Na Netfliksa wbija największy polski cringe tego roku. Oglądajcie co innego, niech nie będzie hitem

Netflix ujawnił już ramówkę na ten rok. Tak mniej więcej wiemy już, co nas czeka. Polscy użytkownicy mogą się szykować na (co najmniej!) dziewięć oryginalnych rodzimych nowości. Jedne zapowiadają się lepiej, inne gorzej. Na pewno należy przebierać nóżkami na nadchodzące premiery "Projektu UFO", "Idź przodem, bracie", "Napadu" czy "Boksera". W międzyczasie dostaniemy też pochodzące z naszego kraju produkcje na licencji. "Dziewczyna influencera" zadebiutuje na platformie już w przyszłym tygodniu. Jeśli nie wiecie, co to jest, macie dużo szczęścia. I, uwierzcie, chcecie, żeby tak pozostało.

"Dziewczyna influencera" opowiada historię Zosi, która bardzo chce przebić się w świecie gwiazd internetu. Kiedy odkrywa, że jej chłopak ma romans, główna bohaterka przyjmuje propozycję, aby wraz z popularną Violą wybrać się w zagraniczną podróż za pieniądze sponsorów. Dla niej to szansa na zdobycie większej liczby lajków. Jej rzekoma koleżanka ma jednak wobec niej własne plany. Mówiąc w skrócie: scenarzysta i reżyser Szymon Gonera obnaża przed nami mroczne kulisy rzeczywistości polskich celebrytów. I robi to dokładnie w taki sposób, jak sobie wyobrażacie.

Ładne dziewczyny, ładne widoki - tak w skrócie rysuje się koncepcja "Dziewczyny influencera". Fabuła to tylko pretekst, aby pozachwycać widzów pięknymi pejzażami, w których bohaterki chętnie eksponują swoje krągłe kształty. Nie ma tu sensu, ani logiki. Jest za to cringe, bo Szymon Gonera zachowuje się, jak, za przeproszeniem, dziaders. Jakby dzień przed rozpoczęciem prac nad scenariuszem założył sobie Instagrama i przeraziło go wszystko, co tam zobaczył. Pełno tu bowiem powidoków wirtualnej rzeczywistości. Celebryta ze spadającymi notowaniami próbuje swoich sił we freak fightach, a dziewczyny w poszukiwaniu pieniędzy flirtują z OnlyFans. Dobra, a gdzie coś, czego nie wiemy? A no tak, zaangażowanie rosyjskiej mafii. Zaraz, co? Skąd twórca to wziął?

Podczas seansu "Dziewczyny influencera" ciarki żenady towarzyszą widzom od samego początku do samego końca. Dość powiedzieć, że w jednej z pierwszej scen Zośka zdobywa mnóstwo lajków w sieci za... zdjęcie z jajkiem sadzonym na brzuchu. A to nawet nie jest najgorszy z pomysłów Szymona Gonery. Tych jeszcze gorszych lepiej jednak nie odkrywać. Na szczęście polska produkcja nie jest jedyną premierą Netfliksa w przyszłym tygodniu.

Kwiecień kończy się skromnie - dwoma premierami. Potem jednak przychodzi maj, na który rozpiski Netflix jeszcze nie udostępnił. Dzięki jednak zakładce "wkrótce" w aplikacji platformy i wcześniejszych zapowiedziach wiemy mniej więcej co dostaniemy w najbliższych dniach. Na szczególną uwagę zasługuje "Facet z zasadami". To w końcu adaptacja powieści Toma Wolfe'a. Jeff Daniels wciela się w niej w biznesmena, którego imperium chwieje się w posadach.

Więcej o polskich filmach i serialach na Netfliksie poczytasz na Spider's Web:

Ciekawie zapowiada się również "Bez lukru". To już pozycja wiele lżejsza niż "Facet z zasadami". W końcu mówimy o zwariowanej komedii, za którą stoi sam legendarny komik Jerry Seinfeld. Film opowiada o dwóch rywalizujących ze sobą korporacji. Walczą ze sobą o to, kto zrewolucjonizuje śniadanie. Będzie z pewnością śmiesznie. W sam raz na majówkowy długi weekend.

(do momentu publikacji tego tekstu Netflix nie wysłał jeszcze oficjalnej listy zapowiedzi na maj)