Netflix wziął mnie z zaskoczenia. Ten serial to najpiękniejsza niespodzianka ostatnich tygodni
„Na zawsze” („Forever”) to nowa, niepozorna perełka w ofercie Netfliksa. Zaktualizowana, unowocześniona adaptacja kultowej powieści Judy Blume z 1975 r., zrealizowana dla platformy przez Mare Brock Akil, to jedna z lepszych rzeczy, jakie ostatnimi czasu dał nam streamingowy gigant.

Akcja serialowego „Na zawsze” została przeniesiona z przedmieść New Jersey lat 70. do słonecznego Los Angeles w 2018 r. Głównymi bohaterami są Keisha Clark (Lovie Simone) i Justin Edwards (Michael Cooper Jr.) - dwoje czarnoskórych nastolatków, którzy zakochują się w sobie podczas ostatniego roku liceum. Keisha to ambitna prymuska i lekkoatletka marząca o stypendium na Uniwersytecie Howarda - niestety, samotnie wychowująca ją matka zmaga się z, delikatnie pisząc, trudną sytuacją finansową. Z kolei Justin mieszka w willi na Hollywood Hills, co mówi samo za siebie - pochodzący z zamożnej rodziny chłopak ma problemy z nauką (nie pomaga utrudniające życie ADHD), pasjonuje się muzyką i koszem, ale w międzyczasie próbuje odnaleźć własną życiową ścieżkę.
Spotykają się na imprezie sylwestrowej - jedni z niewielu czarnoskórych uczniów w środowisku dzieciaków z prywatnej, prestiżowej szkoły. A potem do głosu dochodzą uczucia.
Na zawsze - opinia o serialu Netfliksa
Najlepsze (i najbardziej nietypowe) w „Forever” jest to, jak bardzo szczery i wiarygodny jest to serial. Serio - większość młodzieżowych opowieści o miłości nawet nie próbuje traktować swoich młodych bohaterów poważnie, unikać melodramatycznych zwrotów akcji czy patosu. Ten serial, owszem, stawia na emocje, ale bliższe ludziom z krwi i kości. Przy okazji nie próbuje też na siłę portretować protagonistów jako zbyt dojrzałych na swój wiek, przeciwnie, pozwala im być dzieciakami - czasem humorzastymi, czasem małostkowymi. Kluczowy jest fakt, że oboje szukają - nie tylko „prawdziwych siebie”, ale tego, co ten świat przyszykował specjalnie dla nich. Bo wierzą, że coś tam na nich czeka.
„Na zawsze” sporo miejsca poświęca kontrastom i różnicom, ale nie tym najbardziej oczywistym. Nie chodzi tu wyłącznie o dysproporcje ekonomiczne, ale i o różnorodność doświadczania - również jako młoda, czarnoskóra osoba. Spokojnie: to realizm społeczny bez agitacji. Justin i Keisha konfrontują się z różnymi stereotypami i toczą zupełnie odrębne „walki” na drodze ku dorosłości. Różnią się też pochodzeniem, tożsamością i dziedzictwem; twórcy umieszczają zatem oboje w pewnym kontekście, ale nie odbierają bohaterom indywidualności.
Równie piękne jest też to, co ich łączy. Nie zapomniano o tym, co najważniejsze - w końcu uczucie musiało na czymś wyrosnąć. „Forever” w piękny sposób przypomina, że wszystkim należy się miłość i wsparcie, a rodzina czy ukochana osoba bywają dla niektórych jedynymi bezpiecznymi przystaniami, na jakie mogą liczyć. Przy okazji: to, co zasługuje na dodatkowe uznanie, to sposób, w jaki serial kreśli postaci drugoplanowe. Zarówno rodzice, przyjaciele, jak i nauczyciele nie są jednowymiarowi. To po prostu (tylko i aż) ludzie.
Na przestrzeni ośmiu godzin Keisha i Justin odkrywają się nawzajem - w różnych sferach, na różne sposoby. Poznają, dowiadują się, badają w najprawdziwszy, pełen ciekawości i słodkiej niezręczności sposób. Również kwestie nastoletniej intymności są tu poruszane z empatią i szacunkiem, ale i bez upiększania. Tyleż niekomfortowe dla starszego odbiorcy, co urocze. Twórcy, chwała im za to, nie próbują przy okazji moralizować, pouczać, karać. Skupiają się na prawdzie: na tak dobrze znanej wielu z nas walce o bliskość z drugim człowiekiem oraz starciu z nacierającą dorosłością. Oto słodko-gorzkie piękno dojrzewania w pełnej krasie: wszystkie nadzieje, niepewności, lęki, pragnienia. Każdy z nas przypomni sobie, jak to było być młodszym i niewysłuchanym - i może spojrzy na współczesnych młodych dorosłych bardziej wyrozumiałym okiem. Najważniejsze w „Na zawsze” są jednak wszystkie te najprawdziwsze uczucia. To serial, który zamiast uciekać się do przerysowanych schematów typowych dla młodzieżowych produkcji, oferuje widzowi subtelny, emocjonalnie prawdziwy, delikatny, pięknie zrealizowany portret miłości nastoletniej - takiej, jaką rzadko pokazuje się na ekranie.
Czytaj więcej o Netfliksie:
- Na Netfliksa powraca najoryginalniejszy serial serwisu. Zmierzą się ze sobą miłość, śmierć i coś jeszcze
- Obejrzyjcie tę komedię Netfliksa, zanim wystygnie. Trafia przez żołądek do serca
- Ten thriller to klasyk, którzy widzowie Netfliksa oglądają na potęgę. Seans obowiązkowy
- Netflix: co obejrzeć w weekend? Z pewnością ten serial sci-fi, którym wszyscy się zachwycają