REKLAMA

Perfect World

Co czujecie, gdy wasz bliski znajomy gra w World of Warcraft, wciąż opowiada, jak wspaniała jest to gra i mówi, że tylko ona jest mu potrzebna do szczęścia? Wyjścia są trzy. Uznajecie go za maniaka i polecicie wizytę u psychologa, sprzedacie swoje organy, aby zarobić na abonament bądź poszukacie czegoś alternatywnego, ale darmowego.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Tak było właśnie w moim przypadku. Nigdy nie będę grał w World of Warcraft. Powody są dwa. Po pierwsze, niezależnie jak świetna i wciągająca nie byłaby ta gra, miesięczny abonament o wysokości ustalonej przez Blizzard to dla mnie po prostu za dużo. Po drugie - choć pieniądze to nie taki duży problem, gdybym zaczął w WoWa grać, chyba nigdy nie odszedłbym już od komputera. Znam ludzi, którzy niemal zupełnie zatracili kontakt z rzeczywistością, zapomnieli o znajomych, a sam nie widziałem ich na oczy już od dłuższego czasu. Czytam o osobach, które słabną przez komputerami, grając w tę grę. Ba, było nawet kilka zgonów wywołanych odwodnieniem przez nieustającą, kilkudziesięciogodzinną kampanię z dziełem Blizzarda. Nie… ja jeszcze potrafię cieszyć się realnym życiem, to nie dla mnie.

REKLAMA

Pewnego dnia obudziłem się jednak z pewnym silnym zamiarem. "Czas pociachać trochę w jakiegoś MMO!". Mój wzrok powędrował na półeczkę z pokaźnym zbiorem pudełek. Guild Wars… nie, usunąłem swoją postać, a na samą myśl o ponownym expowaniu (choć i tak stosunkowo dynamicznym) przeszły mnie ciarki. "Trzeba spróbować czegoś nowego!". W odmętach sieci można wyłowić wiele zacnych, darmowych i wciąż aktualizowanych MMO. Widziałem, jak znajomy grał w Knights Online. Za brzydkie. Ciocia jakiś czas temu spędziła wiele godzin przed Silkroad - ale to nie te klimaty. Padło więc na Perfect World - najbardziej dynamicznie rozwijającą się w tym momencie darmową produkcję, w którą naprawdę warto zagrać.

Bolesny proces ściągania prawie 3 gigabajtów danych przez sieć p2p zakończył się niemiłą niespodzianką. Aby zagrać w Perfect World musiałem stworzyć konto na międzynarodowym serwisie Cubizone. Gra jest w pełni darmowa, więc nie powinienem wybrzydzać, mimo wszystko rejestracja w wyżej wspomnianym serwisie to czynność naprawdę masochistyczna. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałem się z tyloma obowiązkowymi do wypełnienia okienkami, dodatkowymi hasłami, zabezpieczeniami, znakami wodnymi do rozszyfrowania, potwierdzeniami, zaprzeczeniami i regulaminami. Dosyć powiedzieć, że musiałem czekać na trzy, nie jeden mail potwierdzający moją chęć rejestracji, aby potem po raz kolejny być proszonym o podanie swoich wszystkich haseł i danych. Brrrrr…

Kiedy w końcu miałem to już za sobą, mogłem w pełni cieszyć się grą. Na samo wejście przywitała mnie dziwna, świetnie działająca na nerwy muzyka. Wyobraźcie sobie kastrata, który z coraz donośniejszym głosem krzyczy "Perfektłorldjeeeaa!", w tle gra natomiast gitara elektryczna. Jako ciekawostkę powiem, że PF utrzymany jest w realiach fantasy, także… coś chyba troszkę tutaj nie pasuje.

Logowanie odbyło się błyskawicznie, wszystko bez najmniejszych problemów i niestabilności. Nadszedł czas na wybór swojego bohatera. System opiera się na podziale na rasy. Zapachniało nieco rasizmem, bowiem tylko elfy mogą zostać łucznikami i kapłanami, domeną ludzi są natomiast wojownicy i magowie. Jest jeszcze dziwna nacja bestii, które wyglądają jak skrzyżowanie lwa, niedźwiedzia, lisa i człowieka. Ich klasy to z kolei potężny barbarzyńca i sprytny złodziejaszek. Ludzki wojownik okazał się najbliższy mojemu sercu - trudno się zresztą dziwić. Nie ma to jak przeorać orkową facjatę solidną, nierdzewną stalą. Podczas tworzenia wyglądu własnej postaci (jak na darmową produkcję - bardzo rozbudowany kreator!) od razu poczułem subtelną nutkę manga&anime. Wiecie, mam na myśli ostre, spiczaste włosy, stosunkowo duże oczy i ogromny, dwumetrowy miecz na plecach. Mi taki design nigdy specjalnie nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie, toteż z "najbardziej-gejowatym-wojownikiem-pod-słońcem" ruszyłem na podbój Perfekcyjnego Świata.

A tam czekało mnie ciężkie zderzenie z rzeczywistością. Po dobrze stworzonym tutorialu, będącym jednocześnie jednym z pierwszych questów, przyszedł czas, abym zapuścił się nieco dalej w ten naprawdę duży świat. Gdy po godzinie farmienia dotarłem do ludzkiej stolicy i poczułem się jak… zero. Koło mnie przechadzali się zakuci w paladyńskie, ogromne zbroje wojownicy. Mijałem przedstawicieli elfiej rasy z ogromnymi, anielskimi skrzydłami i nieproporcjonalnie wielkimi, jaśniejącymi kosami. Na moich oczach wysokopoziomowy gracz wylądował swoim gryfem na centralnym placu, kiedy nad moją głową jakiś mag poruszał się na ogromnej, zapierającej dech w piersi płaszczce. Naprawdę można się nabawić kompleksów.

Bombski nie da sobie jednak w kaszę dmuchać. Recenzent Playback.pl zakasał rękawy i spędził kilkanaście długich godzin, aby w końcu wyjść na ludzi. Mniej więcej w tym właśnie momencie odkryłem fundamentalną zasadę rządzącą Perfect World. Chociaż zdobywanie doświadczenia jest tutaj równie dynamiczne, co w Guild Wars, poprzez ogromną ilość poziomów do zdobycia kwintesencją tej gry jest właśnie farmienie i zdobywanie kolejnych punktów epx. To, co najbardziej podobało mi się w Guild Wars to duch drużynowej współpracy i wspólne przeżywanie przygody. W Perfect World jest inaczej. Sami, uzbrojeni w niezły ekwipunek i lecznicze miksturki udajemy się gdzieś w drugi zakątek świata, żeby powrócić po kilkunastu godzinach farmienia do miasta, jeszcze silniejsi i bogatsi. Właśnie ten moment to spijanie śmietanki w tej grze. "Oh my God, nice axe!" "Wow, where you Get this stuff??" - pokazywanie się w jak najlepszej zbroi, używanie podniebnych rumaków i paradowanie z ogromnym, zostawiającym po sobie zielone światło na niebie mieczem. Trochę to płytkie… ale co zrobić, taka jest właśnie natura tej gry.

Jest co prawda możliwość zakładania klanów czy zbierania się w większe grupy, ale nie ciągnie to za sobą tylu zobowiązań, jak i ułatwień oraz dodatków, co we wcześniej już wspominanym Guild Wars. Ciekawostką jest również możliwość walki o terytorium, choć to działa tylko na papierze. W praktyce żadnej wojny nie widziałem na oczy, nie widzieli również inni żywy gracze, z którymi wdawałem się w konwersację. Opcja-widmo? Nikt nie wiedział. Z innych ciekawostek mogę wymienić również możliwość tworzenia przedmiotów ze zdobytych minerałów, bogate drzewo rozwoju wraz z unikatowymi, klasowymi cechami czy możliwość posiadania własnego wierzchowca.

Mimo tych opcji to, co najbardziej spodobało mi się w Perfect World to… elementy akrobatyki. Skakać możemy naprawdę wysoko, toteż pomyślcie, jakie pole do popisu daje to podczas walk z wymagającymi przeciwnikami. Wzorem Assassin's Creed - chcemy się dostać na najwyższą wieżę w mieście? Nie ma problemu! A kiedy już dotrze się na sam szczyt i zobaczy tych wszystkich żywych graczy w dole, efektu nigdy się nie zapomina. Ma się wrażenie, że ta aglomeracja naprawdę żyje, każdy zajęty jest swoimi sprawami, wdaje się w rozmowy, zaczepki czy wyrusza na wspólne wyprawy.

Perfect World może pochwalić się naprawdę pokaźną liczbą graczy, która, jeżeli się nie mylę, oscyluje teraz w liczbie około 3 milionów aktywnych kont. Podzielmy to na jedynie dwa serwery, a wyjdzie nam naprawdę duża suma graczy jednocześnie. Co ciekawe, gdy testowałem grę na połączeniu Neostrady 512kb/sek było świetnie, obyło się bez żadnych problemów ze skaczącymi postaciami czy doczytywaniem elementów. Nawet w wieczorowych porach, kiedy niemal każdy zaułek jest zatłoczony.

REKLAMA

Pod względem wizualnym PF prezentuje się zadowalająco. Grafika jest prosta i mało szczegółowa, ale nie odpycha. Otoczenia wykonane są ciekawie i z polotem, a modele postaci są naprawdę zróżnicowane. Jedyne, do czego mogę się przyczepić w tej darmowej produkcji, to tekstury ziemi o zbyt niskiej rozdzielczości. Muzyka również nie stoi na jakimś wysokim poziomie, ale nie przeszkadza. No, oprócz tej z menu, ona jest koszmarna.

Cóż, osobiście produkcja przypadła mi do gustu umiarkowanie. Z jednej strony, biorąc pod uwagę fakt, że gra jest zupełnie za darmo, jest to produkcja świetna. Jeżeli jednak skontrastujemy ją z Lineage II, Guild Wars czy World of Warcraft wychodzi z tej konfrontacji raczej blado. Trudno się dziwić, grze brakuje bowiem po prostu tej "głębi", tego czegoś. Mamy co prawda fabularną otoczkę, zróżnicowany rozwój bohatera i ciekawy świat, wszystko ogranicza się jednak do zdobywania kolejnych poziomów podczas wykonywania identycznych niemal zadań. Mnie na dłuższą metę odrzuciło, choć muszę przyznać, że początkowo naprawdę wciąga. Jeżeli masz masę wolnego czasu, pustkę w portfelu i czujesz pociąg do MMO - polecam. Świetna zabawa, przynajmniej na kilka kolejnych dni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA