REKLAMA

Left 4 Dead

Wystarczyło otworzyć oczy "28 dni później", aby przekonać się, że do całkowitej niemal eksterminacji mieszkańców ogromnej metropolii zbędne są tak naprawdę bomby, kule karabinów oraz granaty. Wystarczy bowiem zaprószyć ogień, pozwolić mu poczuć władzę i patrzeć, jak dyktuje warunki cudem ocalałym. Ludziom, można by z góry założyć, "Pozostawionym na Śmierć".

Rozrywka Blog
REKLAMA

Zastanawiam się właśnie, jak najlepiej byłoby rozpocząć tekst źródłowy. Grzecznie wspominając kilka godnych uwagi tytułów poświęconych tematyce wiecznie nienażartych zombie, czy może zwyczajnie przelać to, co w duszy gra? No nic, sumienie zwyciężyło. Nie wiem jak Was, ale mnie szczerze mówiąc wkurrr… ok., "nadnaturalnie pobudza" fakt, że po raz kolejny producenci gier chcą zbić kasę na temacie zombie, który został już wyeksploatowany niemal tak samo jak ponad czterdziestoletnia kobieta ciesząca się wśród menelskiej społeczności opinią Wyrwy. Jak można, pomyślcie sami, uciekać się właśnie do pojęcia survival horroru wyłącznie jako tematu, który nie oferuje nic więcej poza jedną wielką rzeźnią oraz atmosferą podsycaną oklepanymi motywami zaskoczenia w stylu "cisza, cisza i nagle ŁUP"? Moim zdaniem okres chwały takich właśnie technik straszenia zamknął się niedługo po premierze Resident Evil 3 Nemesis. Aczkolwiek rozumiem i szanuję to, że każdy ma prawo do własnego zdania. Niemniej, moje już znacie.

REKLAMA

Left 4 Dead to druga, zaraz po Counter-Strike: Condition Zero, gra akcji stworzona przez niezależne studio Turtle Rock i jednocześnie działająca na silniku o znanej chyba wszystkim fanom FPS-ów nazwie Source. Co za tym idzie i za czym dodatkowo przemawia obecność Valve jako wydawcy, Left 4 Dead należeć będzie do gatunku pierwszoosobowych strzelanek. Tyle tylko, że w przeciwieństwie - ot, choćby - do zapowiadanego na następny rok Dead Island autorstwa wrocławskiego Techlandu, w Left 4 Dead gracz zmuszony będzie współpracować z innymi pozostałymi przy życiu postaciami i najlepiej nie kierującymi się maksymą "need only fresh meat"(!). Mamy zatem kolejny element gry, który usprawiedliwia obecność Valve - Left 4 Dead koncentruje się głównie na rozgrywce multiplayerowej. Tyle tylko, że w przypadku L4D gameplay nie polegał będzie na stosowaniu jakichś wymyślnych taktyk, celem pozostania przy życiu i odniesienia zwycięstwa (vide wspomniany wyżej Counter Strike). W grze Turtle Rock bowiem mechanika rozgrywki będzie banalnie prosta… No, ale też nie do końca, ponieważ inną parą kaloszy jest świadomość tego jak coś zrobić, a jeszcze inną podołać temu w kwestii czysto zręcznościowej. I tu mogą pojawić się dla niektórych schody, gdyż pomimo iż rozgrywka polegać będzie przede wszystkim na przechodzeniu od punktu A do punktu B, i od czasu do czasu rozwiązywaniu prostych łamigłówek, to już zastępy wygłodniałych zombie - a co gorsza, wciąż poszerzających swe szeregi o nowych "poborowych" - mogą dać nieźle w kość. [/i]

Dlatego też każdy z czwórki bohaterów(!), którymi z kolei będzie mógł kierować indywidualnie jeden z czterech graczy, co jest chyba logiczne, posiadać będzie charakterystyczne dla siebie cechy. Dla przykładu, Bill - jako weteran wojenny, cieszący się ogromnym doświadczeniem w obsłudze broni palnej - raczej nie powinien mieć problemów z usmażeniem dwóch pieczeni na jednym ogniu. Natomiast Louis to asystent… w miejskim sklepie elektronicznym. Hmm, ciekawe jakimi zdolnościami on będzie mógł się pochwalić? O, już wiem - pewnie będzie "kablował" ;-) A poważnie mówiąc, jest jeszcze dwójka innych bohaterów (tak, jest również płeć piękna), którą definiować będzie między innymi ogromna siła fizyczna oraz waleczność, co przypisać należy raczej facetowi o imieniu Francis. O zdolnościach dziewczyny zaś nie powiem ani słowa - zobaczycie sami(!). Zresztą, jeśli już o cyferkach mowa, ilość bohaterów przekładać się będzie na ilość dostępnych w grze epizodów, których również będzie cztery, czego z kolei nie można powiedzieć o ilości etapów przypadających na jeden epizod, gdyż tych będzie pięć. Warto też zaznaczyć, że epizody będą rozgrywać się zarówno w samym centrum ogromnej amerykańskiej metropolii, jak i na jej obrzeżach skąd do Boga daleko, a do ludzi jeszcze dalej.

Myślę, że swoistą ciekawostką odnośnie owych epizodów jest to, że końcówka każdego z nich wymagać będzie od graczy stworzenia swego rodzaju bastionu i przeżycie do czasu aż nie pojawi się wsparcie. Tego jednak dokonać będzie można w zasadzie tylko poprzez wspomnianą już współpracę z innymi ocalałymi oraz umiejętne wykorzystanie posiadanych przez team umiejętności.

Piszę tak o kwestii kooperacji, o tym multi, a pewnie wielu z Was zastanawia się jak wyglądał będzie tryb singleplayer, i czy w ogóle pojawi się on w grze? Otóż, owszem, w Left 4 Dead będzie można szpilać solo. Pozostaje więc sprawa sztucznej inteligencji, gdyż jakby nie było nadal będzie czwórka bohaterów, i coś będzie musiało nimi kierować. I tu producenci chwalą się, że specjalnie na potrzeby L4D przygotowali AI kolejnej generacji, która sprawiać ma wrażenie, jak gdyby naszym sprzymierzeńcem kierował człowiek z krwi i kości! Ile w tym obiecanek, ile chciejstwa, tak naprawdę przekonamy się po premierze gry.

Zanim jednak dowiecie się kiedy ona nastąpi, no chyba, że ktoś już zerknął w metryczkę, słów kilka o pozostałych aspektach Left 4 Dead. Z tych, które pozostały do omówienia, niewątpliwie jest arsenał jakim dane będzie posługiwać się śmiałkom, którzy odpalą grę. Sprawa zatem wygląda tak - będą strzelby, pistolety, koktajle mołotowa oraz wiele innych, tyle tylko, że w posiadanie takich zabawek nie wejdziemy zaraz po rozpoczęciu zabawy, a dopiero po uczynieniu pewnych postępów. Innymi słowy, standard. Ale spójrzcie na to z tej strony - draka będzie o wiele większa, kiedy wataha zombie ścigać będzie bohaterów "uzbrojonych" zaledwie w dwie nogi, i czym dłuższe tym lepiej ;-)

Kolejną kwestią, choć kwalifikującą się jeszcze do rozgrywki multiplayerowej, będzie możliwość dokonania podziału na dwie strony że się tak wyrażę konfliktu - część graczy będzie mogła kierować poczynaniami ocalałych, natomiast kolejna uganiającymi się za nimi umarłymi inaczej. I zbliżając się powoli do końca chciałbym poruszyć jeszcze kwestię fabuły, która w przypadku Left 4 Dead może wydać się niektórym rzeczą całkowicie zbędną, ale co by nie mówić to fajnie jest robić trzodę, siać spustoszenie czy zwyczajnie bronić się przed napastnikiem, jeśli w ogóle wiemy kim jest oprawca, dlaczego zależy mu na naszej śmierci i w jakim uniwersum tak naprawdę rozgrywa się akcja.

Zatem, wiecie już, że polem walki mianowano amerykańską metropolię, tak? Dobrze. Więc geneza całego zamieszania, którego wynikiem okazała się poszerzająca swe szeregi z każdą minutą armia zombie. Otóż pewnego pięknego dnia amerykańscy badacze postanowili pobawić się w przysłowiowych bogów i w zatajonych przed światem laboratoriach zaczęli przeprowadzać eksperymenty genetyczne. Jak już wiecie, coś poszło nie tak i to, co wydawało się mocno chronione, zdołało wydostać się do świata zewnętrznego, do tej pory żyjącego własnym, mniej lub bardziej ustatkowanym życiem. Ot, cały zarys fabularny gry. Oczywiście, kolejne epizody połączone są w spójną całość jeśli chodzi o historię, aczkolwiek pewnie niewielu skupiać się będzie właśnie na tej kwestii, czerpiąc przyjemność z czystej akcji. Zresztą, nic dziwnego - w grach tego typu takie sytuacje są normalne, czego najlepszym przykładem są słowa Adriana Chmielarza wypowiedziane w wywiadzie dotyczącym Painkillera.

REKLAMA

Dobra, koniec marudzenia. Premiera Left 4 Dead w wersji na PC planowana jest na pierwszą połowę tego roku, czyli de facto powinna ukazać się tak do końca czerwca. Z kolei co do wersji przeznaczonej na Xboxa 360, ta ma ujrzeć światło dzienne dopiero zimą 2007.

Na pocieszenie jednak dodam, że konsolowcy otrzymają wersję w pełni kompatybilną oraz intuicyjnie wykorzystującą obsługę Xbox Live.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA