REKLAMA

Ghostbusters The Game

Ostatnio nastała moda na tworzenie adaptacji znanych filmów. Planowano grę na podstawie słynnego Taksówkarza (You talkin' to me?), stworzono komputerowego Ojca Chrzestnego (I'll make him an offer he can't refuse), Scarface'a (I always say truth. Even when I lie). Teraz przyszedł czas na Ghostbusters.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Chyba każdy oglądał i polubił filmy o nieustraszonych pogromcach duchów, więc rokowania dla gry są bardzo pozytywne. Początkowo egranizacją Ghostbusters chciało się zająć studio Zootfly (twórcy między innymi serii Panzer Elite Action), ale na nieszczęście dla nich grę zaplanowała już sobie o wiele potężniejsza firma - Sierra, część koncernu Vivendi. Tak poważna korporacja nie może sobie pozwolić na wtopę, więc komputerowi pogromcy z pewnością prezentować będą satysfakcjonująco wysoki poziom.

REKLAMA

Skąd ta pewność? Chyba każdy fan filmu byłby spokojny, gdyby wiedział, że w proces tworzenia gry zaangażowana jest część ekipy, która pracowała nad filmową wersją! W grze usłyszymy głosy aktorów znanych z pierwowzoru, m.in. Erniego Hudsona, Billa Murraya, Harolda Ramisa i Dana Aykroyda. Dwaj ostatni będą również odpowiedzialni za scenariusz. Dzięki nim, nie trzeba się obawiać o klimat czy też humor serii, bo ta grupa z pewnością zadba o jak najlepszą adaptację. Dla odpowiedniego przeniesienia na mały ekran specyficznych dowcipów, programiści z Terminal Reality zrezygnowali z interaktywnych dialogów. Gdyby gracz w nieodpowiednim momencie uruchomił dany skrypt, cała pointa żartu obróciłaby się w pył. Tak poważne podejście do całości gwarantuje, że scenariusz gry będzie równie zabawny, co ten znany z filmu.

Ghostbusters The Game bynajmniej nie będzie opowiadała historii znanych z filmu. To będzie kontynuacja przygód łowców duchów. Akcja gry ma się rozgrywać dwa lata po wydarzeniach znanych z Ghostbusters II. Po tym jak Aykroyd i spółka pokonali demonicznego ducha tyrana z Mołdawii, dostają tak ogromną ilość zleceń, że nie mogą sobie z nimi poradzić. Przyjmują do swojej ekipy nowego członka, w którego wcielać się będzie właśnie gracz. Przyda im się ten młody człowiek, bo miastu ponownie zagraża zagłada. Duet Aykroyd i Ramis niechętnie dzielą się jakimikolwiek informacjami dotyczącymi scenariusza, ale wiadomo, że… będzie ostro. Niestety muszę zawieść wszystkich tych, którzy wiązali jakieś erotyczne oczekiwania ze słowem "ostro". Mam na myśli, iż nie będzie lekko zarówno dla miasta Nowy Jork, jak i dla graczy, bo zmierzymy się właściwie ze wszystkimi monstrami znanymi z filmów. Oczywiście, lista naszych przeciwników zostanie wzbogacona o kilka jakichś nowych potworów. Spotkamy ogromnego bałwana podobnego do ludzika z reklam firmy Michelin - Stay Puft Marshmallow Mana, zielonego głodomora Slimera oraz Bibliotekarkę z pierwszej części Ghostbusters. Z nowych straszydeł warto wymienić golema złożonego z książek i bardziej tradycyjnego ducha - Phantasma.

Walczyć w grze będziemy w znany z filmów sposób, przy użyciu standardowego wyposażenia każdego pogromcy duchów. Tradycyjny ekwipunek wzbogaci broń, której jeszcze nie ujawniono. Dodatkowo otrzymamy plecak Proton Pack, działający w trzech różnych trybach. Pierwszy (Proton Beams) pozwala uchwycić zjawy, drugi (Electron Beams) działa jak tradycyjna broń, trzeci zaś (Slime) strzela śluzem, którym można posklejać ducha razem z otaczającymi go przedmiotami. Za pomocą Proton Packa będziemy mogli pochwycić zjawy i zamknąć je w pułapce (tak samo jak w filmowej wersji!). Przydatny może się okazać PKE Meter, za pomocą którego będziemy wykrywać obecność istot paranormalnych. Pozycję niewidocznych gołym okiem duchów ustalimy dzięki Ecto Gogle. Pojawi się również samochód pogromców - Ecto-1, lecz nie dane nam będzie zasiąść za jego kierownicą. Wielka szkoda, bo mogłoby to być bardzo miłe urozmaicenie.

REKLAMA

Pora na krótkie omówienie interfejsu, który został tutaj ciekawie umieszczony. Otóż, Proton Pack zaprojektowano tak, by wyświetlał wszystkie informacje dotyczące "międzymordzia". Nie uświadczymy tutaj zawalających ekran wskaźników energii, amunicji, itp. Wszystko jest wyświetlane za pomocą plecaka. Ciekawostką jest również interaktywność walki. Wiem, że nieco dziwnie to brzmi, bo w końcu potyczki w grach TPP od zawsze zależały od celności gracza itd., jednak tutaj, by porwać ducha, nie wystarczy strzelić w niego Proton Beams. Trzeba jeszcze odpowiednio nakierować promień wraz z pojmaną zjawą (za pomocą prawej gałki pada lub myszki) tuż nad pułapkę.

Ghostbusters hula na kolejnej wersji silnika Infernal (ten sam, który kiedyś napędzał BloodRayne) i trzeba przyznać, że grze wyjdzie to raczej na zdrowie. Nie ma mowy o szczegółowości rodem z Crysisa, ale nie można powiedzieć, iż komputerowi pogromcy duchów wyglądają brzydko. Warto wspomnieć o realistycznym modelu fizyki, który pozwala na właściwie całkowite zniszczenie lokacji! Wygląda to szczególnie efektownie podczas szamotaniny z duchami. Upiory schwycone promieniami Proton Beams wywijają w powietrzu takie kozły, jakich nie powstydziłby się sam Neo z Matrixa, przy okazji łamiąc stoły, niszcząc ściany, przewracając półki. Krótko mówiąc czeka nas niezła rozwałka. Teraz pozostaje jedynie czekać, bo premiera zaplanowana jest na trzeci kwartał bieżącego roku. Mam nadzieję, że Ghostbusters nie zawiedzie i da wystarczająco dużą frajdę nie tylko fanom filmów, ale także zwykłym graczom.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA