REKLAMA

ObsCure II

Polscy fani survival horrorów mają naprawdę ciężko na tym ziemskim padole. Nie każdego stać na konsolę nowej generacji, a to właśnie na X360 i PS3 można zagrać w najlepsze pozycje gatunku. Brak też jakiegokolwiek zainteresowania ze strony polskich wydawców - świetne horrory omijają rodzimy rynek szerokim łukiem (śmierdzimy?). Kiedy przestałem już walić głową w biurko z rozpaczy, kiedy po raz siedemnasty skończyłem Silent Hill 4 ze łzami żałości, dotarło do mnie, że oto w końcu pojawiło się światełko w tunelu. Pojawił się bowiem ObsCure 2 i, ku mojego ogromnemu zdziwieniu (zmieszanym ze spazmami szczęścia), trafia również na PC.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Pierwszy ObsCure był całkiem solidną pozycją. Ciężko było porównywać go do mistrzów gatunku, mimo wszystko spełniał swoje założenia. Dawał kopa, potrafił przestraszać, były flaki, krew, pot i łzy. W zasadzie, dzięki idyllicznemu spojrzeniu na ten tytuł przez pryzmat czasu, jestem już nawet w stanie zapomnieć kilka psujących humor baboli. Już prawie nie pamiętam, ile razy obryzgałem monitor własną śliną, w myślach krzyżując twórców tępymi gwoździami w podzięce za debilne rozstawienie amunicji i apteczek czy wyśrubowany do maksimum poziom trudności.

REKLAMA

ObsCure 2 miał być niczym więcej, niż ulepszoną jedynką. Wszystko co dobre twórcy obiecali zostawić, przy okazji wywożąc na taczkach debilne pomysły z poprzedniej części. Czy PLAYLOGIC udało się ociągnąć zamierzony cel? W stu procentach. ObsCure 2 to gra, która korzysta ze sprawdzonego schematu jedynki, wszystko w niej jest jednak lepsze, przyjemniejsze, ładniejsze i bardziej grywalne. Ba, w tej części nie giniemy nawet co dziesięć minut, przytłoczeni hordą przeciwników, z jednym magazynkiem przy pasie. Bombowo? Jednak nie do końca.

Nie każdemu może bowiem przypaść do gustu osobliwa forma rozgrywki, przyjęta bardzo różnorodnie jeszcze podczas premiery pierwszej części. Cała gra opiera się na współpracy między sterowanym przez Ciebie bohaterem, a komputerowym towarzyszem. Nigdy nie jesteś sam, zawsze towarzyszy Ci jakiś kumpel. Ma to swoje plusy i minusy. Co dwie lufy to nie jedna, mimo wszystko ciężko w survival horrorach opiekować się nie tylko swoim tyłkiem, ale i pośladkami towarzysza (… lub towarzyszki, na całe szczęście tak też się zdarza). Apteczek jest tutaj jak na lekarstwo, a nasi kompani nad wyraz często lubią dostawać po głowie od wszystkiego, co śmierdzi, pluje jakimś kwasem, jest brzydkie i tłuste. Trzeba ponadto zaopatrywać ich w amunicję, której, jak zapewne się domyślacie, też nie ma za dużo. Niby można dać im w ręce kij bejsbolowy, jednak walka w zwarciu z kilkumetrowymi monstrami nie jest dobrym pomysłem, będziemy musieli leczyć przyjaciela co kilka chwil. Błędne koło? Jak najbardziej.

Mi "towarzyski" charakter opowieści przypadł jednak do gustu. Tylko mięczaki poddają się przy survival horrorach, ja mięczaki jem w drogich restauracjach. Bywało ciężko, ale to już nieodłączny element Obscure - jeżeli nie masz trzech rąk, nie potrafisz widzieć przez ściany ani nie posiadasz wbudowanego stymulatora refleksu, nawet nie bierz się za tę grę. Wróć do Crysisa, tam lubią takich jak Ty. Jeżeli jednak jesteś prawdziwym twardzielem, jeżeli bezpańskie psy omijają Cię ze strachem w oczach - witaj w lepszym świecie, bracie.

To, co najbardziej urzekło mnie w ObsCure 2 to filmowość rozrywki. Pomimo całej horrorowej otoczki PLAYLOGIC postawiło na przybliżenie nam charakteru każdej z postaci. Między nimi możemy przełączać się niemal dowolnie (w zależności od lokacji), przysłuchując się ich dialogom, poznając lęki, obawy czy uczucia. Ba, mamy nawet kilka wątków romantycznych! Uwierzcie mi, nic tak nie działa na gracza, jak widok jej ulubionej postaci zamordowanej w brutalny sposób na oczach ukochanego. Dawno już nie miałem takiej ochoty skopać dupsko "wielkiemu, plugawemu złu" jak wtedy. Zemsta smakuje naprawdę słodko, nawet ta komputerowa.

Ze względu na mocno personalny charakter opowieści wsiąknąłem w scenariusz na jednym tchu, wynurzając się dopiero po zakończeniu gry ( i dokładnie 21 zgonach po drodze). To nie ważne, że fabuła była płytka jak obiadowy talerz. Co z tego, że scenariusz sprawiał wrażenie pisanego na kolanie, w przerwie między graniem w Silent Hill i Resident Evil. Cała opowieść WCIĄGA, wszystko za sprawą ciekawie poprowadzonych wątków i ciekawych stosunków między bohaterami. Może nie jest to jeszcze brazylijska telenowela, ale pomiędzy zabijaniem kolejnych chodzących flaków mamy czas na miłość, przyjaźń, braterstwo a nawet… zdradę. Naprawdę nie musi być ambitnie, żeby było ciekawie.

Pod względem grafiki jest dobrze, ale nic ponadto. Modele postaci wyglądają przyjemnie (poza tępą blondynką), otoczenie jest bardzo szczegółowe, czasem zostaniemy mile zaskoczeni jakimś przyjemnym efektem (rozmazania ekranu, sepia etc). Może nie jest to ta osławiona "grafika-nowej-generacji", ale graczom ze słabszym sprzętem raczej nie będzie to przeszkadzało. Zwłaszcza, że wszystko jest przyjemne i klimatyczne. Na większą pochwałę zasługuje zwłaszcza dynamiczne oświetlenie - używanie latarki robi wrażenie. Zlinczować można za to za brzydkie tła, które odległe, ale jednak są widoczne.

REKLAMA

Jeżeli o muzykę chodzi, jest FENOMENALNIE. Za warstwę ścieżkową daję "10" i chociaż jest to pierwsza dziesiątka w całej mojej "karierze" (autor krztusi się pisząc to słowo), biorę za nią pełną odpowiedzialność. Muzyka w ObsCure 2 jest jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych, jakie słyszałem w grach. Olivier Derivière odwalił kawał świetnej roboty, nie pierwszy raz zresztą. Posępne chórki, smutne skrzypce i fortepian połączone z młodzieżowym, basowym brzmieniem dają niepowtarzalny efekt. Wystarczy posłuchać muzyki w menu, już się odpływa. Cudo, prawdziwe cudo. Jako ciekawostkę mogę dodać, że całą płytę ze ścieżką z gry można ściągnąć bezpłatnie z Internetu, z oficjalnej strony kompozytora.

A jak to się ma do ogólnej przyjemności płynącej z rozgrywki? Spodobało mi się zmniejszenie ilości przeciwników (w stosunku do poprzedniej części) oraz zwiększenie liczby zagadek. Nie są one zbyt trudne, mimo wszystko często trzeba zrobić coś więcej, niż tylko pociągnąć za dźwignię. Znajdą się również zręcznościowe perełki. Może to nie Tomb Raider, ale frajda z wiszenia na krawędzi dachu, z rozwścieczoną hordą pod nogami zawsze potrafi spotęgować adrenalinę. Twórcy nieco obniżyli poziom trudności, przez co jesteśmy w stanie pożyć nieco dłużej, niż kilka pierwszych minut. Na tyle długo, aby stwierdzić, że ObsCure 2 to kawałek naprawdę solidnej gry. Poczciwy z niego survival horror. Może nieco zbyt młodzieżowy, za mało brudny i dojrzały, ale jednak wciągający. Szkoda, że zabawa kończy się tak szybko. I czemu moja ulubiona postać umiera?!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA