Rosyjskich gier rocznie ukazuje się na pęczki i nie zanosi się, by coś się w tej kwestii zmieniło. Inna sprawa, że większość z nich to nic nieznaczące produkcje, które po krótkim czasie odchodzą w niepamięć. Czasem trafi się jakaś perełka, ale najczęściej stoi za nią wielki wydawca z Zachodu i to on pokazuje się później w blasku reflektorów (mało kto wie, że np. HoM&M V zrobili Rosjanie…). Zdecydowanie największa część gier zza naszej wschodniej granicy to FPS-y. Jedną z lepiej zapowiadających się rosyjskich gier tego gatunku jest Metro 2033: The Last Refuge, mix FPS-a, cRPG-a i survival horroru. Mniam!
Za tym projektem stoi debiutujące studio 4A Games. Twórcy pracowali niegdyś przy grze S.T.A.L.K.E.R., w jej początkowej fazie produkcji. Jednak po krótkim upływie czasu odeszli z dotychczasowej pracy i założyli właśnie A4 Games. Mimo to, a może przez to, podobieństwa do S.T.A.L.K.E.R.-a są widoczne gołym okiem.
Kto, kogo i dlaczego?
Rok 2033 (niespodzianka!). Na wskutek wojny atomowej, powierzchnia Ziemi zostaje skażona i silnie napromieniowana. Na naszej planecie formują się nieliczne osady ostatnich ocalałych ludzi. Jedna z nich znajduje się w moskiewskim metrze, pełniącym niejako rolę bunkra. Osadnicy dotychczas byli pewni swojego bezpieczeństwa, ukryci przed śmiertelnym promieniowaniem oraz zmutowanymi, po zetknięciu się z nim, zwierzętami. Jednak z biegiem czasu podziemny schron przestaje chronić swoich mieszkańców. Na obrzeżach kompleksu zaczyna dochodzić do incydentów. Gracz wciela się w młodego mieszkańca metra, imieniem Artem. Chłopak zostaje wysłany z ważną misją: musi dotrzeć do centrum systemu tuneli - Polis i ostrzec jego mieszkańców o zagrożeniu.
Gdzie, jak i czym?
Jak widać Metro 2033 inspirowane jest w dużej mierze S.T.A.L.K.E.R.-em. Przyjdzie nam penetrować wiele kilometrów tuneli, a także czasem pospacerować na zewnątrz (w specjalnym kombinezonie). Gra nie będzie w 100% liniowa, ma zawierać liczne elementy RPG. Gracz będzie miał możliwość dołączenia do jednej z kilku frakcji powstałych pod ziemią (w tym do ruchów politycznych, m.in. komunistycznego i demokratycznego!). Na drodze staną nam przeróżne monstra, zwane mroczkami, a także ludzie, będący pod wpływem propagujących swoje idee dyktatorów. W nasze ręce zostanie oddany cały arsenał rosyjskiej broni, z osławionym AK-47 na czele.
Nie dla idiotów!
Metro 2033 nie jest zapowiadane jako standardowa młócka. Uświadczymy tu wielu elementów RPG: postać będzie się rozwijać, lokacje stworzone zostały nieliniowo, fabuła zależy w dużej mierze od naszych wyborów. Gra zawierała będzie również dużą dawkę horroru, w końcu tunele metra, jako świat gry potrafią pobudzić wyobraźnię. Twórcy zaklinają się, iż nieraz podskoczymy ze strachu, gdy cień na ścianie drgnie. Do tego zastosowano tutaj motyw znany z Silent Hill - potworki przerażają samym wyglądem, nie wyskakiwaniem z szafy.
Grafika to nie wszystko, ale dużo.
Graficznie, Metro 2033 prezentuje się rewelacyjnie (w końcu wychodzi na konsole next-gen). Gra hula na autorskim silniku 4A Games. Szalenie ważne było dobre wykonanie cieniowania, które pełni ważną rolę w horrorach. Bez obaw - tutaj twórcy nie zawiedli. Tunele pokrywa mrok, niesamowicie budujący klimat. Artemowi towarzyszyć będzie również znakomicie zrobione oświetlenie, nieodbiegające od obecnych standardów. Czasem zdarzy nam się wyjść poza tunele metra, na zewnątrz, wtedy grafika też nie da powodów do narzekań, co widać już na pierwszych screenach. Całości dopełni zaawansowany silnik fizyczny. Według zapewnień studia, wymagania gry nie będą kosmiczne, ale ile razy już to słyszeliśmy…
"Realizm, towarzyszu, realizm!"
Świat gry tętni życiem. Frakcje powstałe w tunelach tytułowego metra wciąż walczą ze sobą, broniąc się jednocześnie przed mroczkami. Głównym surowcem, którego ciągle brakuje, staje się amunicja, będąca środkiem płatniczym w osadzie (przechodzenie gry na "Rambo" nie zawsze się opłaca, można skorzystać z bardziej subtelnej i oszczędnej opcji - skradania). By przeżyć, ludzie walczą ze sobą nawzajem, wykorzystując prawo silniejszego. Ważną rolę pełnią najemnicy, płatni kompani, którzy za odpowiednią opłatą mogą ubezpieczać Artema podczas wędrówek po korytarzach metra. Dochodzi tutaj element taktyczny, proste polecenia wydawane członkom drużyny podczas walki. Dobre AI powinno uczynić każde starcie ciekawym i realistycznym, nie uświadczymy tu błąkających się bez celu tarcz strzelniczych.
Rok 2033 nastanie w roku 2008…?
Dla graczy czujących niedosyt po S.T.A.L.K.E.R.-ze, Metro 2033: The Last Refuge może okazać się wybawieniem. Miejmy nadzieję, że nie będzie to kolejny, rosyjski gniot. Panowie z 4A Games mają zdecydowanie dobry pomysł; jak go wykorzystają pozostaje na razie tajemnicą. Szkoda by było, gdyby zmarnowali potencjał, jaki gra ma w sobie już teraz. Nie obiecuję gruszek na wierzbie, ale wynik starań studia 4A Games może nas mile zaskoczyć. Nie przypominam sobie udanych połączeń FPS - RPG - horror (tego ostatniego S.T.A.L.K.E.R. za wiele w sobie nie miał…), więc warto czekać do przyszłego roku. Do zobaczenia w moskiewskim metrze, towarzysze!