O samobójstwach
Usiadłem, otworzyłem nowiutki arkusz Worda i postanowiłem napisać coś głupiego. To jednak nie takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Trzeba mieć pomysł, ideę. Można napisać tekst o owadach i udawać, że był on śmieszny. A potem brać czytelników na litość, pisząc: "Pewnie jeszcze nigdy nie czytaliście czegoś tak beznadziejnego". Emo, jak stwierdzili moi koledzy z redakcji. Jestem emo.
I podali mi też linka, z którego dowiedziałem się, że emo to chudy, obsmarkany pozer na współczesnego filozofa o głębokiej duszy. To ci smutni chłopcy z farbowanymi na czarno włosami, których większą część stanowi grzywka zasłaniająca większą część twarzy. Przedstawiciele obojga płci tejże subkultury używają tuszu do rzęs, nałogowo tną się żyletkami (ale tak, aby się nie zabić), wbijają sobie agrafki w wargi i na 90% pytań odpowiadają "Wy mnie nie rozumiecie!", po czym siadają na uboczu i milczą. Ciekawa sprawa.
Powinni, biedacy, wiedzieć, że żyły powinno ciąć się na skos na długości całej ręki z uwzględnieniem tętnicy w okolicy bicepsa oraz tej na szyi. Tak zrobił chłopak, który miał prawdziwe problemy z życiem, a nie był emo. Życie ulatywało jednak z niego zbyt wolno, więc wyskoczył przez okno z wysokiego piętra.
Mój przyjaciel miał dziewczynę, którą kochał. Mówił, że była inteligentna (a jeśli on tak mówił, to naprawdę była), miała własne zainteresowania i wiedziała, co chce osiągnąć, a do tego była urodziwa, co mogłem potwierdzić osobiście.. Rzadko spotykane w dzisiejszych czasach. Niestety delikatne to było dziewczę i musiał z nią uważać. Gdy ich związek bliski był rozpadu, a ona zaczęła orientować się co traci, przybiegła do niego cała roztrzęsiona i rozpłakana. Z wielką czułością wówczas o nią zadbał, bo już niegdyś próbowała na sobie samobójstwa (choć nie z jego przyczyny). Uratowała się tylko dlatego, bo jej ręka spoczęła na jakiejś szmacie, która częściowo zatamowała krew.
To jest samobójstwo! Ludzie, którzy naprawdę chcą to zrobić, potrafią dokonać tego poruszającego czynu, wieszając się na klamce przy użyciu sznurówki (autentyczny przypadek). Ci co chcą zwrócić na siebie uwagę, robią awanturę na cały dom (najlepiej w obecności gości) po czym przynoszą sznurek i wieszają się na żyrandolu. Wówczas żyrandol się urywa albo sznurek odcina ktoś z publiczności (kolejny autentyczny przypadek).
Nigdy nie wieszajcie się na suchej gałęzi nad stawem. Chyba, że w stawie pływają piranie. Wybierzcie sobie opuszczoną szopę, strych gdy nikogo nie będzie w domu czy jabłoń w domowym ogródku. Skoczcie z balkonu na 10 piętrze, gdy normalni ludzie siedzą w pracy. Zamknijcie się w łazience, gdy wszyscy zasną i potnijcie się porządnie, siedząc w wannie, żeby nie zabrudzić pomieszczenia. Weź starą suszarkę (bo nowej szkoda) i wykąp się z nią. Weźcie pistolet taty i strzelcie sobie w łeb. Nie róbcie widowiska.
Ale gdybym sam miał powód, bałbym się popełnić samobójstwa. Nie dlatego, że skacząc z ntego piętra można przeżyć i wbrew wszystkim pozostać roślinką z połamanym kręgosłupem. Nie dlatego, że śmierć z wykrwawienia wydaje się być niekończącą się męczarnią, podobnie jak śmierć przez uduszenie. Nie dlatego, że nie mam w domu pistoletu, ani też dlatego, że nie mam starej suszarki, a nowej mi szkoda. Powód jest taki: samobójcy idą do Piekła. Tak jest jasno napisane w Biblii. Nie wiem dokładnie w którym miejscu, po prostu wiem, że tak jest. A ja, nawet jako osoba, która nie chodzi do kościoła, nigdy nie przyjmie sakramentu bierzmowania i w ogóle nie praktykuje wiary w Boga w sposób, w jaki dyktują to katole, Piekła się boję.
To nie było śmieszne…