REKLAMA

Na stół z nimi!

Wydawałoby się, że ten stół jadalny służy jedynie do suwania talerzy i tłuczenia sztućcami, a jednak na dwóch krańcach owego stołu stają dwie wielkie armie…

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

"Toż to generał Przemysław Kucia do boju zagrzewa swych wiernych krasnoludów, sadzi ziarno zwycięstwa w sercach niewysokich wojowników - oni zaś odpowiadają krzykiem pełnym nienawiści do wroga. Naprzeciw nim gotuje się jednak mocny rywal, z którym boje zacięte są niczym oblężenie Troi. Wampirzy Lordowe w swych karocach zimnym okiem oceniają siły ciepłokrwistych krasnali. Nie zagrzewają swych żołnierzy, to nie ma sensu - oni nie posiedli serc lub dawno je zatracili…"

REKLAMA

Moje oczy są przekrwione od ciągłych potyczek w sieci, a odciski na palcach wskazują winowajcę - mysz. Jedyne, co można ze mną zrobić to zdrapać mnie z fotela i usadzić grzecznie przy stole - obiad… Aby nie stać się wrakiem człowieka przeszukałem sieć z mocnym postanowieniem wtłoczenia w mój umysł pomysłu na inny sposób rozrywki niż ta elektroniczna.

"… Pierwsze minuty bitwy okazały się być parodią posłuszeństwa ze strony wampirów. Pomimo niskiego wzrostu krasnali, a co za tym idzie słabej mobilności kilka skutecznych komend pozwoliło na szybkie przemieszczenie armii bez łamania jej szyków…"

Zwróciłem swoje oczy ku tytułowi "Warhammer Fantasty Battle" - jednak "to" nie było "to". Małe rozmiary bitew (po kilka jednostek), które powinno się kończyć przejściem jak burza maksymalnie dopakowanym herosem i drogie figurki, szukałem czegoś innego.

"…Lord, naprzeciw któremu stanął gen. Przemysław zdawał sobie sprawę z przewagi, jaką posiadał. Była nią kawaleria. Krasnale przez swój wzrost nie mogą dosiadać koni, co bardzo uwierało ich dumę i stanowiło poważny problem taktyczny. Bardzo ryzykowny ruch ze strony krasnoludzkiego generała - przerzucenie regimentów najsprawniejszych w boju wojowników na flankę, z której nacierali konni wroga - okazał się skuteczny…"

Po kilku dalszych minutach natrafiłem na zupełnie nieznany mi tytuł - "Warmaster". Strzał w dziesiątkę, bingo, oczko, czy jak to nazwiecie. Pokochałem ten system od pierwszego wejrzenia. Bitwy w skali 10mm, bardzo małe postaci, których mieści się kilka na podstawce, korzystne rozwiązanie. Gdy patrzy się na armie, których wartość przekracza 2000 punktów naprawdę widać, że jest to bitwa, a nie podmiejska potyczka.

"…Pierwsze starcia armatniego mięsa wampirów z doborową piechotą krasnoludów skończyły się obrazem rzezi, rozpłatane ciała, pourywane kończyny, aż żal było patrzeć; tylko ten wyraz twarzy Lorda zbyt spokojny. Wnet, zaślepiony dotąd obrazem szybkiego zwycięstwa, generał pozbierał swoje myśli… Nabrał się na najstarszą strategię na świecie, niestety półksiężyc zamykał się nieubłaganie na wojownikach Przemysława, jedynym ratunkiem byłby wyłom w szyku wampirów, jednak było ich chyba zbyt dużo na takie manewry…"

Doskonałym rozwiązaniem w Wamasterze jest pewien element niewiadomej. Aby wydać rozkaz trzeba wykonać test na Dowodzenie - w zależności od umiejętności dowódczych armii rzucenie wymaganego wyniku jest bardziej prawdopodobne lub mniej. Można zauważyć trwogę na twarzy gracza - szarżować? A jeśli się nie powiedzie? Co jeżeli złamię swój szyk? Poczekać na wsparcie kawalerii? I mnóstwo innych pytań formułuje się w głowie gracza - poezja.

"…Tak jak podejrzewał, pomimo heroicznej walki piechurów podwoje zamknęły się i z dzielnych wojaków został jedynie pył i wspomnienie. Przemysław jednak znany był ze swej chłodnej głowy, z większych opresji był w stanie wyjść, czasami jedynie brakowało doświadczenia. Kolejne udane rozkazy otworzyły drogę tej najbardziej doświadczonej jednostce krasnoludów. Po kawalerii, którą zaatakowali od flanki trzeba było jeszcze długi czas sprzątać pole bitwy… Gdy wycofywała się w popłochu przed świstem toporów najdzielniejsi uderzyli z przytupem na dogorywające jednostki piechoty. Pomogło im szczęście, lecz nie na długo - w końcu i wampirzy piechurzy w krzykach agonii przeszli do historii… Lewa flanka została opanowana, przyszedł czas skoncentrować się na prawej, którą wciąż okupowały potwory przywołane przez Lordów. Tam toczyły się boje o każdy centymetr, co dziwne sam generał Kucia dziwił się odwadze swych żołnierzy - bestie były, bowiem przerażające. Nareszcie przedarli się, potworne istoty musiały ustąpić, jeżeli szanowały swe życie. Wampirzy Lord spojrzał z lekkim podziwem na serca skore do walki bijące w krasnoludzkich piersiach, pozazdrościł odwagi i doświadczenia tym wojownikom…"

Jest coś urzekającego w tych epickich bitwach. Pot na czole, ciągła analiza pola walki, sugestywne spojrzenia w oczy przeciwnika i szeptane pytania "Co ty kombinujesz?". I gdy po tych dwóch bitych godzinach przychodzi rozstrzygnięcie - wyraz satysfakcji lub zawodu, w końcu to mogło potoczyć się inaczej.

REKLAMA

"…Bitwa zakończona, Przemysław ociera pot z czoła i pomimo, że nie unosi pięści do góry jest zadowolony, bogatszy o nowe doświadczenia i kolejnego Lorda pragnącego zemsty."

Nie, nie mówię Wam "wyłączcie komputery, grajcie w Warmastera", chcę Wam powiedzieć, że ciekawa i dynamiczna rozrywka to nie tylko Warcraft, Starcraft, Age of Empires, czy dowolnie wybrany tytuł gry komputerowej, bądź konsolowej. Wpiszcie w googlach bitewnaki i poszukajcie czegoś dla siebie, naprawdę warto czasami odejść od ekranu (tylko nie za często).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA