REKLAMA

"Lekcje chemii" Apple’a podbijają listę TOP 10 serwisu. I dobrze, bo to jego kolejna świetna produkcja

„Lekcje chemii” to miniserial od Lee Eisenberga, który oparł go na podstawie powieści Bonnie Garmus pod tym samym tytułem. Produkcja błyskawicznie wskoczyła do TOP 3 listy najpopularniejszych tytułów Apple TV+ - serwisu, który rzadko kiedy dostarcza subskrybentom niewypały.

lekcje chemii serial opinie recenzja apple tv książka brie larson
REKLAMA

Na Apple TV+ możecie już obejrzeć trzy pierwsze odcinki miniserialu „Lekcje chemii” - kolejne będą pojawiać się tam co piątek. To kolejny tytuł serwisu, który warto śledzić - ta adaptacja cenionej i błyskotliwej powieści z 2022 roku jak na razie spełnia wszelkie pokładane w niej nadzieje. A te były niemałe. 

Produkcja zabiera nas do lat 50. poprzedniego stulecia. Laboratoryjną chemiczkę Elizabeth Zott poznajemy w momencie, w którym dostaje reprymendę - przyłapano ją na prowadzeniu własnych nadań po godzinach pracy. Wkrótce (czeka nas tu przeskok w czasie) postanowi podjąć się funkcji prowadzącej telewizyjnego programu kulinarnego, by tam edukować gospodynie domowe na tematy naukowe. Jej niezwykłe podejście do gotowania stanie się zaczątkiem małej rewolucji - można się jednak spodziewać, że wraz z rosnącą grupą sympatyków pojawią się też ci niezadowoleni, którzy ideę równouprawnienia płci woleliby stłamsić w zarodku.

Czytaj o innych produkcjach Apple'a:

REKLAMA

Lekcje chemii - pierwsze odcinki serialu Apple TV+ są świetne

„Lekcje chemii” są pełne zaskoczeń. Jednym z nich jest choćby kierunek całości - coś, co wydaje się podbudową pod dość typowy romantyczny dramat, szybko zmienia się w coś znacznie bardziej ambitnego i mniej przewidywalnego; czuć, że kolejne dokładane doń cegiełki wątków będą odbijać się echem w kolejnych epizodach.

Kwestie polityczne wydają się tu nieco uproszczone, ale miło, że serial stara się sięgnąć swoim feminizmem poza grono białe fanki czy współpracowniczki Elizabeth. Niewiele tu prawdziwych komplikacji - podziały na dobrych i złych operują na schematycznych postawach. Rzecz w tym, że „Lekcje chemii” nie aspirują do miana wielopoziomowego komentarza i epokowej dokumentacji - to obraz budujący, inspirujący, skutecznie podnoszący na duchu (mimo dojmującej atmosfery opresji). Komfortowy i satysfakcjonujący. Oparty na świetnie napisanych postaciach i angażującej opowieści z sercem. Świetnie sprawdza się tu również Brie Larson - to bardzo dobra aktorka, która doskonale odnajduje się w tej roli.

REKLAMA
Lekcje chemii

Bardzo przekonuje mnie też Brie Larsson w roli głównej. Jest bardzo podobna do postaci, którą wyobrażałam sobie w czasie lektury książki. Plus, to po prostu bardzo dobra aktorka a tu ma dobry materiał. Dodajmy do tego fantastyczną realizację - tu z naciskiem na całą scenografię i kostiumy z epoki; wszystkie te stylizacje są absolutnie obłędne. Jeśli pozostałe epizody podtrzymają ten poziom, będę wniebowzięty. Spora szansa, że wy również.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA