REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Pekin 2008

Z igrzysk olimpijskich w Atenach wróciliśmy na tarczy. 10 medali na prawie dwustuosobową reprezentację to dorobek, delikatnie mówiąc, mizerny. Wiele mówiono o niespełnionych nadziejach, wybrano nowego prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Tę sytuację można porównać do atmosfery wokół oficjalnych gier poszczególnych igrzysk. Szumne zapowiedzi wychwalały je pod niebiosa; premiera zaś była mocnym sprowadzeniem na ziemię: ogólnie pojęte niezadowolenie, słabe recenzje, a jednak zadowalająca sprzedaż. Jak na razie olimpiada w stolicy Państwa Środka kojarzy nam się tylko z protestami zwolenników Tybetu i kupą pieniędzy wydaną na obiekty sportowe i inne funkcjonalne zabudowania. Czy Pekin 2008 będzie jednym z jaśniejszych pozytywów najważniejszej imprezy sportowej?

11.03.2010
21:51
Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Gry sportowe od parunastu lat cieszą się ogromnym powodzeniem. Na kolejne edycje gier sygnowanych logiem EA czy Konami co rok czeka wiele milionów fanów na całym świecie, a udana sprzedaż może producentowi napchać portfele po brzegi. Niestety, z jakością wykonania ostatnich produkcji Kanadyjczyków czy Japończyków można dyskutować. Tymczasem na horyzoncie jawi się mało znane studio Eurocom Entertainment Software, które chce odkroić dla siebie kawałek smakowitego tortu, prezentując nam kolejny symulator sportowy pod jakże wymownym tytułem Pekin 2008.

REKLAMA

Gracze dostaną do dyspozycji ponad 35 dyscyplin sportowych, w których spróbują swoich sił. Lwią część stanowić będzie lekkoatletyka, czyli wszelakie biegi krótko- i długodystansowe, skoki, rzuty i pchnięcia. Rzecz jasna, to nie wszystko, lecz twórcy nie opublikowali oficjalnie listy konkurencji.

Oprawa wizualna ma być mocnym punktem gry. Zawodnicy i ich animacja, według twórców, będzie wyglądać naturalnie i realistycznie. Takie detale jak woda czy gorące, falujące powietrze mają czynić grę fotorealistyczną. Na razie nie wygląda to za dobrze i raczej lepiej już nie będzie. Oprawa lekko odstaje od dzisiejszych standardów, co może być głównym wyznacznikiem dla wielu ludzi przy zakupie gry. W Pekinie 2008 znajdziemy również autentyczne areny zmagań przyszłych olimpijczyków, m.in. Pekiński Stadion Narodowy zwany Ptasim Gniazdem czy pływalnię Wodny Sześcian.

Najciekawszą nowinką, jaką zaprezentowali na swojej stronie programiści z Eurocomu, jest tzw. stopniowy system sterowania. Polega on na dopasowaniu odpowiedniego modułu kontroli zawodnikami do proporcjonalnego poziomu trudności rozgrywki. Co wydaje się naturalne, w początkowych stadiach gry pobicie rekordu świata czy chociażby uzyskanie medalowego wyniku będzie graniczyło z cudem. Dopiero w miarę naszych postępów zostaną odblokowane dodatkowe cechy, dzięki którym powalczymy o najwyższe laury. Ja osobiście jestem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Mając doświadczenia wyniesione z poprzednich gier rozgrywających się w duchu olimpizmu, naprawdę nie mogę uwierzyć, ze w końcu dostaniemy normalne sterowanie. Bo jeśli znowu będę zmuszony używać schematu "strzałka, spacja, strzałka, enter", to gra zniknie z dysku tak prędko, jak się na nim pojawiła. Kombinacje przy tego typu rzeczach najczęściej nie wychodzą na dobre ani grze, ani też nie przynoszą chwały twórcom.

REKLAMA

Oczywiście, w takiej grze nie mogło zabraknąć trybu multiplayer, którego uświadczymy na każdej docelowej platformie. Niestety, twórcy nie pomyśleli o trybie łączącym graczy pecetowych z konsolowymi. Szkoda, bo byłby to duży plus gry. Ale nie narzekajmy, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

Pekin 2008 to kolejna próba zarobienia na ważnym wydarzeniu. Po taśmowym wydawaniu gier z okazji MŚ i ME w piłce nożnej pora na igrzyska. Niestety, gra nie zapowiada się nadzwyczajnie. Owszem, wszystko to wygląda ładnie, mnogość konkurencji powala, lecz czy nie taka sama sytuacja była zarówno cztery, jak i osiem lat temu? To nie pozwala spokojnie czekać na owoc pracy niedoświadczonego w tym gatunku studia, jakim jest Eurocom. Chwytliwy tytuł to za mało, cierpliwość konsumentów również ma swoje granice. Nie warto jednak skreślać już teraz tego tytułu, bo byłoby to czystą abstrakcją. Czas zweryfikuje wszystkie nasze nadzieje i obietnice twórców. Dyskwalifikacja czy podium? Odpowiedź już w czerwcu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA