REKLAMA

Odnalazłem raj – nie wiem, jak mogłem wcześniej żyć bez Marvel Unlimited

Niecałe 10 dolarów. Tyle kosztował mnie bilet do zupełnie nowej formy niesamowicie miłego wypełniania wolnego czasu za pomocą smartfona. Przez cały miesiąc nie rozstawałem się z usługą Marvel Unlimited i wiem, że stanę się stałym klientem amerykańskiego wydawcy komiksów przez kolejne miesiące.

Odnalazłem raj – nie wiem, jak mogłem wcześniej żyć bez Marvel Unlimited
REKLAMA
REKLAMA

Od kiedy Marvel Studios rozpoczęło swoją misję podboju Hollywood, ponownie zetknąłem się ze światem superbohaterów w tak ciekawy i intensywny sposób. Gdy byłem młodszy nie mogłem przegapić animowanego Spider-Mana. Zdaje się, że oglądałem go na Polsacie. W czsie otwierających się możliwości telewizji kablowej, X-Meni na Fox Kids to było naprawdę coś. Później mutantów przejęło Cartoon Network, w postaci X-MEN: Geneza. Do teraz pamiętam reklamy bajki z muzyką Limp Bizkit w tle.

marvel unlimited x-men 2992

Oczywiście po zamianie szkolnego plecaka na teczkę wciąż stykałem się z superbohaterami Marvela. Hulk, Spider-Man, Fantastyczna Czwórka czy filmowi mutanci – na wielu z tych superprodukcji byłem w kinie. Żadna jednak nie porwała mnie tak bardzo, jak kreskówki z dzieciństwa. Kiedy jakiś czas temu obejrzałem animowanych X-Menów z 1992 roku, myślałem, że zakrztuszę się ze śmiechu. Wtedy to było jednak naprawdę coś! Po okresie dzieciństwa świat wypełniony postaciami Marvela w obcisłych strojach stawał się dla mnie coraz mniej interesujący.

Do czasu, aż w Marvel Studios zaczęli tworzyć filmowe imperium oparte na super-bohaterach. Pierwszy Iron-Man zrobił na mnie ogromne wrażenie, podobnie jak kapitalny Thor. Kapitan Ameryka okazał się całkowitą porażką. Za to kinowi Avengersi byli prawdziwą ucztą dla zmysłów. Swoją cegiełką dołożyło również Twentieth Century z X-Men: First Class. Pierwsza Klasa była jedynym filmem z mutantami, jaki dotychczas przypadł mi do gustu i już nie mogę się doczekać świetnie zapowiadającego się Days of the Future Past.

Po premierze filmowych Avngersów mój głód związany z super-bohaterami zaczął stale rosnąć. Chociaż kolejne produkcje Marvel Studios wydawane są w niemal maszynowym tempie, ciągle mi mało. Musiałem znaleźć jakieś rozwiązanie. Chciałem sięgnąć głębiej, dowiedzieć się więcej o postaciach, o uniwersum, o tych wszystkich zależnościach. No ale jak to, sięgać po komiksy?

Dzisiaj muszę przyznać, że miałem niezwykle mylne pojęcie o ilustrowanych opowieściach Marvela. Opierając swoje doświadczenie na kilku zeszytach Spider-Mana z polskiej serii wydawniczej „Dobry Komiks” sądziłem, że rysunkowe przygody Marvela są powtarzalnymi, płytkimi, dziecinnymi i banalnymi historiami o najważniejszych superbohaterach. Tak bardzo się myliłem.

civil war marvel unlimited

Właśnie skończyłem czytać wszystko, co związane z wydarzeniem istotnym dla całego uniwersum – The Secret Invasion. Swoją przygodę rozpocząłem od zbiorów Avengers Declassified. Następnie przyszedł czas na House of M. Później sławne Civil War, a w końcu właśnie sekretna inwazja obcej rasy Skrullów. Wszystko to, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, niezwykle ze sobą powiązane, momentami mroczne, doskonale się zazębiające oraz stanowiące prawdziwą, nierozerwalną całość.

O ile oglądanie filmowych Avengersów to uczta dla oczu, tak zaczytywanie się w komiksach przypomina śledzenie Mody na Sukces. Tyle tylko, że dodatkowo jest niezwykle przyjemne. Ilość wątków, nieprawdopodobności oraz postaci początkowo przytłacza. Sam nie wiedziałem, w co ręce włożyć. Chociaż aplikacja Marvel Unlimited została wykonana bardzo przyzwoicie, zdecydowanie nie pomaga osobom dopiero zaczynającym swoją przygodę z komiksami. Tutaj jak zwykle służy pomocą Internet. Ten może chwycić Cię za rękę, palcem dokładnie pokazując jak czytając komiksy, jeden za drugim.

Nie jest to wcale proste, ponieważ serie przenikają się ze sobą i aby poznawać uniwersum Marvela we właściwej kolejności, należy skakać między Spider-Manem i Fantastyczną Czwórką, Wolverine’a zamieniając na Punishera, natomiast Iron-Mana odkładać w środku najciekawszej akcji ze względu na wpychającego się w kolejność Kapitana Amerykę. Takie „czytelnicze” poświecenie po pewnym czasie zaczyna się zwyczajnie opłacać – wyłapujemy wszystkie wątki, nie tylko te najbardziej istotne. A to, że historia lubi do bohaterów Marvela powracać i zataczać koła, zamienia takie czytanie w opłacalną inwestycję długofalową.

house of m marvel unlimited

Muszę przyznać, że jako osoba mająca wcześniej z komiksami tego wydawcy niewiele wspólnego, jestem pod OGROMNYM WRAŻENIEM. Tak wyraziste wydarzenie jak The Civil War na stałe zmienia uniwersum Marvela. Wojna domowa między superbohaterami, z Iron-Manem i Kapitanem Ameryką po dwóch innych stronach barykady, to kapitalne przeżycie. Z chęcią zobaczyłbym tę historię na wielkim ekranie.

House of M jest brutalne i przerażające. The Secret Invasion nosi znamiona dobrego dreszczowca, skrupulatnie budowanego przez autorów już kilka lat wstecz. Przede mną Dark Reign – zestaw zeszytów opisujących, jak po światową władzę sięgają „ci źli”, z Normanem Osobornem na czele. Tak, zgadza się, pamiętacie Zielonego Goblina? Już nie mogę się doczekać. Wszystko z poziomu jednej aplikacji, dostępnej na komputerach osobistych, smartfonach i tabletach.

Jak właściwie działa Marvel Unlimited? Płacąc 10 dolarów na miesiąc otrzymujecie dostęp do ogromnej biblioteki komiksów. Wpisujecie tytuł, wybieracie głównego bohatera, nazwę serii bądź niezwykle ważny „event” w świecie Marvela i już macie do dyspozycji dziesiątki komiksów. Maksymalnie 16 z nich możecie jednocześnie pobrać do pamięci urządzenia, czytając je później w trybie offline. Idealne rozwiązanie podczas podróży samolotem. No dobrze, gdzie jest haczyk, poza samą ceną?

marvel unlimited 4

Problemem jest cykl wydawniczy. Wszystkie nowe zeszyty trafiają do oferty Marvel Unlimited z półrocznym opóźnieniem. Zgaduję, że dla rozkochanym w komiksach o superbohaterach Amerykanach może to stanowić problem. Z zeszytami, jak to z serialami, po prostu trzeba być na bieżąco. Na pewno rozumiecie ten ból. Bylibyście w stanie wytrzymać pół roku czekając na kolejny odcinek Gry o Tron, kiedy znajomi oglądają go dokładnie w tej chwili? No właśnie.

Dla mnie problem wydawniczego cyklu praktycznie nie istnieje. Z Marvel Unlimited skorzystałem, aby nadrobić zaległości. Aby zrozumieć. Aby poznać. Przez ten miesiąc przebrnąłem przez serie wydane między 2005 i 2009 rokiem. Przede mną jeszcze wiele dobrego, z „eventami” Dark Reign, Siege, Chaos War, Fear Itself i Age of Ultron na czele. Nie muszę się martwić o dostęp do komiksów najnowszej daty, zupełnie mi na nich nie zależy. Miesiąc to ogromna ilość czasu na poznanie najważniejszych wydarzeń z uniwersum, natomiast cena 10 dolarów wydaje się być z tej perspektywy śmiesznie tania. Zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę papierowych zeszytów.

Podsumowując – jestem zachwycony. Jeżeli, podobnie jak ja, czekacie na kolejnych filmowych Avengersów, X-Menów i całą resztę, natomiast głód wydaje się Wam nie do zniesienia – znajdźcie dobry, internetowy poradnik opisujący kolejność czytania (polecam ten), pobierzcie bezpłatną aplikację na swojego smartfona i tablet, zainwestujcie te 10 dolarów i… cieszcie się. A będzie się z czego cieszyć. Biblioteka Marvela jest niesamowita. Wsiąknąłem w nią po same uszy i nie mogę pozbyć się nawyku „jednego komiksu do poduchy”. To, że ten jeden zamienia się w dziesięć i od miesiąca chodzę niewyspany, to już inna para super-kaloszy.

REKLAMA

PS. Wciąż brakuje aplikacji Marvel Unlimited w sklepie Windows Phone, nad czym niesamowicie ubolewam

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA