REKLAMA

Mass Effect: Andromeda rozczarowuje. Ale i tak bawię się świetnie - pierwsze wrażenia Spider's Web

Ta gra powinna być bez skazy, a tymczasem już teraz ma ich sporo. Ta gra powinna być robiona przez bardziej doświadczone studio. Niektóre elementy tej gry wręcz irytują. Tylko co z tego, skoro nie idzie się od niej oderwać.

Mass Effect: Andromeda
REKLAMA
REKLAMA

Już dziś można zacząć grać w Mass Effect: Andromeda, a więc – moim i nie tylko moim zdaniem – kontynuacji jednej z najwspanialszych sag science-fiction w historii gier wideo. Ja miałem okazję pobawić się grą już wcześniej. Abonenci EA Access oraz Origin Access zyskali dostęp do wersji demonstracyjnej gry (jej pierwsze 10 godzin) już jakiś czas temu.

Niestety, mimo złożenia zamówienia w przedsprzedaży wiele tygodni temu i mojej wielkiej ekscytacji tytułem nie byłem w stanie znaleźć dostatecznej ilości czasu by ją dokładnie zgłębić, nie tylko z uwagi na ograniczenia czasowe wersji demonstracyjnej. Czytałem jednak pierwsze wrażenia kolegów po fachu. I jestem zdumiony wszechobecnemu hejtowi na tę grę.

Takiej marce jak Mass Effect nie powinny się zdarzać wpadki pokroju Andromedy, to prawda. Tylko co z tego, skoro i tak jest super.

Mass Effect to marka która już teraz ma wielką grupę fanów. Odpowiednio poprowadzona ma szanse rywalizować nawet ze Star Trekiem czy Gwiezdnymi wojnami. I tak, piszę to z pełną świadomością. Wpadki, błędy, problemy – to się nie powinno po prostu przytrafiać takiej grze.

Tym niemniej znaczna część recenzji, jakie już czytałem, wyciera Andromedą podłogę. Recenzenci słusznie narzekają na miałkość i wtórność podocznych questów a także, a wręcz w szczególności, na niedopracowaną warstwę graficzną gry.

Mogę potwierdzić powyższe zarzuty. A nawet je uargumentować.

Mass Effect: Andromeda to nowe przyjaźnie, nowe postacie i nowe historie

Grą zajmował się „zapasowy” zespół od BioWare. I to widać.

Mass Effect: Andromeda kupiłem w wersji na konsolę Xbox One S. To szczególnie niedopracowana, jeśli wierzyć recenzjom kolegów i koleżanek z innych serwisów, wersja. Gra, choć wykorzystuje technikę HDR, renderowana jest w rozdzielczości 900p, bez żadnych wygładzających filtrów. A mimo tego animacja potrafi „szarpać”, a płynność grafiki często zjeżdża poniżej deklarowanych 30 klatek na sekundę. To ostatnie ma być rozwiązane przez aktualizację gry. Zobaczymy.

Jednak nie tylko rozdzielczość (problem nieistniejący na innych platformach) i płynność są tu problemem, bo te bym wybaczył i te pewnie zostaną choć częściowo rozwiązane.

Grając w Mass Effect: Andromeda można domniemywać, że poboczne studio BioWare zajmujące się grą nie miało pojęcia jak przeprogramować silnik Frostbite do swoich celów. Błędy w animacjach ruchu postaci zdarzają się zbyt często, a mimika w scenach dialogowych – poniekąd ważny element Mass Effecta – jest tak skopana, że czasem odbiera wręcz tym scenom powagi. Idzie się do tego przyzwyczaić i nawet przestać to zauważać, ale przecież to Mass Effect. Spodziewamy się „igły”, a nie szkolnych błędów.

Gra Mass Effect: Andromeda to piękne światy, piękna oprawa i piękne widoki. Gdyby nie te błędy...

Prawdą jest też to, że wskazywanie przez BioWare Wiedźmina 3 jako źródła inspiracji do złożoności misji pobocznych jest nie tylko nadużyciem, ale wręcz kłamstwem. Te ograniczają się do wypraw by coś zeskanować, coś podnieść, coś zanieść. Są to miłe przerywniki, ale zdecydowanie nic tak angażującego czy przejmującego jak w grze CD Projektu

Słabo, prawda? Ale dodam też jedno: nie dajmy się zwariować.

Bo Mass Effect: Andromeda zapowiada się na najlepszą space-operę tej generacji. Nie tylko z braku sensownej konkurencji.

Za grę Mass Effect: Andromeda – Edycja Deluxe (z dodatkowymi przedmiotami) zapłaciłem 287,09 zł. To kupa kasy. Biorąc pod uwagę powyższe zastrzeżenia, powinienem być wściekły. Tyle że… nie jestem. Nie mogę się doczekać aż skończę pracę i uporam się z innymi pozasłużbowymi obowiązkami. Chcę jak najszybciej wrócić na Andromedy. Bo gra, mimo wszystkich wymienionych powyżej niedociągnięć, wciąga jak diabli.

Jeśli chodzi o różnice względem poprzednich części, to Andromeda jest znacznie mniej liniowa, dając nam relatywnie dużą swobodę w eksploracji fikcyjnego świata gry. Zmienił się też zupełnie system walki. Zamiast żywcem ściągniętego z Gears of War systemu osłon jest dużo bardziej zręcznościowo i dynamicznie. Gram na średnim poziomie trudności i choć jestem w zasadzie na samym początku gry, już kilkukrotnie musiałem w walce wykazać się zręcznością i refleksem. Co mi się bardzo podoba.Fani grania głównie z uwagi na fabułę mają do swojej dyspozycji superłatwy poziom trudności walki, którego jeszcze nie testowałem. Zwłaszcza, że choć jest dynamicznie, to taktyka, umiejętne żonglowanie umiejętnościami i drużyną pozostają tu bardzo istotne.

 W Mass Effect: Andromeda dostaniemy coś większego od Normandii...

Udźwiękowienie tej gry zasługuje na jakąś nagrodę. Po przełączeniu w tryb kina domowego Mass Effect: Andromeda robi stosowny użytek z naszych kolumn. Przestrzeń tonalna, dynamika, symulowanie głębi dźwięku, samo jego brzmienie i dobór sampli oraz towarzysząca nam w zabawie muzyka – nie przypominam sobie równie dobrze udźwiękowionej gry na Xboksie One.

No i oprawa graficzna. Omówiliśmy już błędy w animacjach i fakt, że na Xbox One S gra jest renderowana w 900p i dopiero później upscale’owana do 4K z HDR. Poza tym jest jednak przepiękna. Niektóre krajobrazy zapierają wręcz dech w piersiach. Światy Andromedy są niepowtarzalne, tajemnicze, wspaniale zaprojektowane. Wygląda to fenomenalnie.

Równie dobrze zapowiada się fabuła gry.

Mass Effect: Andromeda daje nam dużą dowolność jeśli chodzi o rozwój postaci. Choć przy jej tworzeniu wybieramy sobie jej klasę, tak podczas levelowania możemy dobierać sobie umiejętności z dowolnej kategorii. Chcemy by nasz trep nauczył się biotyki? Gra ci tego nie zabroni. A to tylko przykład. Andromeda pozwala ci grać tak, jak lubisz. Chcesz samodzielnie i drobiazgowo rozwijać postać, dobierać jej wyposażenie, mieć nad wszystkim kontrolę? Żaden problem. Chcesz sobie po prostu postrzelać i uczestniczyć w fabule? Gra pozwala na automatyzację wszystkiego

Najważniejsza jest jednak główna opowieść. To fabuła była zawsze najmocniejszą stroną sagi. Trudno mi ją ocenić po 10 godzinach z grą, skoro całość szacowana jest na 80 godzin. Jednak to co widziałem w pełni mnie satysfakcjonuje. Intrygi, tajemnice, ciekawe zwroty akcji, ciekawe postacie, dobre aktorstwo – Andromeda, przynajmniej na razie, mnie jeszcze pod żadnym względem nie rozczarowała. Że infantylna, że dla dzieci, że nie trzyma się kupy? Nic z tych rzeczy.

Mass Effect: Andromeda na pewno nie jest idealny. Ma mnóstwo wad. A i tak jestem zachwycony.

Nie mogę się doczekać powrotu do świata gry Mass Effect: Andromeda

Może dlatego, że epickich opowieści w klimacie space opera na PC i konsole właściwie nie ma. Mass Effect: Andromeda jest bezkonkurencyjna, ale głównie dlatego, że tej konkurencji brak. Na szczęście fani tego gatunku mają więcej argumentów, by się Andromedą zainteresować.

REKLAMA

Tak, gra od strony technicznej pozostawia dużo do życzenia i powinna zostać jak najszybciej ogarnięta stosowanymi aktualizacjami, przede wszystkim jeśli chodzi o animacje twarzy. Zgadza się, questy poboczne przypominają jakieś koreańskie MMO sprzed dziesięciu lat a nie, jak kłamało BioWare, Wiedźmina 3. Tak, macie rację. To zbyt wielka marka i zbyt droga gra, by móc łatwo wybaczać takie błędy. No i nie bawiłem się w ogóle trybem multiplayer, na razie nie mogę nic na jego temat napisać.

To jednak cudowna narracja, wyłączając wspomniane niedociągnięcia piękna oprawa audiowizualna, sensowna opowieść, dobrze ogarnięta mechanika i cudowna przygoda. Wiele może się zmienić w mojej opinii, to dopiero pierwsze wrażenia. Na razie jednak jestem wniebowzięty powrotem do tego uniwersum.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA