużej galerii atrakcyjnych pań dorobił się kolejny, wcale niemniej znany tytuł, mianowicie Resident Evil. Najbardziej znana z nich, Jill Valentine, pierwsza dama serii, pojawiła się na naszych ekranach również w roku 1996. Mogę założyć się, że większość mężczyzn rozpływało się na widok pięknej komandoski radzącej sobie z zombie i innymi zagadkami dziwnej posiadłości na obrzeżach Raccoon. Zdecydowanie najbardziej rozpoznawalna postać serii, pojawiająca się w części pierwszej i trzeciej, po prostu piękniała w oczach. Druga, dokładniej opisana w osobnym artykule kobieta to Ada Wong - Kobieta w Czerwieni, ubrana w długą, właśnie czerwoną suknię, buty na obcasie (ciekawe, cholera, jak ona w tym biega…) oraz dzierżąca w dłoni spluwę. Poznajemy ją w drugiej części Resident Evil, kiedy to pomaga i zakochuje się w Leonie - jednym z dwojga głównych bohaterów gry. Nie będę rozpisywał się na temat tej postaci, gdyż zrobił już to Bombski. Niemniej jednak została nam jeszcze jedna kobieta, nierozerwalnie związana z grą - Claire Redfield, rzecz jasna. Nie sposób jej pominąć, chociaż pojawiła się (mowa tu o podstawowych wydaniach RE, a nie tych mniej znanych, w których Claire już występowała: Code Veronica na przykład) tylko u boku Leona Kennedy w części drugiej. Dziewczyna w Raccoon znalazła się, by szukać swojego brata, Chrisa, znanego z części pierwszej. Okazuje się jednak, że ten wyjechał już dawno. Dalsze jej losy (ta część, w której przyjdzie nam sterować Claire) to próba ucieczki z miasta-pułapki. Oto krótko zarysowane sylwetki trzech najbardziej znanych kobiet serii, jej głównych bohaterek, bo przecież na mężczyzn w tym miesiącu Playback nie zwraca uwagi.

Cate Archer, kobieta-Bond, czyli odpowiedź płci pięknej na przystojniaka Jej Królewskiej Mości. To kobieta piękna i zabójcza, chociaż naiwna i pakująca się w problemy równie często, co Jim Carrey jako psi detektyw. Pierwsza część No One Lives Forever, wydana w roku 2000, mimo jednych z najwyższych ocen w naszej prasie, sukcesem komercyjnym niestety nie była. Druga część także, ale to osobny temat. Niemniej jednak NOLF stał się klasykiem wśród niestandardowych shooterów. Może i ze względu na postać agentki Archer, a może i przez świetnie oddany klimat lat sześćdziesiątych - tak kolorowych, że aż ledwo dających się znieść. A może i dzięki sporej ilości ciekawych gadżetów, niemal kopi tych, które widzieliśmy w Bondzie i takiej samej ilości zabawnych broni, między innymi iście Star Warsowych "laser gunów".

Gry cRPG, umiejscowione generalnie w fantastycznych światach, przedstawiają nam przeważnie kobiety tak bajecznie piękne, że aż nie chce nam się wierzyć, iż takie bóstwa mogłyby istnieć (w końcu przeważnie o elfkach mowa, ale cóż to). Pierwsze wrota Baldura były niestety raczej dziecinne, więc nie było czego podziwiać; Torment zaś nie dawał nam takich możliwości graficznych, więc te dwa tytuły odpadają, chociaż gdyby dodać tu czy tam, Anna i Nie-Sława na pewno warte byłyby dłuższej wzmianki. Wszystko zaczęło się, moim zdaniem, od drugiej części Wrót. Aerie, Jaheria, Viconia - dla niektórych fetyszystów może i nawet Bodhi. Chociaż widzieliśmy tylko pojedyncze obrazki z gry, dodatkowo rysowane (tzw. portrety), to jest co przywoływać. Pierwsza będzie zdecydowanie Jaheira, i chociaż osobiście jej nie lubiłem, to zawsze uważałem ją za najpiękniejszą kobietę sagi. Szerzej o Jaherirze w osobnym artykule, także zapraszam tam, a my przejdźmy dalej. Aerie. Można powiedzieć, że Aerie jest najlepszym przykładem na to, jak można być w życiu nieszczęśliwym. Złapana przez handlarzy niewolników, pozbawiona swoich pięknych skrzydeł, dostała się do cyrku. Jednakże jego właściciel okazał się dobrym człowiekiem (a raczej gnomem) i traktował Aerie jak córkę. Gdy dziewczyna poznaje dziecko Bhaala i kiedy ratujemy jej przybranego wuja, postanawia udać się z nim razem w podróż. Dla ludzi nie lubiących borykać się problemami miłosnymi i typowymi życiowymi problemami stworzona została pewnie postać Viconii. Z kobietą o takim charakterze na pewno żaden miłośnik dreszczyku w związkach nie będzie miał powodu do narzekania. Chyba najbardziej wredny charakter gier komputerowych, może co najwyżej rywalizować ze wspomnianą przy okazji Tormenta Anną. Warto wspomnieć także, że również i Viconia daje nam możliwość romansu, tak jak każda z wyżej wymienionych postaci. Fetyszystom zaś niewątpliwie seksowna może wydać się Bodhi - wampirzyca, siostra naszego prześladowcy, Jona Irenicusa. Wymieniając RPGowe piękności, nie mogłem pominąć także Lady Aribeth, elfiej paladynki, przewijającej się przez serię Neverwinter Nights niemal w każdym dodatku do części pierwszej i rzecz jasna w podstawie. Pamiętam, że swego czasu pojawił się sporej wielkości plakat z roznegliżowaną Aribeth w roli głównej. Żałuję szczerze, że nie mogłem go znaleźć…

REKLAMA

Gatunkiem, który prezentuje nam jeszcze bardziej wojownicze kobiety niż te z fantastycznych światów, są tzw. bijatyki, czyli popularnie mordobicia. Nie jestem ich wielkim fanem, więc zmuszony jestem przedstawić Wam sylwetki tylko tych pań, które występowały w serii Tekken. Nie wiem, czy ktoś zgodzi się z tym stwierdzeniem, jednak osobiście uważam, że tak naprawdę pierwszym prawdziwym Tekkenem była "dwójka". Dopiero wtedy wykształciła się ta "tradycja", to, co w nim klasyczne. Wtedy także pojawiły się pierwsze znane i jakże seksowne kobiety. Na pierwszy plan wysuwają się postacie dwóch sióstr - Niny i Anny Williams. Obie się nienawidzą, obie są tak samo zabójcze, jak piękne. Ich style walki niewiele różnią się od siebie, obie czerpią z Bono i Aikido, przez co wszystko jest jeszcze bardziej niebezpieczne niż na to wygląda. A wygląda bardzo ładnie - Nina zawsze w obcisłych spodniach, Anna w czerwonej sukni z jakże dobrze umiejscowionym rozcięciem. Postacie sióstr Williams przewijają się przez całą serię i zawsze, jak to zwykle w grach, z części na część są coraz piękniejsze. Mówiąc o damach serii Tekken, nie można nie wspomnieć Julii - słodkiej osiemnastolatki z USA, która przyjeżdża na turniej, by zdobyć trochę informacji. Postać mało znana i trochę poboczna, ale zdecydowanie warta uwagi.

Wiem, że nie wymieniłem wszystkich wirtualnych piękności. Nawet nie zdołałem wymienić paru ich procent, bo po prostu zabrakłoby mi stron w Wordzie, a klawisz spacji przetarłby się niemiłosiernie, a nie chciałem robić z tego artykułu piętnastostronicowego tasiemca, gdyż niewielu z was dotarłoby do końca. Właściwie opisałem tylko te postacie, które znam z własnego doświadczenia, czyli grania w gry, w których one występują. Nie uważam, że pokazanie wszystkich pań niczym na pokazie mody ma jakiś sens, toteż wybrałem naprawdę niewiele z nich, jednak tych najbardziej znanych i dopowiedziałem parę zdań prócz tych oczywistych, czyli wychwalających ich urodę. Cieszę się też z tego, że zmieściłem się na tak niewielkiej ilości stron (proporcjonalnie do tego tematu-rzeki), zarazem przekazując tak wiele. A na zakończenie życzę Wam jeszcze większej ilości przygód z takimi seksbombami, jak te wymienione, mimo że to tylko piksele i tekstury. ;)

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA