Przeważnie gry fabularne czynią z nas bohatera całego świata, na barkach którego spoczywa ogromny ciężar, a głowę zaprzątają okropne myśli o planach okrutnego zła. Zła wcielonego i ciemnego jak smoła. Zła, które dysponuje ogromną armią plugastw, rządnych krwi niewinnych istot. Zła jakiego świat do tej pory nie widział. Zła ostatecznego.
Co powiecie na małą zmianę. Na możliwość wcielenia się w postać okrutną do szpiku kości, której w głowie na pewno nie ratowanie świata. Wręcz przeciwnie, jego grabienie i niszczenie. Overlord ma dla tego tytułu dwa znaczenia, najważniejsze jednak jest takie, że jest to imię naszego nietuzinkowego bohatera. Twórcy zastosowali bardzo nietypowe rozwiązania, po to, aby uczynić ten tytuł jeszcze bardziej niezwykłym. Koniec z oddawaniem mieszkańcom ich wiosek, czynieniem setek usług tylko za marne słowo wdzięczności i rezygnowania z całej masy uciech, nijak niedostępnych dla prawych istot tego świata. Czas rozpocząć erę walczenia o swoje.
Główny bohater gry, ten niby zgoła zepsuty, był kiedyś władcą krainy. Prowadził bardzo twarde i nie znoszące sprzeciwu rządy. Nie daj Boże znalazł się jakiś śmiałek, mający czelność wystawić nos zza swojego bezpiecznego domku w celu zbuntowania się władcy. Niestety, nawet najwięksi władcy miewają chwile słabości, a co mądrzejsi i dobrze zorganizowani przeciwnicy dotychczasowych rządów, zwykle takie chwile wykorzystują. Tak było i tym razem. Znalazło się na świecie siedmiu wspaniałych, którym przyszłość sławetna odbiła do głowy i postanowili zburzyć królestwo Overlorda. Strącili go do Czarnej Wieży i podzielili między siebie tereny wpływów. Z początku zadowoleni mieszkańcy - zarówno ci ludzcy jak i ci bardziej niezwykli - z czasem zaczęli zauważać pewne nieprawidłowości, malutkie zmiany, a w końcu ogromne, wręcz kolosalne w skutkach decyzje, które sprawiły, że żyło im się jeszcze gorzej niż kiedyś. Najbardziej na tym ucierpiały impy, małe stworzonka podobne do gremlinów skrzyżowanych z orkami, lubujące się w rabowaniu i szpiegowaniu. Stały się one celem polowań i gnębień. Przyparte plecami do muru, zostały wbrew woli zmuszone pomóc ich dawnemu władcy, poniekąd również sprzymierzeńcowi. I tak pomogły wydostać Overlorda z jego więzienia i wspólnie zajmują się odzyskiwaniem królestwa. Overlord nie dał się długo namawiać. Zawsze rządny władzy, a teraz upokorzony i niespełniony pragnął chwili, w której będzie mógł się zemścić.
Już na początku gry staniemy przed możliwością dokonywania wyborów, te oczywiście zaważą o naszych przyszłych losach. Jedna z pierwszych misji ma polegać na odbiciu małej wioski z rąk halflingów. Po dokonaniu tego czynu będziemy mogli postąpić na dwa sposoby albo pokazać odrobinę miłosierdzia i pozwolić ocalałym mieszkańcom cieszyć się spokojny życiem, albo też zakasamy rękawy i czym prędzej zaczniemy odbudowywać swoją dawną potęgę, rozpoczynając od respektu u poddanych. W ciągu długiej podróży jaką niewątpliwie będziemy musieli odbyć po władzę, staniemy przed dziesiątkami takich decyzji. Każda kolejna zrobi z nas jeszcze gorszego gnojka, bądź przychylnego, ale nadal złego Pana. Co ważne, Overlord ma nie pozwolić graczowi na osiągnięcie w pełni kryształowej postaci. Ta owszem może wykazywać pewne przejawy dobroci, aktu serca, jednak nadal, w głębi duszy pozostanie ciemna i straszna.
Nie znalazłem informacji odnośnie graficznego odwzorowania postaci, biorąc pod uwagę poziom nieludzkich zachowań. Dobrze by było, gdyby twórcy podpatrzyli ten element z takich gier jak Black & White, Fable czy chociażby Knights of the Old Republic, gdzie decyzje podejmowane przez gracza, wpływały znacznie na jego wygląd zewnętrzny. W Black and White, miało to znacznie większy wyraz, gdyż razem z Bogiem, zmieniał się wygląd jego Wychowańca i całego królestwa. Te przybierało smutny wyraz, główny zamek obrastał ogromnymi, monumentalnymi kolcami, a zachowanie poddanych zdawało się wołać o pomoc. Kolejnym elementem, który niewątpliwie umiliłby zabawę - jednocześnie sprawiając, że byłaby ona ciut trudniejsza - to możliwość zbudowania, czegoś na kształt drzewka zaufania. Postaci niezależne, mające pewne "ale" do naszego alter ego odnosiłyby się wtedy doń w dość jednoznaczny sposób, mogłyby nie udzielić mu pomocy lub wywieść na manowce.
Sporą rolę, odegrają bohaterzy poboczni, w postaci impów. Te będą naszą główną siłą roboczą, armią, mięsem armatnim i czym tylko sobie zechcemy. Z początku do naszej dyspozycji otrzymamy tylko trzy, zwykłe impy. Na nasze szczęście te ćwierć-mózgie istoty, nigdy nie zadadzą nam pytania, dlaczego tak a nie inaczej. Zawsze dostosują się do naszych rozkazów, nie ważne jak głupie by one nie były. Brązowe impy to tylko nasza początkowa siła, z czasem zrekrutujemy armię sześćdziesięciu małych urwisów. W jej skład wejdą czerwone odporne na siły ognia i jednocześnie nim walczące, niebieskie pełniące rolę kapłanów na polu bitwy i zielone, łotrzyki w pełnej klasie. Twórcy zapewniają, że w chwili przejściowej nudy, można wysłać paru sługusów na pojedynek z potężniejszym przeciwnikiem i rozkoszować się widokiem łomotu, jaki dostaną. Ważnym jest to w jaki sposób przyjdzie nam wynajmować, że tak to ujmę, kolejnych wojaków. Płacić za nich będziemy duszami pokonanych wrogów. Oznacza to, że nie można być zbyt litościwym wobec pokonanych, bo inaczej nie starczy nam na opłacenie armii.
Produkcją gry Overlord zajmuje się studio Triumph Software, które do tej pory zasłynęło jedynie z gier strategicznych serii Age of Wonders. Póki co nie wiele wiadomo o stronie technicznej tytułu. Fakt, iż jest on tworzony głównie z myślą o konsolach nowej generacji, powoduje, że raczej o oprawę audio wizualną można czuć się spokojnymi.
Gra ma mieć premierę w drugim kwartale tego roku. Obok wersji na Xboxa 360 zostanie ona wydana równocześnie na nasze kochane PC-ty. Jeśli wierzyć temu co mówią producenci, to już niedługo czeka nas niezwykłe widowisko, w niepowtarzalnym świecie fantasy i dowolnością i swobodą grania jakiej jeszcze nie zaznaliśmy. Jeśli jednak zdecydujemy oprzeć nasze zdanie o suche fakty, to nadal warto czekać, bo szykuje się bardzo dobry RPG z elementami gry akcji i strategii.