REKLAMA

Lost: The Video Game

W październiku dane mi było podzielić się z Wami pierwszymi konkretnymi informacjami na temat "egranizacji" serialu Lost. Były to jednak okruszki wynajdywane na siłę, a teraz już wiadomo, że część z nich nawet nie znalazła potwierdzenia (rozwikłała się tajemnica engine'u graficznego użytego w grze, który wbrew moim początkowym przypuszczeniom nie ma nic wspólnego z CryEngine). Teraz mam do dyspozycji spory kawałek tortu, którym mam przyjemność Was poczęstować. Wszystko na temat materiału filmowego zza zamkniętych drzwi, czyli kulisy powstawania gry!

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Historia opowiedziana w skryptach

REKLAMA

Zdecydowanie największym wyzwaniem stojącym przed ekipą z Ubisoft Montreal jest przelanie historii opowiedzianej w serialu na kod gry. Jest to jeszcze trudniejsze od zrobienia produkcji na podstawie filmu, zwłaszcza, jeżeli chce się umieścić całe 3 sezony po 23 odcinki, trwające ok. 42 minut. Twórcy, zarówno serialu, jak i gry, postanowili zrezygnować ze skupiania się na bohaterze znanym nam dobrze z filmu, tylko stworzyć zupełnie nową postać, która będzie świadkiem głównych wydarzeń cyklu, ale też przeżyje własną historię. Nie będzie ona tworem tylko panów z Ubi, na bieżąco doglądają prac producenci wykonawczy "Zagubionych".

Przeżycia w trakcie gry mają przypominać oglądanie odcinka, ale jednocześnie ma to być wyjątkowe doświadczenie. Będziemy mieli zatem standardową strukturę epizodów serialu - wydarzenia na wyspie przeplatać się będą z retrospekcjami głównego bohatera, w których również przyjdzie nam brać udział. Wpadnięto na pomysł z amnezją, dzięki czemu podczas migawek z przeszłości nawet nasza postać (tak na marginesie nazywa się Elliot) będzie dopiero poznawać, co tak naprawdę się z nią działo wcześniej - dlaczego w ogóle znalazł się w samolocie numer 815 i co robił w Sydney. Zawarte mają być również liczne smaczki - w przeszłości Elliot nieraz spotykał znanych nam bohaterów.

Producenci serialu dali programistom z Ubisoftu jasne wskazówki dotyczące zasad panujących na wyspie. "Czarny Dym" ma się zachowywać tak, a nie inaczej, właz musi stać w takim, a nie innym miejscu, komputer musi działać właśnie tak... Wszystko po to, aby gracz poczuł się tak, jakby brał udział w kolejnym odcinku Lost. Żeby mógł współdziałać ze znanymi mu postaciami i wykorzystywać wiedzę, nabytą poprzez oglądanie serialu, w grze. Żeby miał pewność, że dana postać zachowa się właśnie tak, jak zachowałaby się w filmie. Aczkolwiek twórcy zapewniają, że ci, którzy nie mieli przyjemności zapoznać się wcześniej z "Zagubionymi" również nie będą czuć się ee... zagubieni. Mówi się też o bardzo ciekawym zakończeniu, które ma u nas wywołać okrzyki zachwytu.

Od strony technicznej

Poprzednim razem trochę pozrzędziłem na temat oprawy wizualnej, jednakże patrząc jak w pocie czoła jeden z facetów pracujących w Ubisofcie modeluje twarz Shannon (słodka dziewczyna z serialu), a drugi w specjalnym kostiumie (motion capture) nagrywa poślizgnięcie się postaci na nierównej powierzchni - zmieniłem zdanie.

W grze zastosowany został silnik znany z konsolowej wersji Ghost Recon Advanced Warfighter 2 (jedna z ładniejszych gier) o nazwie Yeti, ulepszony o efekty fauny i flory, co ma nam umożliwić zwiedzanie tętniących życiem dżungli i nie tylko. Hmm. Są jeszcze spekulacje na temat użycia w Lost engine'u Diuna (jest to również zmodyfikowany Yeti, ale na potrzeby Far Cry 2).

Prawie na pewno zostanie nam oddany do dyspozycji otwarty świat. Nic nie stanie na przeszkodzie, aby zwiedzić Czarną Skałę (rozbity statek pośrodku dżungli), przejść się po plaży czy też poszukać znajdujących się na wyspie bunkrów, o których w serialu nie było mowy. Będzie można wchodzić w interakcję z każdym bohaterem. Nie wiadomo jednak jak szeroko rozbudowane będą opcje dialogowe, ale pewne jest, że twórcy robią wszystko, żeby tylko można było wyczuć ten specyficzny charakter każdej postaci, mimikę dokładnie taką samą, jaką preferuje aktor grający w filmie... Podczas modelowania twarzy graficy mają przed sobą serię zdjęć danego bohatera z różnymi minami - w trakcie mówienia, gdy jest zmartwiony, zaskoczony...

Jak już mówiłem, w grze dość szerokie zastosowanie znajdzie technologia motion capture odpowiadająca za niezwykle realistyczną animację, z czego zresztą Ubisoft słynie. Widok wspinającego się po skałach Elliota był nie mniej przyjemny niż widok wchodzącego na dach zabójcy z Assassin's Creed.

REKLAMA

Nieźle!

Ten materiał przywrócił mi nadzieję. Przywrócił mi nadzieję na to, że jednak po generalnie słabym trzecim sezonie, nikt nie dobije Lostów słabymi recenzjami za zmarnowany potencjał w grze video. I historia zgrabnie wpleciona, grafika także nienajgorsza... Już teraz można wyczuć, że produkcja ta niejako wybija się wśród innych beznadziejnych "egranizacji".

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA