2. sezon jednego z najlepiej ocenianych seriali w historii Netfliksa dowozi! Nowy "Heartstopper" jest świetny
Pierwszy "Heartstopper" wziął szturmem serca subskrybentów Netfliksa - i słusznie, bo to naprawdę fantastyczny serial. Premierze 2. sezonu towarzyszyły obawy co do jakości kontynuacji - jak to zwykle bywa w przypadku produkcji, których otwarcie okazało się tak udane. Uspokajam: fani "jedynki" i tym razem powinni być usatysfakcjonowani.
OCENA
Ubiegłoroczny "Heartstopper" Netfliksa okazał się wielkim zaskoczeniem - to świetnie napisany serial, który błyskawicznie skradł serca widzów. Odcinkowa adaptacja komiksu autorstwa Alice Osman zręcznie przeniosła na ekran jego bezpretensjonalne ciepło - to wciąż subtelna i niezmiernie urocza opowieść, od której trudno się oderwać. Budująca, rozgrzewająca serca i poprawiająca humor. Zapewniająca solidną rozrywkę nie tylko nastoletnim widzom, opowiadająca o pierwszych miłościach i dojrzewaniu w sposób wiarygodny, unikająca uproszczeń, ani przez chwilę nie naiwna.
2. sezon serialu utrzymuje wszystko to, co w zeszłorocznej odsłonie okazało się najlepsze. Oto burza potężnych, różnorodnych nastoletnich emocji - miłości, lęku, rozczarowania, smutku, radości - targających bohaterami w szkolnym środowisku. Nick i Charlie cały czas pracują nad swoją relacją i cieszą się sobą nawzajem (dodajmy, że pierwszy z chłopców chce wyznać Imogen prawdę o swojej orientacji, a rodzice drugiego zaostrzają domowe zasady ze względu na szkołę); Tara i Darcy mierzą się z komplikacjami, a Elle i Tao powoli uświadamiają sobie, że to, co ich łączy, może być bardziej złożonym uczuciem niż przyjaźń. W międzyczasie bohaterów czekają wycieczka do Paryża... i egzaminy.
Czytaj także:
Heartstopper, sezon 2. - recenzja serialu Netfliksa
2. sezon "Heartstoppera" to coś więcej, niż powtórka z rozrywki. Po pierwsze - twórcy pamiętają o konsekwentnym rozwijaniu bohaterów czy nadawaniu głębi postaciom dalszego planu. Dalej: nie boją się podjąć tematów z pozoru błahych, ale ważnych dla osób dojrzewających i mierzących się z rozmaitymi problemami tego okresu (włącznie z poszukiwaniem własnej tożsamości i próbą zbadania oraz zgłębienia swoich uczuć). Nie obawiają się też sekwencji, które dla starszych odbiorców mogą być źródłem delikatnego zażenowania (czy też - jako że brzmi to nieco łagodniej - cringe'u) - reakcji na niepoważne, nieco infantylne, ale w pełni naturalne, autentyczne i... urocze zachowania czy teksty młodych bohaterów.
Doceniam też to, że mimo wielu cech charakterystycznych dla serialowych opowieści o nastolatkach, tej udaje się odpuścić naciągane czy wręcz absurdalne wątki. Przy okazji bohaterowie i ich zachowania nie są na siłę udoroślone - serial, podobnie jak oryginał, stara się pielęgnować licealną esencję, czyli nieprzekłamaną wyjątkowość i niezwykłość nastoletniego życia. "Heartstopper" to dosłownie jeden z najbardziej akuratnych i najczystszych portretów tego, co to znaczy być nastolatkiem. Skrupulatnie bada przeszłość, pragnienia i bolączki kolejnych postaci, eksplorując najróżniejsze aspekty dojrzewania. Imponuje szczerością. A mimo rezygnacji z usilnego udoroślenia i uniegrzeczniania, nie infantylizuje - młodzi ludzie są tu zazwyczaj świadomi siebie i swoich uczuć (albo starają się je rozgryźć), nawet jeśli nie do końca wiedzą, jak je wyrazić. Urocza i wartościowa perełka.