Najnowszy RPG od BioWare w końcu ukazał się na PC, ale czy warto było na niego tyle czekać? Krótka odpowiedź: Tak. Długa odpowiedź: Taaaaaaaaaak. Nie tylko wygląda i brzmi on pięknie, ale także posiada jedną z najpiękniejszych i najdłuższych historii ostatnich lat. Co ciekawe, walka stoi na niesamowicie wysokim jak na RPG poziomie, przez co gra staje się jednym z najlepszych rolpleji, jaki kiedykolwiek wylądował na moim komputerze.
Mass Effect posiada akcję osadzoną w przyszłości, gdzie gracz wciela się w rolę komandora Sheparda. Nawet mimo iż musimy wcielić się w tą jedną postać, gracz może zmienić swojego Sheparda do woli. Ba, może on być nawet kobietą - wybór należy do ciebie. Prócz wyglądu określimy jego zachowanie i historię, przez co jeżeli chcemy grać złym degeneratem, możemy to określić już na samym początku. Tak czy inaczej, Shepard nigdy nie będzie stricte złym lub dobrym człowiekiem, zawsze będzie służył dla większego dobra. Pytanie tylko, jak będzie to robił - idąc po trupach, czy rozmawiając i pomagając innym osobom. Inne postacie w grze będą reagować na twoje zachowania zależnie od tego, jaką historię wybierzesz na samym początku, ergo kim Shepard był od zawsze.
Historia to znane każdemu ratowanie świata, ale przedstawione w dość wyjątkowy sposób. Od samego początku czuć klimat star opery, wystarczy pograć kilkanaście minut aby poznać Sheparda - jednego z najlepszych żołnierzy XXII wieku. Mass Effect nie jest może wyjątkową space operą, ale historia jest w nim opowiedziana w bardzo dobry sposób. To wątki poboczne są siłą tej gry, historia Ashley tak jak każdego innego członka twojej drużyny jest dość rozwinięta. Nie chcę tutaj zdradzać niespodzianek, jakie czekają na każdego gracza Mass Effect, więc zamknę się w tym momencie.
Mass Effect to tak naprawdę trzy różne typy gier w jednym. Najpierw zwiedzamy nową planetę, rozmawiając przy tym z wieloma postaciami i dowiadując się więcej o sytuacji. Potem przechodzimy do walki, gdzie rozwalamy pełno wrogów, przy okazji zbierając to, co z nich zostaje. Po zakończeniu zadania wsiadamy w statek i lecimy na kolejną planetę, odwiedzając przy tym bardzo ładnie skonstruowaną mapę galaktyki. Większość czasu spędzimy przy tym pierwszym punkcie, przynajmniej jeśli chodzi o cytadelę i główne cztery planety jakie zwiedzimy w czasie gry. Przypomina to trochę KotOR-a czy inne RPG tego typu - z jednym drobnym wyjątkiem w postaci rozmów. Te są skonstruowane tak, że możemy płynnie odpowiedzieć, nie czytając dokładnego zdania, czyli tego co powie Shepard. Zwykle mamy do wyboru trzy opcje - neutralną, pozytywną i negatywną. To starcza, aby nie zastanawiać się nad opcjami przez pół minuty, wybieramy naszą kwestię jeszcze przed tym, zanim nasz rozmówca skończy to, co sam ma do powiedzenia. Co ciekawe, nie zawsze opłaca się być miłym - czasami atakując rozmówcę dowiemy się, że z pozoru pomocna medyczka jest w rzeczywistości chamską przemytniczką towarów.
Jeżeli chodzi o walkę, to przypomina ona raczej strzelaniny niż inne RPG. Mamy do wyboru parę broni, w których specjalizować może się nasza postać. Zależnie od wybranej klasy, Shepard będzie posługiwał się lepiej na przykład pistoletami albo karabinami. Sam polecam inwestować sporo punktów w shotguny, to naprawdę potężne bronie, zwłaszcza pod koniec gry. Poza walką mamy też moce bio, które niestety nie są tak potężne ani ciekawe jak te znane nam z Knights of the Old Republic. Mimo to, walki nie nudzą się nawet po kilkudziesięciu godzinach spędzonych z grą - a i w wersji na komputery celuje się łatwiej z oczywistych względów. Przy okazji snajperka staje się naprawdę użyteczną bronią, co nie zdarzało się często na Xboksie 360. Skoro mowa o różnicach, teraz można także wydawać rozkazy każdej postaci z drużyny, co znacznie ułatwia rozgrywkę. Sam ekran rozkazów jest znacznie milszy dla oka i przyspiesza walki dzięki myszce.
Latanie po różnych planetach i układach słonecznych także jest ekscytujące. W przeciwieństwie do KotOR-a, mamy do odwiedzenia naprawdę sporo planet - każda z dokładnym opisem i małymi detalami, które na pewno kogoś interesują. Wylądować możemy mniej więcej na jednej planecie z każdego układu słonecznego, co daje naprawdę sporo lokacji. Wtedy wsiadamy w Mako - nasz pojazd, którym w wersji PC steruje się o wiele przyjemniej niż na konsoli - i jeździmy po pobliskich skałach szukając baz z przeciwnikami i porozrzucanych gdzieniegdzie anomalii, które zwykle są albo początkiem do nowego questu, albo użytecznymi surowcami. W samej grze jest około pięciu miast w, których możemy wylądować, jest też naprawdę wiele zadań do zrobienia. Na brawa na stojąco zasługuje Cytadela (z którą też wiąże się dłuuga historia), która stworzona została setki tysięcy lat przed ludzkością. Jest to baza - aktualnie wielkie miasto - w którym żyje parę milionów ludzi. Przypomina ona nieco pierwsze miasto z KotOR 2, tylko że jest jakieś dziesięć razy większa.
Muszę pochwalić BioWare za naprawienie smoczej ilości błędów z wersji na Xboksa 360. Ilość klatek na sekundę jest teraz perfekcyjna (o ile oczywiście Twój komputer spełnia wymagania gry) i sam mogłem cieszyć się stałą ilością 60 klatek na sekundę na moim Core2Duo i 2GB pamięci RAM. Znacznie ułatwia to grę i nie irytuje tak jak dawniej, gdy w największych i najtrudniejszych walkach gra zwalniała tak bardzo, że przegrywało się tylko i wyłącznie przez małą ilość klatek na sekundę. Tekstury nadal pojawiają się znienacka tuż po załadowaniu mapy, ale poza tym zawsze są ostre jak żyletka i nie ma sytuacji, że brakuje jakiejś w pomieszczeniu, które teoretycznie załadowało się parę minut temu. Skoro o ładowaniu mowa, znacznie skrócono czas oczekiwania między pomieszczeniami, a i przyspieszono niektóre z przeklętych wind w grze.
Graficznie, Mass Effect po prostu cię rozwali. Postacie są niesamowicie animowane, każda z nich dopracowana co do najmniejszego detalu. Obce rasy wyglądają naprawdę porządnie, jestem w stanie uwierzyć, że coś takiego potrafiłoby się poruszać zgodnie z prawami fizyki. Animacje twarzy pokazują nam, po co stworzono Xboksa 360 i Playstation 3 - aby możliwe było stworzyć tak piękne postacie jak Liara. Każdy wie, że marzeniem każdego człowieka jest zaliczenie niesamowicie ładnej Obcej dziewczyny. :) Wracając do oprawy graficznej, spodobał mi się także filtr, przez który Mass Effect wygląda mniej jak każda gra na Unreal Engine, a bardziej jak nowoczesny, porządny film sci-fi. Dźwięk także stoi na bardzo wysokim poziomie, spodobała mi się zwłaszcza muzyka (główny motyw zostanie w mojej pamięci na zawsze, jak ten ze Star Wars) i aktorzy podkładający głos.
Najnowszy RPG od BioWare na pewno jest dobrą grą - zarówno na PC jak i Xboksie 360 - ale czy opłaca się go kupić właśnie na PC? Krótka odpowiedź: Tak. Długa odpowiedź: Taaaaaaaaaak. Jakkolwiek wolę grać na konsoli (wygodniej), tak Mass Effect staje się o wiele lepszą pozycją na komputerach. Nie jesteś prawdziwym fanem RPG, jeżeli nie grałeś jeszcze w Mass Effect.