Perception zapowiedziany był jako horror jedyny w swoim rodzaju. W końcu najbardziej przerażające jest to, czego nie widzimy, nieprawdaż? Grze założony cel wyszedł prawie że perfekcyjnie. Jest tylko jeden problem…
OCENA
Z trudem recenzuje mi się grę Perception, bowiem większość kluczowych jej elementów została wykonana wzorowo, a więc tym mniej chętnie będę musiał wspomnieć o jej poważnym, psującym wszystko elemencie. Zacznijmy jednak od początku, a więc od opisu samej gry.
Perception to gra jak najbardziej przerażająca. Wcielamy się w niej w dzielną, młodą i… niewidomą kobietę, która trafiła do klasycznej dla gatunku horroru starej posiadłości. Pogrążona w ciemnościach musi przetrwać otoczona duchami i zjawami. Jedne są niegroźne, inne – jak nietrudno się domyślić – pragną jej śmierci.
Wydawać by się mogło, że pomysł na Perception jest w zasadzie idealny.
Duchy w opuszczonej posiadłości to co prawda wyeksploatowany temat, ale tu mamy magiczny składnik X w postaci braku podstawowego zmysłu, jakim jest wzrok. To oczywiście nie oznacza, że telewizor podczas grania pozostaje ciemny. Gra wizualizuje graczowi to, jak główna bohaterka przetwarza w swojej głowie pozostałe zmysły, by zrozumieć otoczenie w jakim się znajduje.
Cassie, bowiem tak nazywa się nasza bohaterka, polega głównie na echolokacji. A więc każdy dźwięk, począwszy od stawianych kroków aż po pukanie laską, pozwala jej „zobaczyć” pomieszczenie w jakim się znajduje i obiekty w nim umieszczone. Problem w tym, że każda próba „podejrzenia” otoczenia może być śmiertelnie groźna. Nasze kroki czy pukanie laską słyszą też złowrogie duchy, których celem jest porwanie nas i – prawdopodobnie – zamordowanie.
Pomysł świetny, a wykonane jeszcze lepsze. Gra nie pozwala nam się nudzić, ma wiele łatwiejszych lub trudniejszych zagadek do rozwiązania, a na dodatek faktycznie potrafi zmrozić krew w żyłach. Scenariusz gry jest również oryginalny i bardzo dobry. Nie chcę go wam zdradzać, by nie psuć zabawy, ale metaforyka i symbolika tej gry budzą szacunek i motywują do dalszej zabawy.
Niestety, jest tylko jeden problem.
Śmierć w The Perception nie jest żadną karą. Czasem jest wręcz ułatwieniem.
A w momencie, jak gracz zdaje sobie z tego sprawę, cała magia grozy Perception momentalnie ulatuje. Twórcy gry najwyraźniej uznali, że nie powinni frustrować gracza, dając mu pewną swobodę w odkrywaniu gry. Niestety, przesadzili.
W typowej grze śmierć bohatera to kara dla gracza. W The Perception po prostu się odradzamy w ustalonym miejscu. Zdarzyło mi się wręcz z premedytacją nadstawić karku po to tylko, by zaoszczędzić czas (miejsce mojego pojawienia się było w połowie drogi do miejsca, do którego chciałem się udać). I cała misternie konstruowana atmosfera i godne pochwały wysiłek i kreatywność twórców gry idą w diabły.
Przeszkadzało mi też ułatwienie w postaci „nawigacji”. Cassie ma tajemniczy szósty zmysł, który pokazuje jej, gdzie powinna się udać. Wolałbym na własną rękę eksplorować otoczenie i polegać na wyczuciu i pamięci, niż być prowadzonym za rączkę.
A to niestety oznacza, że Perception to świetny pomysł na grę i fantastyczna opowieść. Ale samo wykonanie kiepsko się broni.
Perception ma coś w sobie. Mimo iż krytykuję tę produkcję, długo nie mogłem się od niej oderwać. Zwłaszcza, że tak niewiele brakowało, bym ją wam wszystkim polecał jako świeżą, oryginalną i angażującą. Niestety, jedna „drobna” wada psuje wszystko, w tym kluczową dla tego tytułu grozę. Pozostaje tylko zaciekawienie samą historią i zagadkami. A to, dla znacznej części kupujących, może okazać się zbyt mało…