REKLAMA

Horizon: Zero Dawn zapowiada się na grę roku. A może i na coś więcej – relacja Spider’s Web

Mieliśmy okazję odwiedzić studio Guerilla gdy kończyło ono prace nad grą Horizon: Zero Dawn. Widzieliśmy jak powstaje, a przede wszystkim mogliśmy zagrać. Wrażenia w skrócie? Jedno wielkie "wow!".

Horizon: Zero Dawn
REKLAMA
REKLAMA

"Żeby tego nie spartolili, żeby tego nie spartolili, żeby tego nie spartolili…". Przez cały czas powtarzałem sobie to w głowie, gdy wraz z Marcinem lecieliśmy do Amsterdamu na zaproszenie Sony i studia Guerilla. Od samego początku, od pierwszych zapowiedzi, Horizon: Zero Dawn zapowiadał się bowiem cholernie obiecująco.

Gra na materiałach udostępnianych przez Sony wygląda nie tylko olśniewająco, ale też ma swój przepiękny, unikalny styl. Projekt świata, w którym się rozgrywa i jakość techniczna gry, a także jej forma dawały wielkie nadzieje.

Horizon: Zero DawnOto bowiem mamy nastawioną na akcję grę RPG, której fabuła rozgrywa się w jakieś tysiąc lat po upadku ludzkości. Nikt już nie wie i nie pamięta, co się właściwie wydarzyło. Natura znowu dominuje nad człowiekiem (a właściwie, to nad mikrymi plemionami), a oprócz zwierząt i ludzi na świecie istnieje jeszcze jeden rodzaj fauny, jakim są inteligentne – na poziomie zwierząt – roboty.

Pomysł idealnie pasuje w mój gust. Nastawienie na fabułę? Jest! Ale takie, by nie siedzieć godzinami w tabelkach i buildach postaci? Tak! Postapokaliptyczne klimaty? Są! Oryginalny pomysł na świat i scenariusz? Tak! Jakość grafiki? Super!

Horizon: Zero DawnTyle że studio Guerilla znam z serii Killzone. Cechujących się fajną opowieścią, niesamowitą grafiką i cholernie drewnianą, nudną rozgrywką. Seria ma swoich fanów, skoro doczekała się już tylu sequeli, ale jak dla mnie zawsze była bardziej pokazem technicznej mocy PlayStation, niż dobrymi grami tak po prostu.

A jaki będzie Horizon: Zero Dawn?

Malutki fragment gry działającej na „żywym kodzie”, jaki widziałem na targach E3, rodził ogromne nadzieje. Świat, który sprawia wrażenie jeszcze większego od tego z Wiedźmina 3 i jeszcze dokładniejszego jak najbardziej był obecny. Tak jak olśniewająca oprawa graficzna, która wtedy jeszcze miała problem z wygenerowaniem 30 czy nawet 24 klatek na sekundę. Widziałem jednak zbyt mało.

Teraz też trudno mi ocenić tę grę, wszak grałem w nią niecałe trzy godziny. Opinię jednak mogę sobie wyrobić. Tak skrócie? "O kurde, ale gra, 11/10!" Bo w Horizon: Zero Dawn po prostu wszystko działa.

Horizon: Zero DawnZacznijmy od tego, co widać gołym okiem.

A więc od wzorowej oprawy wizualnej. Prawie w każdym momencie gry nie było żadnego problemu z utrzymaniem stałych 30 klatek na sekundę na PlayStation 4. Kilka minut spędziłem również przy PlayStation 4 Pro w wyższej rozdzielczości i HDR i również nie dostrzegłem żadnych problemów.

A to, jak ta gra wygląda, robi niesamowite wrażenie. Złożone, wieloelementowe obiekty. Ostre, czytelne tekstury. Level of detail, czyli parametr opisujący jak daleko od obserwatora obiekty są podmieniane na te mniej szczegółowe, ustawiony tak wysoko, że tych przejść w zasadzie nie widać. Gęste trawy, niesamowite efekty świetlne… trudno uwierzyć, że sprzęt o tak przeciętnych podzespołach potrafi wygenerować coś tak pięknego.

Horizon: Zero DawnTo samo tyczy się animacji, udźwiękowienia czy reakcji na polecenia z pada. Silnik gry Horizon: Zero Dawn udowadnia, że Guerrilla doskonale wie, jak pisać gry na PlayStation pod względem technicznym.

To nie gra, to przygoda!

Na szczęście Horizon: Zero Dawn nie ma nic wspólnego z Killzone’em i oprócz świetnego silnika jest, a przynajmniej zapowiada się tak, świetną grą. Przy czym, ponownie, wiele zależy tu od naszego gustu. Horizon: Zero Dawn jest bowiem grą typu action-rpg.

To oznacza, że fani błyskawicznej akcji mogą być nią znużeni. Gra bardzo powoli wprowadza nas w swój świat, nie bojąc się pokazywać nam kilkuminutowych scenek przerywnikowych. Miejscami, nieco jak w Mass Effect, jest to wręcz interaktywny film. Ale tylko miejscami.

Horizon: Zero DawnNa szczęście akcji nie brakuje. I to zarówno w całkiem fajnych głównych questach, jak i też jak sami szukamy guza w otwartym świecie Horizon: Zero Dawn. Nie jestem pewien, czy poboczne questy są równie rozbudowane jak te w ostatnim Wiedźminie (za mało widziałem), jednak całość sprawia wrażenie czegoś bardzo angażującego.

Trudno też mi powiedzieć jak nasze wybory wpływają na dalszą rozgrywkę. Dwukrotnie podczas zabawy musiałem podjąć decyzję, jednak nie doczekałem się przez pierwsze godziny jej skutków.

Walka? Miód!

Nie tylko fabuła pcha nas do przodu. Potyczki są bardzo emocjonujące, bo wymagają sporej dozy myślenia i taktyki. Każdy cybernetyczny przeciwnik to zupełnie inny twór, a że roboty poruszają się zazwyczaj stadami, to na każdą rzeczoną potyczkę jest inna metoda.

Przykładowo, by pokonać celem zdobycia surowców silnego robota-bawoła (nazwa moja własna, zmyślona, z uwagi na podobieństwo) maszerującego z innymi „bawołami”, najpierw musimy uporać się ze strzegącymi stada „Czujkami”. Słabymi, ale szybkimi, groźnymi i zwinnymi robotami. A mamy do dyspozycji walkę wręcz i prymitywną broń pokroju łuku i ograniczonej ilości strzał. Wykorzystanie terenu, mądre wybieranie kolejnych ofiar, rozsądne dysponowanie amunicją no i zręczność naszych palców są tu kluczowe.

Na szczęście taktyka i strategia wystarczą. Należę do tej grupy graczy, których męczy zbyt długie siedzenie w statystykach broni i postaci. Te elementy jak najbardziej istnieją w Horizonie i mają bardzo duże znaczenie, ale zarówno rozbudowa postaci i sprzętu, jak i nawet crafting, zajmują krótkie chwile i nie odciągają na długo od właściwej gry.

Horizon: Zero Dawn class="wp-image-79045"

Nie mogę się doczekać.

Horizon: Zero Dawn wzbudził we mnie na tyle dużo pozytywnych emocji, że z przejęciem czekam na moment, w którym będę mógł w to zagrać. Co prawda będę musiał od kogoś pożyczyć sprzęt, bowiem gra dostępna będzie tylko na PlayStation 4 i PlayStation 4 Pro (ale bez obsługi PlayStation VR), a akurat tej konsoli nie posiadam.

W Horizon: Zero Dawn po prostu wszystko jest powyżej oczekiwań. Grafika, która nie powinna być aż tak ładna na PS4, a jednak działa i to z zachowaniem płynnego klatkażu. Angażująca fabuła, która porywa gracza, który nie może się doczekać rozwikłania kolejnych zagadek i tego, co będzie dalej. Otwarty świat. Miodne, angażujące potyczki. Wspaniała koncepcja artystyczna, oryginalna i niepowtarzalna.

REKLAMA

Horizon: Zero Dawn zapowiada się na grę, która ma wszystkie elementy by móc stać się prawdziwą legendą. To oczywiście zweryfikować musimy na spokojnie, bawiąc się kilkadziesiąt godzin z ukończonym produktem. Zapowiada się jednak na grę roku. Przynajmniej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA