REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Pathologic

Ciągle zastanawiam się, co skłoniło mnie do zagrania w Pathologic. Raczej nie potężna kampania reklamowa. Huczne zapowiedzi, czy piękna grafika również nie wchodzą w grę. Mimo wszystko od samego początku wiedziałem, że muszę zaliczyć ten dziwny twór. No i stało się. A jak wrażenia? Dziwne, tak samo zresztą jak dziwna jest ta gra.

11.03.2010
13:31
Rozrywka Blog
REKLAMA

Pathologic to "dzieło" rosyjskiego Buka Entertainment. Pierwotnie gra powstała w 2005 roku, lecz cieszyć się nią mogli jedynie moskiewscy gracze. Całe "rest of the world" musiało czekać okrągły rok, aż ktoś w końcu weźmie się za tę grę i zamieni ten rosyjski maczek na angielską wersję językową. No i się doczekaliśmy. Mimo tego chyba jednak nieco za późno...

REKLAMA

Wszystko zaczyna się w mieście, które będzie od samego początku do samego końca terenem naszych działań. Położone gdzieś na rosyjskich stepach, żyje własnym biegiem, z dala od większych cywilizacji. Dojechać tutaj można tylko pociągiem, przez całe miasto przebiega linia kolejowa. Co do samych zabudowań, mamy tutaj budynki wzorowane na jakichś angielskich przedmieściach, gdyż rosyjską architekturę to to najmniej przypomina. Wszystko owiane jest mgłą tajemnicy, mieszkańcy nie są zbyt rozmowni, do tego każdy z nich wygląda jakby nigdy nie rozstawał się z flaszką i jedynymi ubraniami, jakie ma. Do takiego właśnie miejsca przyjeżdżamy w odwiedziny, niestety, nie wszystko idzie po naszej myśli i już na samym początku...zabijamy kilku mieszkańców.

Fabuła? Raczej kilka...

Fabuła jest pokręcona jak słoik ogórków, mamy do czynienia z ogromną liczbą wątków pobocznych, tak naprawdę nie wiemy zupełnie nic i przez cały czas zbieramy strzępy informacji, aby na końcu pozbierać to do kupy, co i tak przeważnie nie wychodzi. Otóż gra sama w sobie nie ma definitywnego zakończenia. Pathologic jest pod względem rozgrywki o wiele oryginalniejsza od swoich "horrorowych" koleżanek. W mieście spędzamy równo 12 dni, po nich jest już tylko GAME OVER i nic więcej nie da się zrobić. Program bierze pod uwagę co dotychczas zrobiliśmy w miasteczku, częstując nas potem jednym z kilku możliwych zakończeń. Bardzo ciekawa sprawa, zwłaszcza, gdy dodamy do tego trzech głównych bohaterów. Na samym starcie wybieramy jednego z tej trójcy, co za tym idzie, fabuła odpowiednio się modyfikuje. Ponadto pozostała dwójka tak samo pojawia się w mieście, z tym, że ich poczynaniami kieruje komputer, czyli stają się zwykłymi NPC.Fani Odry Wodzisław wracają z meczu...

Każdy z tych ludzi różni się w znaczący sposób. Jeden jest bardziej odporny, inny cieszy się większą reputacją... zapewniam was, że różnice nie są tylko kosmetyczne i widzimy je w graniu poszczególnymi postaciami. Dodatkowo osobne historie przeplatają się nawzajem, czyniąc fabułę jeszcze bardziej rozbudowaną. Niestety, nie wszystko jest tutaj podane dla gracza w przyjazny sposób. Gra pomimo tego, że jest w angielskiej wersji językowej, nie jest zbyt łatwa w odbiorze. Naprawdę przydałby się tutaj przekład na nasz rodzimy język.

Jak za dawnych lat

Pierwsze, co uderzyło mnie po uruchomieniu gry to grafika. Jak na moje oko, to silnik graficzny jest mniej więcej o 4 lata w plecy, dawno takiej maszkarki nie widziałem. Kanciaste kształty, ubogość, praktycznie żadnych zaawansowanych efektów graficznych, bardzo kiepskie modele postaci. Jedynie modele wnętrz bardziej przypadły mi do gustu, choć i tak nie było czym się pochwalić. Zrozumiałe jest wiec, że gra chodzi na słabszym sprzęcie, ale nie przesadzajmy. Lifting jest tutaj bardziej niż pożądany. Chociaż jestem przyzwyczajony do efektownych wodotrysków a'la Oblivion, przedpotopowy silnik nie przeszkodził mi w odbiorze. Raźno ruszyłem przed siebie, w kierunku leżącego nieopodal miasta.

Jak już wcześniej wspomniałem, na samym starcie zabijamy kilku mieszczan. Ma to swoje konsekwencje w postaci rozwścieczonych, brudnych mężczyzn biegających za tobą do upadłego, wymachując pięściami na lewo i prawo. Poprawić się możesz tylko poprzez zwiększenie swojego wskaźnika reputacji, co następuje stosunkowo szybko. Jeszcze pierwszego dnia udało mi się zyskać poszanowanie w mieście. Gdy wszystko zaczyna się normować, w końcu możemy położyć się spać(mamy do czynienia z cyklem dobowym). Niestety, drugiego dnia nadchodzi prawdziwe piekło... Tajemnicza epidemia ogarnia całe miasteczko. Śmierć nie wybiera. NPC umierają, co powoduje zubożenie ilości questów, sprawa komplikuje się coraz bardziej, do tego dowiadujesz się, że ktoś od dłuższego czasu tropi cię z niecnymi zamiarami. Co dzieje się przez pozostałe dni...to zależy tylko i wyłącznie od naszych poczynań. Gdy podejmujemy jakąś akcję, możemy się spodziewać konsekwencji z tym związanych. No... ta gra ma też jednak swoje dobre strony

Mordując kolejnych mieszczan w końcu każdy będzie chciał nas zabić, gdy opowiemy się po stronie jednego gangu, drugi nie pozostawi nas w spokoju, pomagając złodziejom narażamy się z koeli radzie starszych. Podsumowując; miasteczko jest jedną wielką strukturą zależności, w której tylko od nas zależy z kim i jakie będziemy mieli kontakty.

A jeżeli chcemy zobaczyć pozytywne zakończenie, to dobre kontakty z właściwymi osobami naprawdę się nam przydadzą.

Hybryda jak ta lala

Pathologic jest przedstawione z widoku FPP, lecz gra ma tyle wspólnego z dynamiczną "strzelanką", co seria Baldur's Gate z wyścigami motorów. Całość przypominała bardziej RPG. Mamy tutaj wiele czynników decydujących o stanie naszej postaci, dziennik postaci, rozbudowane linie dialogowe z wyborem własnych kwestii, questy powierzane nam przez NPC`ów oraz inwentarz, gdzie mamy pełny dostęp do naszego ekwipunku. A ten z kolei jest dosyć nietypowy, żeby nie powiedzieć makabryczny. Mamy tutaj broń palną czyli chociażby strzelba czy kolt, ale jest i hardkorowy miotacz płomieni. Obok zwyczajnego noża jest złowieszczy skalpel i brzytwa. To jeszcze i tak nic. Przedmioty pokroju ludzkich organów wewnętrznych, jak i fiolek krwi to tutaj chleb powszedni. Po co nam takie asortymenty? Uwierzcie mi, przydają się wcześniej czy później. Poza tym, zawsze można to zamienić na pieniążki. Ponadto dochodzą do tego różnego rodzaju leki w postaci płynów jak i tabletek. Jeżeli nie wiesz co to jest, nie używaj!

Niestety, po kilku godzinach zaczęła dopadać mnie największa wada gry, krążąca po czasie nad graczem niby widmo. Monotonia, moi mili. Przykre to niezmiernie, ale tak innowacyjna gra po czasie potrafi nas poważnie znudzić. Nie jest to co prawda wina fabuły, czy elementów składowych rozgrywki. Wina leży w szczegółach, które z czasem dosadnie utrudniają rozgrywkę, irytując tym samym graczy. W końcu nie każdy ma nieskończone pokłady cierpliwości, a ja pokonując po raz kolejny pięciominutowy odcinek trasy między cmentarzem, a końcem miasta nie mogłem się powstrzymać od nerwowego kręcenia głową. Gdyby przynajmniej było na co popatrzeć, ale sterylne, powtarzające się elementy otoczenia z czasem wychodziły mi już bokiem. Pomimo tego świat Pathologic ma swój unikatowy, niespotykany styl, który zapraszał mnie do kolejnych wycieczek po mieście. Kolejnym błędem są zgrzyty z podpisami na mapie. Pomimo wykonanego zadania mapa nadal usilnie nam informuje, że powinniśmy udać się do hangarów i zabić handlarza bronią, pomimo tego, że zwłoki wyżej wymienionego szmuglera rozkładają się juz czwarty dzień. Cóż, w końcu mapka wie lepiej od nas. Poziom trudności nie jest zbyt wyśrubowany, choć są momenty, kiedy jest naprawdę ciężko i nie wiemy, co zrobić dalej. Ciekawym problemem są również wybory moralne.Fani Odry ponownie w kadrze. Tym razem świętują przed meczem...

Czy lepiej zrobić coś tylko dla swojej korzyści, czy może dla korzyści mieszkańców? Ponadto, im więcej czasu spędzamy w mieście, tym więcej zagrożeń na nas czeka. Z każdą godziną jest coraz ciekawiej, niestety, ogólne uczucie znużenia co chwila nas dopada. Walk jest tutaj bardzo mało, chyba, że sami pragniemy jakieś wywołać. Wybór broni również skąpy. Pathologic nie jest nastawiony na pojedynki, choć nieco więcej adrenaliny byłoby bardzo mile widziane.

Brzmienia jak nigdzie indziej

Muzyka z kolei jest bardzo ciekawym elementem rozgrywki. Spodziewałem się nudnych taktów, dostałem w zamian szybkie brzmienia, które dodają nieco dynamiki do tak statycznej gry. Ponadto ścieżka dźwiękowa zmienia się wraz z tym, co dzieje się aktualnie na ekranie. Głosy NPC`ów są zróżnicowane, dziwne piski, ryki czy szlochy tworzą świetny tło, a jedyne co mnie drażniło, to wtórność kawałków muzycznych, które potem znamy niemal na pamięć. Muzyka w menu również jest bardzo nietypowa, choć trzyma poziom oraz co ważniejsze- klimat.

REKLAMA

Pathologic zdecydowanie nie jest grą dla każdego. Większość graczy odsunie tą pozycję zaraz po zobaczeniu screenów, inni mogą sobie nie poradzić z dziwną rozgrywką, przyzwyczajeni do szybkich gier akcji pokroju F.E.A.R.'a czy innego Preya.No dobra... załóżmy, że jest normalna

Znajdą się jednak tacy, którzy zakochają się w grze po uszy od pierwszego wejrzenia. Pokochają ją za fabułę, za klimat, za mnogość możliwości oraz za system małego miasteczka, który, chcąc czy nie, staje się naszym domem, który staramy się uratować. A jak jest ze mną? W której grupie ja się znajduję? Cóż, kocham horrory, poza tym uwielbiam innowacyjne produkcje. Niestety, pomimo tego Pathologic nie przykuł mnie do ekranu z taką siłą, jak moich znajomych. Mówili, że nie doceniam tej gry, nie doceniam jej potencjału. Może jest w tym ziarnko prawdy, ale tej grze czegoś naprawdę brakuje. Lepszej oprawy wizualnej, większego zróżnicowania terenu, lepszych modeli postaci, większego polotu. Tylko dla fanów! Reszta niech sobie odpuści i poczeka na Resident Evil 4.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA