REKLAMA

Midnight Club: Los Angeles

Zapewne wielu graczy żyje w przekonaniu, że to Electronic Arts jako pierwsze sięgnęło po temat nielegalnych wyścigów ulicznych. Need for Speed: Underground okazał się prawdziwym hitem, który zachwycił nie tylko fanów filmu "Szybcy i wściekli". Jednak zanim ktokolwiek z EA pomyślał o nielegalnych wyścigach, Rockstar Games miało już Midnight Club. Mimo że to MC było pierwsze, żadna z kolejnych części nie potrafiła przebić popularnością konkurenta ze stajni EA. Teraz to się zmieni. Nie dlatego, że kolejne Need for Speedy są coraz słabsze. Po prostu Midnight Club: Los Angeles będzie tak dobre.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Poprzednie części serii Midnight Club pozwalały nam się ścigać w kilku miastach. Teraz twórcy skupili się na jednym - Los Angeles. Wzorem chociażby Test Drive: Unlimited, do dyspozycji oddane zostanie całe miasto, bardzo dokładnie odwzorowane. Wprawdzie panowie z Rockstar San Diego pozmieniali układ ulic tak, aby wygodniej się jeździło, nie zmienia to jednak faktu, że klimat Los Angeles pozostanie. Wizyta w Hollywood? Brzmi świetnie.

REKLAMA

Podobnie jak w GTA IV, miasto będzie żyło. Na ulicach spotkamy spacerujących mieszkańców (nie będzie można ich rozjeżdżać, ci szybko uciekną przed naszą maską), na trasie miniemy innych zapaleńców, którzy tylko czekać będą na propozycje ścigania się razem z nami. Jeżeli będziemy chętni - mrugniemy światłami, dokładnie tak samo, jak w TDU. Oczywiście nie tylko tak zarabiać będziemy kasę, zapewne wyścigów będzie całe mnóstwo. Warto odnotować, że trasy nie będą zamknięte - mamy dojechać do najbliższego checkpointa, a jak tego dokonamy, to już nasz problem. W wyścigach przeszkadzać nam będą inni uczestnicy ruchu, których niekoniecznie interesuje grupka świrów w swoich szybkich maszynach. Ruch uliczny zależny będzie od pory, bo Miasto Aniołów zwiedzimy zarówno za dnia, jak i nocą. Jako że nocą dzieje się zawsze więcej, ta trwać będzie odpowiednio dłużej od dnia. Wtedy też właśnie na ulicach będzie mniej aut, bo wszyscy grzeczni obywatele już dawno pójdą do łóżek. Naturalnie nie zabraknie też policji, wszak to gra od łobuzów z Rockstar, więc pościgi z mundurowymi znajdą się na porządku dziennym. Albo nocnym.

W wyścigach najważniejsze są oczywiście auta. Tych będzie całkiem sporo, na dodatek wszystkie w pełni licencjonowane. Do dyspozycji oddane zostaną nam także jednoślady, więc wybór maszyn będzie pokaźny. Auta podzielone zostały na trzy grupy: klasyczne (m.in. Pontiak Firebird), nowsze, przeznaczone do tuningowania (np. Mazda Rx-8) oraz luksusowe. Nie wiemy jeszcze, jakie auta trafią do tej ostatniej grupy. Wiemy za to, że wszystkie furki będą bardzo starannie dopracowane - również od wewnątrz. Po raz pierwszy w historii serii pojawi się kamera zza kierownicy, gdzie podobnie jak w TDU, za pomocą myszki będziemy mogli rozglądać się po dopieszczonym wnętrzu. Jeżeli chodzi o model jazdy, to ten będzie czysto zręcznościowy, co nie oznacza, że dziecinnie prosty. Ważny element stanowią zmienne warunki atmosferyczne - auto inaczej zachowywać się będzie na mokrej nawierzchni, zaś inaczej na suchej. Nie zabraknie również tuningu, zarówno tego wizualnego, jak i wewnętrznego.

REKLAMA

Midnight Club: Los Angeles śmigać będzie na dobrze znanym silniku RAGE, którego możliwości poznaliśmy w GTA IV. Obrazki i filmiki pokazują, że spodziewać możemy się naprawdę ładnej grafiki. Modele wyglądają solidnie, podobnie otoczenie. Ciężko powiedzieć coś więcej o oprawie audio, jednak raczej należy przygotować się na mieszankę hip-hopu i techno.

Nowa produkcja od Rockstar San Diego zapowiada się wybornie. Bardzo dokładnie odwzorowane miasto, system dobowy, zmienne warunki atmosferyczne, spora liczba aut, ładna grafika - czego chcieć więcej? Tylko grywalności, ale o tę jestem jakoś dziwnie spokojny. To będzie hit. Aha, zagrają w niego tylko posiadacze konsol nowej generacji, czyli Xboxa 360 i Playstation 3. Tym razem pecetowcy obejdą się smakiem. Wydaję mi się, że będą mieli czego żałować…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA