Są takie tajemnice, które nie powinny zostać odkryte. Czasami jednak na przeszkodzie stoi ludzka chciwość i ciekawość. Charles Deckard, główny bohater gry Legendary - The Box na własnej skórze przekonuje się jak zgubne mogą być konsekwencje niektórych, na pozór normalnych czynów.
"Jak trzeba, to kradnę" - taka dewiza prowadziła przez życie niejednego człowieka uwikłanego w złodziejski fach. Brudna robota często jednak niesie ze sobą komplikacje, które zmieniają profesjonalny rabunek w historię, z której ciężko się wyplątać. Deckard postanawia spojrzeć co takiego zleceniodawca kazał mu zwędzić. Nieszczęśliwie jego wzrok podążył do wnętrza mitycznej Puszki Pandory, która raczej nie powinna być ot tak otwierana. No i stało się - gryfy, wilkołaki i kilkanaście innych bestii zaczęło siać zniszczenie na naszej planecie. Jakby tego było mało, to człowiek, który od początku całej afery był zainteresowany artefaktem planuje przejąć kontrolę nad uwolnionym potworami. Charles, zaraz po otwarciu pudełka, zostaje naznaczony, musi więc stanąć do walki z mitycznymi stworami i członkami tajemniczego stowarzyszenia. Paskudne złego początki.
The Box jest kolejną typową strzelaniną FPP. Zawarte w niej misje będą miały charakter dość liniowy. Akcja rozegra się na rozległym obszarze - od Nowego Jorku aż po Londyn. Do dyspozycji oddany zostanie arsenał pasujący do dzisiejszych realiów. Ma on być o tyle zróżnicowany, że nie będziemy już korzystać tylko z najlepszej broni przez całe poziomy. Koniecznie stanie się dobieranie poszczególnej spluwy do rodzaju zwierzęcia, które trzeba będzie uspokoić. Dla przykładu - wielki karabin ma potężną siłę ognia, ale także olbrzymi rozrzut i wolno się nim cokolwiek namierza. Bez problemu pozbędziemy się za jego pomocą leniwego golema, ale szybki wilkołak nie da się wziąć na muszkę. Nas natomiast, oprócz broni palnej, zranić mogą kły czy ostre szpony wszelakich wymyślnych paskud.
Bestie mają być dość inteligentne jak na istoty, które dopiero co wyrwały się z dziwnego, pradawnego pudełka. W razie potrzeby będą zachodziły nas ze wszystkich stron, a program obliczy ich poziom wściekłości, wraz ze wzrostem którego staną się coraz bardziej agresywne. Co ciekawe, kiedy spotkamy zarówno przeciwników naszej rasy, jak i tych nieco mniej światu znanych, najpierw ludzie zjednoczą się w walce przeciw większemu złu, by potem nawzajem zacząć do siebie strzelać.
Podobny schemat dostrzegłem już kiedyś w Return to Castle Wolfenstein, gdzie Niemcy najpierw interesowali się likwidacją zombie, a dopiero potem brali się za naszego bohatera. Gdy znudzi nam się w końcu ciągłe tępienie botów, do dyspozycji będzie również tryb wieloosobowy. O tym jednak wciąż nic nie wiadomo poza tym, że będzie.
Producenci chwalą w swoim produkcie wysoką interakcją ze środowiskiem. Budynki i wszystko, co się w nich znajduje, ma dać się niszczyć na różne sposoby. Ciężko sobie przecież wyobrazić rozszalałą bestię, która podczas dzikiej szarży nie pokruszy kilku murów. AI ma pozwolić monstrom również na wykorzystywanie zniszczonych fragmentów otoczenia w charakterze improwizowanej broni. Tak samo gracz, gdy skończy mu się amunicja lub stanie do pojedynku z bossem, będzie musiał wykorzystać do walki to, co akurat jest pod ręką - zacznie się więc wprowadzanie potworów w pułapki i wybijanie wszystkim, co tylko się nawinie.
Gra ukaże się nie tylko na pecety. Popularność konsol stale rośnie, więc posiadacze zabawek najnowszej generacji - Xbox 360 i Playstation 3 też będą mieli powód do radości. Pokładam w tym projekcie pewne nadzieje. Tworzący go zespół składa się z ludzi, którzy mają na swoim koncie tak udane produkcje jak Call of Duty czy Medal of Honor. Jak długo trzeba jeszcze czekać? Jeśli wierzyć wstępnym ustaleniom, to właściciele zarówno blaszaków jak i pozostałych obsługiwanych platform swoją pogoń za mitycznymi bestiami rozpoczną już w marcu 2008. Jak na razie całość zapowiada się bardzo obiecująco i chyba szykuje się nam spora dawka akcji na wiosnę.